Tuesday, November 30, 2010

Flaga na Księżycu. Skąd się tam wzięła?

November 11 is Independence Day in Poland. Kraków had been decorated in white and red for days.
Na kilka dni przed Świętem Niepodległości Kraków zrobił się biało-czerwony.

The exciting part of the annual celebrations is the military parade. And what's the best about the parade is the faces of the parading.
Ekscytującą częścią dorocznych obchodów jest pochód wojskowy. A najfajniejsze ze wszystkiego są twarze jego uczestników.

We too decided to celebrate and went to get scratch-offs and hit a bar for some early afternoon drinks.
My też postanowiliśmy poświętować i udaliśmy się po zdrapki i do baru na wczesnopopołudniowe piwko.

After we didn't win a fortune, we got bored and made up a game. The rules were similar to shuffleboard rules, but we played with coins.
Po nie wygraniu fortuny zaczęliśmy się nudzić i wymyśliliśmy grę. Zasady przypominały trochę shuffleboard, ale graliśmy monetami.

Later we went to a little pastry shop to get Lee's first ptyś (Polish cream puff). After the first bite, ptyś shot powdered sugar all over Lee, so most likely the romance is over.
Potem poszliśmy do cukierni przy Małym Rynku po pierwsze w życiu Lee ptysie. Po pierwszym ugryzieniu ptyś obsypał Lee cukrem pudrem, więc wspólnej przyszłości im nie wróżę.

The cats were a little surprised when a happy mommy and daddy returned home to give endless kisses and hugs. For the next holidays they requested extra food, rather than extra attention.
Koty były zdziwione kiedy szczęśliwi mama i tato powrócili do domu, żeby obdarzyć je nieustającymi całuskami i uściskami. Oznajmiły, że na następne święto wolałyby dodatkowe jedzenie zamiast dodatkowej uwagi.


Friday, November 26, 2010

At the risk of sounding schmaltzy, I just want to tell you that you're a schmuck.

Thom took me to Bagel Mama. It's a bagel shop in Kazimierz, run by an American guy. The clientele is mostly English speakers, both residing in Kraków and just visiting. When we were there, a couple from NY, who were heading home after over a year in Syria came in. I guess they just couldn't wait. New Yorkers love them some bagels!
Thom zabrał mnie do Bagel Mama, piekarni z bajglami na Kazimierzu, której właścicielem jest Amerykanin. Klientela jest w większości angielskojęzyczna, część mieszka w Krakowie, część jest tu przejazdem. Podczas naszej wizyty wpadła tam para z Nowego Jorku, która jest w drodze do domu po ponadrocznym pobycie w Syrii. Chyba nie mogli wytrzymać. Nowojorczycy uwielbiają bajgle!

Later we went to the Old Synagogue that has been turned into a Jewish culture and history museum. Thom lied to Pierun saying that he was going into a store and Pierun patiently waited for us outside.
Później poszliśmy do Synagogi Starej, w której mieści się oddział Muzeum Historycznego. Thom nakłamał Pierunowi, że idzie do sklepu i Pierun grzecznie poczekał na nas na zewnątrz.

This stopped me in my tracks. This papercutting piece is one of the most intricate contemporary things I've seen.
Zamarłam na ten widok. Ta wycinanka jest jedną z najmisterniej współcześnie wykonanych rzeczy jakie kiedykolwiek widziałam.

Yes, you guessed right. It's a circumcision knife. I'd love one of these. For butter, of course.
Dobrze zgadliście. To nóż do obrzezań. Chciałabym taki mieć. Do masła, rzecz jasna.

I love looking at old photographs and seeing what familiar places looked like a long time ago. And pictures from Kazimierz are some of the most intriguing ones. I always struggle to wrap my mind around the fact that the buildings are still there, but that that whole world is gone.
Uwielbiam oglądać stare fotografie i widzieć jak znajome miejsca wyglądały dawno temu. Zdjęcia z Kazimierza są jednymi z najbardziej intrygujących. Jak zawsze zmagam się z przyswojeniem tego, że budynki jak stały, tak stoją, ale cały tamtejszy świat zniknął.

This Kazimierz row house used to be well, one in a row. Now that it's all alone, it makes for an interesting sight. I keep imagining what it would be like to live in it, and can't help but wonder what it would take to keep it warm in the winter. Probably a fortune!
Do tej kamienicy na Kazimierzu przylegały kiedyś inne. Terez stoi całkiem sama i dzięki temu przyciąga wzrok. Próbuję sobie wyobrazić jak by to było mieszkać w niej i zastanawiam się ile kosztowałoby ogrzanie jej w zimie. Pewnie fortunę!


Monday, November 22, 2010

Dzień dobry dzieci, byłem kiedyś premierem.


The morning light is quite amazing sometimes.
Poranne światło jest czasem niesamowite.

But the early morning is not kind on everyone.
Ale wczesna pora nie wszystkim sprzyja.

Next up on the list of places to visit was the house of a famous 19th century Polish painter, Jan Matejko. Mr. Matejko had a fantastic profile.
Następny na liście miejsc do odwiedzenia był dom Jana Matejki. Pan Matejko miał fantastyczny profil.

Doesn't this masonry heater look like it is taken straight from Hansel and Gretel? Like it's entirely made out of chocolate?
Czy ten piec nie wygląda jak z bajki o Jasiu i Małgosi? Cały z czekolady.

What is this horse doing on a skateboard?
Co ten koń robi na deskorolce?

A view from the museum's window. ???
Widok z okna muzeum. ???

Dominikańska wreszcie otwarta.

Thom at work, at home that is. His company is a one man business, but Thom likes to make people believe otherwise. Therefore the correspondence with his clients is handled by a group of fictional employees. Recently one of them failed to do her job, and after a complaint from an angered client, Thom had to let Marcia go.
Thom w pracy, czyli w domu. Firma jest jednoosobowa, ale Thom lubi zachowywać pozory, tak więc e-mailową korespondencję z klientami prowadzi grupa fikcyjnych pracowników. Niedawno jedna z nich, Marcia, nie dopełniła widocznie swoich obowiązków, bo po przyjęciu reklamacji od rozeźlonego klienta, Thom zmuszony był Marcię zwolnić.


Friday, November 19, 2010

I'm gonna beat you and I'll make you tell me where Sasuke-kun is!

This is a post of passion. I'm complaining about Polish people in it, so I'll keep it between us Poles... Check out the pics though! They are from the World Press Photo exhibit we visited recently.

Nie o tym ten post miał być, ale siedzi to we mnie i musi wyjść... Wybraliśmy się dzisiaj na wystawę World Press Photo. Po pięciu minutach miałam instynkty mordercze i kilka razy musiałam odejść od zdjęcia, bo bałam się, że komuś przyłożę. I podpowiem, że to nie fotografie wzbudzały we mnie takie emocje.

W galerii mały tłum. A w tłumie trzy kategorie zwiedzających:
1. zainteresowani, którzy muszą koniecznie stać 20 cm od zdjęcia lub jeszcze lepiej bezpardonowo wcisnąć się między zdjęcie a ciebie;
2. niezainteresowani, którzy znudzeni wysyłają esemesy, jednak od zdjęcia do zdjęcia idą i przed każdym stoją, a jak stoją, patrz kategoria 1.;
3. zainteresowani, ale nie tym co trzeba (kategoria najgorsza). Przykład? Na zdjęciach: zamieszki w Teheranie, krwawa rozprawa z opozycją na Madagaskarze, ukamieniowanie na śmierć mężczyzny w Somalii. Zdjęcia, które ściskają żołądek, przyśpieszają bicie serca, nakazują zamknięcie oczu, odbierają wewnętrzny spokój. Moi towarzysze zainteresowani są: spodniami ofiary, przystojniakiem w tle, czyimś głupim wyrazem twarzy. Skąd wiem? Bo uznali za konieczne donośne podzielenie się swoimi spostrzeżeniami.
Wrażenia Lee były takie same, tyle że oszczędzone zostało mu zrozumienie komentarzy.

I z tego wszystkiego nawet nie napisałam jeszcze o zdjęciach. Trudno mi uwierzyć, że wygrało zdjęcie, które wygrało, zresztą cała zwycięska seria wydała mi się bardzo kiepska. Po drugie, zaskoczyły mnie fantastyczne zdjęcia natury (choć sprawiały wrażenie dość podrasowanych?), na które przeważnie jestem dość odporna. Sporo zdjęć genialnych, kilka zdjęć przeciętnych.
Wszystkie zdjęcia są tutaj.
Jeśli możecie, zobaczcie wystawę, warto. Tylko wypijcie melisę (lub zaostrzcie łokcie) i zaopatrzcie się w stoppery do uszu.

Zdjęcia będą jutro. Dzięki, już mi lepiej.



photo: Tommaso Ausili

photo: Roderik Henderson

photo: Craig Golding

photo: Kitra Cahana

photo: Joe Petersburger

Pod koniec galeria nareszcie opustoszała.