Sunday, January 29, 2012

Good medicine, little traveler. You are truly a paddle person.


This post from Prague is a strange case. Either it simply was never created, or it mysteriously disappeared. I do vividly remember uploading the pictures and writing the captions, but then I also vividly remember my child self going into a basement office in my hometown and seeing a wolf wearing clothes, sitting behind a desk.
Anyways, a few days ago, we were talking about Prague and I dug out these pics. They are a continuation of this post, in which we got up very early and stole the city from the claws of the crowds.

Dziwna sprawa z tym postem z Pragi. Albo nigdy nie powstał, albo go wcięło. Niby doskonale pamiętam jak zamieszczałam zdjęcia i pisałam ich opisy, ale z drugiej strony równie dobrze pamiętam jak jako dziecko weszłam do urzędu w piwnicy budynku w Gliwicach, a za biurkiem siedział wilk w garsonce.
W każdym razie kilka dni temu gadaliśmy o Pradze, a ja odgrzebałam te zdjęcia. Są kontynuacją tego posta, w którym wstaliśmy bardzo wcześnie, żeby wykraść miasto ze szponów tłumów.




After Lennon's death, this wall in Prague became a symbolic monument to him. The communist government covered it with a fresh layer of paint many a time. And each time the love and peace signs were back the next day.

Po śmierci Lennona jeden z praskich murów stał się miejscem pamięci. Komunistyczne władze wielokrotnie pokrywały symbole miłości i pokoju świeżą warstwą farby. Na próżno.

The wall keeps changing, for worse, I think. I don't think easily accessible spray paint and swarms of young tourists are helping.
Mur zmienia się cały czas. Moim zdaniem na gorsze. Łatwy dostęp do farby w spreju i chmary młodych turystów mu nie służą.

David Černý's work is spread all over Prague. Here: Babies outside of the Kampa Museum.
Dzieła Davida Černýego rozsiane są po całej Pradze. Tutaj: Babies przed Muzeum Kampa.

The museum's courtyard. I remember I liked it more than what the museum itself had to offer (the permanent collection was under renovation at the time).
Dziedziniec muzealny. Pamiętam, że podobał mi się znacznie bardziej niż to, co w tym czasie do zaoferowania miało wnętrze muzeum (ekspozycja stała była w remoncie).









We spotted this figurine at a vintage store front and thought it'd be perfect for our friend's collection. We stepped inside to ask how much it cost. The owner asked: "Which one? The one in the front? Oh, Obama!".

Na wystawie sklepu ze starociami zobaczyliśmy figurkę, która pasowałaby do kolekcji naszej przyjaciółki. Weszliśmy zapytać o jej cenę. Właścicielka: "Która figurka? Ta ta wystawie? Aaa, Obama!"

We visited the Miniature Museum. Anatoly Konyenko used to manufacture eye microsurgery tools and now he creates miniatures.
Odwiedziliśmy Muzeum Miniatur. Anatoly Konyenko wytwarzał kiedyś narzędzia używane do mikrochirurgii oka. Teraz tworzy miniatury.

A caravan of camels in the eye of a needle.
Karawana wielbładów w uchu igielnym.

A train sitting on a human hair.
Pociąg na ludzkim włosie.

It's hard to photograph the miniatures. In the collection, there is a flee sporting gold horseshoes (Konyenko spent 7 years creating it!), Chekhov's portrait on a poppyseed, and the world's smallest book.

Miniatury trudno jest niestety sfotografować. W zbiorach znajduje się m.in. pchła w złotych podkowach (nad ich stworzeniem Konyenko pracował 7 lat!), portret Czechowa na ziarnku maku oraz najmniejsza książka świata.

We took a funicular to the Petrin Hill. During my first visit to Prague 15 years ago, I learned why not to ride it without a ticket.
Wjechaliśmy na Wzgórze Pertin. Podczas mojej pierwszej wizyty w Pradze 15 lat temu nauczyłam się dlaczego nie warto robić tego na gapę.


Lee can sleep anytime and anywhere.
Lee może spać zawsze i wszędzie.

After recharging our batteries on the hill, we met up with Stephane, whom we met at Auschwitz a week earlier. Stephane was in the midst of his 2 year long travel around the world.

Po naładowaniu baterii na wzgórzu spotkaliśmy się ze Stephanem, którego poznaliśmy tydzień wcześniej w Oświęcimiu. Stephane był w trakcie dwuletniej podróży dookoła świata.


Černý's Pissing Men.
Pissing Men Černýego.

We caught a garage jazz concert.
Załapaliśmy się przypadkowo na garażowy koncert jazzowy.

We took Stephane to a bar recommended to us by Ania and Głowa. Earlier that day, we checked it out for ourselves and stuffed our bellies full with hermelin, fantastic Czech cheese.
Zabraliśmy Stephana do knajpy poleconej nam przez Anię i Głowę. Wcześniej tego dnia obżarliśmy się tam hermelinem.

When we were walking back to our hostel, the city was already tucked in.
Kiedy wracaliśmy do hostelu było już późno i miastu już przysypiało.







Thursday, January 26, 2012

The only birds that never sleep.


This day I was walking around Kraków feeling enchanted. The sky was apocalyptic. It was sunny and dark at the same time (all pictures were taken between 1 and 2pm). I was walking through the Old Town, and the sky was getting more and more bizarre. I reached the Main Square, when the weather aberrations peaked (you'll see for yourselves!). Moments later, a rainbow appeared. And then it started to pour.

Tego dnia wszystko chodziłam po Krakowie jak zaczarowana. Niebo było apokaliptyczne. Było równocześnie bardzo słonecznie i bardzo ciemno (wszystkie zdjęcia zostały zrobione między 13. a 14.). Szłam w stronę Rynku, a niebo robiło się coraz bardziej dziwaczne. Kiedy dotarłam pod Mariacki, pogodowe aberracje osiągnęły apogeum (sami zobaczycie!). Chwilę później pojawiła się tęcza. A potem lunęło.



The pictures do not fully capture what I was seeing. Live, the views were so much more dramatic.
Zdjęcia nie do końca oddają to, co zobaczyłam. Na żywo widoki były bardziej dramatyczne.

I regretted not having a telephoto lens for the Pentax on me that day. Clouds on the horizon looked just like sombre mountains.
Żałowałam, że nie mam przy sobie teleobiektywu do Pentaxa. Te chmury za horyzoncie wyglądały jak posępne góry.


I was surprised that only a few people were looking up at the amazingly blue sky and the dark cap hanging over the Main Square.
Byłam zdziwiona, że tylko kilka osób patrzyło w górę na wiszącą nad Rynkiem ciemną czapę i zadziwiająco błękitne niebo.



Heavy rain got me a few minutes earlier. When I was crossing the Planty Garden Ring, I was already soaked anyways, so I decided to slow down. And that's how I got this shot.
Ulewa dorwała mnie kilka minut wcześniej. Kiedy przecinałam Planty już i tak nie miałam na sobie suchej nitki i przestałam się spieszyć. Dzięki temu zrobiłam jeszcze to zdjęcie.

Monday, January 23, 2012

And I'm not such a clumsy guy! If I really try, I can really fly.


We've been sightseeing a lot lately... Touring clinics, hospitals, doctors' offices, specialty medical stores, and orthopedic equipment rentals. What does it have to do with real traveling? Nothing, except it costs as much as an exotic trip. Life taught us a lesson. It's good to have insurance.
What happened, you ask? Lee got himself quite a boo boo. He may be an amateur soccer player, but his injuries are very professional.
Today, we took Lee's new crutches for a trial walk. It usually takes us a few minutes, today it took almost half an hour. I need to remember to wear warmer clothes for these excursions.
Anyways, we're making it.
Thom shared a theory with me today, a theory based on his own experiences, that people on crutches get laid easily. Why? Because they are not perceived as potential predators. I also learned why it's smart to hide your crutches behind your back while hailing a cab in New York. It's because NY cabbies are in too much of a rush to wait for a klutzy passenger.
With this, I'm leaving you. And with film pictures of Kraków. Matejko Square, Planty Garden Ring, our balcony.

Ostatnio dużo zwiedzamy... Na trasie wycieczki: przychodnie, szpitale, gabinety lekarskie, sklepy medyczne, wypożyczalnie sprzętu ortopedycznego. Co ma to wspólnego z prawdziwymi podróżami? Nic, tyle tylko, że kosztuje tyle co egzotyczna wycieczka. Życie udzieliło lekcji. Ubezpieczenie warto mieć.
Ki licho? Lee zrobił sobie niezłe bubu. W piłkę gra może amatorsko, ale kontuzje ma jak profesjonalista.
Trwa testowanie nowych kul. Dzisiaj poszliśmy na próbny spacerek. Ta trasa zwykle zajmuje kilka minut, dzisiaj zajęła nam prawie pół godziny. Muszę pamiętać, żeby cieplej się ubierać na te nasze ekskursje.
W każdym razie dajemy radę.
Thom wyłożył mi dzisiaj teorię popartą własnymi doświadczeniami, że facetom o kulach łatwiej... no jakby to niedosadnie ująć... poznać ludzi w celach krótkoterminowych i zdecydowanie niematrymonialnych. Dlaczego? Bo nie są postrzegani jako potencjalni drapieżcy. Dowiedziałam się również dlaczego w Nowym Jorku, łapiąc taksówkę, warto kule ukrywać za plecami. Bo nowojorskim taksówkarzom za bardzo się śpieszy, żeby brać pasażerów, którzy będą się długo gramolić.
I z tymi interesującymi faktami Was zostawiam. I z krakowskimi zdjęciami też rzecz jasna. Analogowymi. Plac Matejki, Planty, balkon.







Friday, January 20, 2012

And don't be putting me in no vegetable bin. I wake up in the vegetables and I'll come out and kick your big, flabby dinosaur butt!


I'm looking through last month's pictures, and it seems like in December we were mostly busy with eating.
Przeglądam zdjęcia z zeszłego miesiąca i wygląda na to, że w grudniu zajmowaliśmy się głównie jedzeniem.


Cream of farina is a breakfast standard in our house. We eat it more often than not. Toppings can be: bananas, almonds, raisins, crushed chocolates, peanut butter, but lately the combination that's the closest to my heart is cinnamon+butter+honey.

Kasza manna to nasz śniadaniowy standard. Częściej jemy kaszę niż jej nie jemy. W roli dodatków występują banany, migdały, rodzynki, pokruszone michałki, masło orzechowe, a ostatnio najczęściej cynamon+masło+miód.

We fell in love with Napnap café. They serve good simple food, have great service, and reasonable prices. And it's unusually laid-back.
Od pierwszego wejrzenia zakochaliśmy się w Napnap (Zwierzyniecka 4). Prosto, pysznie, fajna obsługa, ceny nie zwalają z nóg. No i zero zadęcia.


Lee was testing more Polish sweets.
Lee próbował kolejnych polskich słodyczy.


Lee managed to talk me into visiting one of Kraków's many so-called oriental bars. This meal won't be easily forgotten. And no, not for the food, but for the company of two old dudes who were so unbelievably in-your-face rude that I wanted to push them down the steps. Shouldn't old men by definition be touchingly infantile and mellow?

Lee udało się zaciągnąć mnie do jednego z licznych w Krakowie barów orientalnych. Tego posiłku długo nie zapomnimy. Nie ze względu na jedzenie, lecz towarzystwo dwóch dziadków, którzy zaczepiali nas w tak niewyobrażalnie chamski sposób, że miałam ich ochotę strącić z pięterka. Czy dziadkowie nie powinni być z definicji wzruszająco zdziecinniali i złagodniali?

Dulce de leche tartelette. No surprise I barely fit in my clothes.
Kajmakowa tartaletka od Starowiczów. I ja się dziwię, że ledwie się we własne ciuchy mieszczę.




Napnap, visit#2, equally pleasing.
Napnap, podejście drugie, równie udane.

Lee and I have this very immature habit. When one of us is making an important phone call, right before it goes through, the other one yells out, in his/her most retarded voice: "Penis!!!".

Mamy z Lee zupełnie niedojrzały zwyczaj, że gdy jeden z nas wykonuje ważny telefon, to tuż przed tym jak nastąpi połączenie, ten drugi swoim najbardziej głupkowatym głosem wrzeszczy: "Penis!!!".


We spent Christmas Eve in Świętochłowice.
Wigilię spędzaliśmy w Świętochłowicach.

I shot mostly video that day. I'll get to it eventually.
Tego dnia bawiłam się głównie opcją wideo, kiedyś się zabiorę za montowanie.


Experimental pierogies filled with prunes soaked in spiced wine.
Eksperymentalne pierogi z nadzieniem z suszonych śliwek moczonych w winie z przyprawami.


Everyone had a job to do...
Każdy miał swoje zadanie...

...Lee for example...
...Lee na przykład...

...was responsible for gingerbread quality control.
...odpowiedzialny był za kontrolę jakości pierniczków.

A couple days later, Dad came to visit with his specialty, Jewish carp, in tow.
W drugi dzień świąt przyjechał do nas Tato ze swoim popisowym karpiem po żydowsku pod pachą.

He gave us gift cards. As we're trying to stretch the fun out, so far we have spent just one of them. We used it to pay for things we usually don't splurge on. We missed tabasco so much, we ate it in a week.

Dostaliśmy od niego bony na zakupy. Dawkujemy przyjemność, na razie wydaliśmy jeden, na rzeczy których sobie przeważnie odmawiamy. Tak się stęskniliśmy za tabasco, że zeżarliśmy je w tydzień.

Our futon was put to use by our house guests guests.
A nasza kanapa została ochrzczona przez gości.