Going through Canadian customs was easier this time, they didn't search the car. But it wasn't without a thrill - we encountered a man, who sent chills running down my back. It wasn't what he looked like, it was the way he acted and the vibe he had about him. A vibe of a psychotic killer with a trunk full of body parts. He kept enquiring about where we were going (we lied) and so when stopping for the night, we made sure we were invisible from the road. I hope our paths don't cross again.
W drodze powrotnej do Jukonu zrozumielismy, ze czas opuscic Alaske. Zima juz tu jest. Mam wrazenie, ze drzewa z dnia na dzien stracily wszystkie liscie. Najpierw to byl tylko szron, teraz snieg i lod. Troche jest to przerazajace, jedziemy kretymi, pokrytymi lodem drogami, przez gorskie przelecze, bez lancuchow albo chociaz zimowych opon.
Przekroczenie granicy z Kanada bylo latwiejsze tym razem, nie przeszukali nam samochodu. Nie obylo sie jednak bez emocji - wpadlismy na faceta, ktory sprawil, ze po plecach przelecial mi dreszcz. Nie to, jak wygladal, raczej to, jak sie zachowywal i jaka mial wokol siebie aure. Aure psychopatycznego mordercy z bagaznikiem rozczlonkowanych zwlok. Pytal i pytal dokad jedziemy (sklamalismy), wiec kiedy sie zatrzymalismy na noc, upewnilismy sie, ze jestesmy niewidoczni z drogi. Mam nadzieje, ze nasze sciezki sie juz nigdy nie przetna.