Sunday, August 4, 2019

Elvis is in your jeans!


Po piętnastu latach odpierania moich płaczliwych błagań i złorzeczeń, w odwiedziny z Irlandii przyleciała Miśka. Jako, że Miśka jest wybitnie ciepłolubna wakacyjnie, a w północnej Kalifornii trwał chłodniejszy okres, natychmiast wywieźliśmy ją na południe, żeby nie marudziła jeszcze kiedyś wróciła. 

Część czasu spędziliśmy na pustyni, część nad oceanem, ale pierwszym przystankiem było Palm Springs, które przedziwnym zrządzeniem losu okazało się w tym czasie najtańszym lotniskiem.


Kocham Palm Springs miłością beznadziejną. Te góry jak makieta, te szerokie puste ulice, ta niska architektura, ten suchy upał klepiący po pysku, te palmy, te resorty tylko dla dorosłych.

Kilka lat temu byłam w Palm Springs na konferencji. Miałam budować zawodowe koneksje, ale w konferencyjnym lobby był stół do ping-ponga. Zamiast wymieniać wizytówki i powtarzać w kółko firmowy elevator pitch złupałam wszystkim szychom tyłki. 
Nasze firmowe Airbnb mieściło się na zamkniętym osiedlu. Wracałam uberem późno z pokonferencyjnej imprezy, nie chciałam kierowcy kłopotać manewrowaniem po osiedlu, więc wysiadłam przed bramą. Dopiero kiedy zostałam sama, odkryłam, że bramę można otworzyć wyłącznie siedząc w samochodzie. Podumałam nad wysokością ogrodzenia i nad ilością drinków we krwi, a potem... zamówiłam nowego ubera, żeby otworzył dla mnie bramę. 

Palm Springs ma zatrzęsienie modernistycznej architektury, bo stało się bardzo modne tuż po wojnie. Wypoczywająca tu śmietanka Hollywood wywołała budowlany boom.

Bardzo lubię modernizm z połowy wieku, więc postanowiłam przeciągnąć nas po szlaku ciekawszych domów. Przystanek pierwszy: 1350 Ladera Circle. To tutaj miesiąc miodowy spędzili Elvis i Priscilla. Wejście do środka $35 za osobę (nie weszliśmy). Później doczytałam, że był to miesiąc jednodniowy. Ale to normalne, że właściciele próbują zarobić zanim fani Elvisa całkiem wymrą. Pamiątki na aukcjach już teraz osiągają ułamek dawnych cen, a spektakl Viva Elvis był pierwszą produkcją w historii Cirque du Soleil, której przedwcześnie ukręcono łeb.

Lee był nieco mniej podekscytowany niż ja.

Przystanek drugi: 290 East Simms Road. Modułowy dom ze stali z akordeonowym dachem projektu Donalda Wexlera. Wexler zaprojektował kilka wersji, które można było złożyć na miejscu budowy w kilka dni. To jest wersja number 1, a w wersję number 4 można wynająć przez Airbrb. Jeśli jakimś cudem nie używacie Airbnb, to jesteście trąba. Ale możecie się odtrąbić przez mój link i skasować 15% zniżki.

A dom Wexlera? Jak dla mnie bomba.

Nie dla wszystkich bomba. Nasz nastoletni syn odmówił dalszego zwiedzania.

Droga na Ostrołękę.