Saturday, April 30, 2011

That’s right, sir, five years.


Today we're celebrating five years together! I usually don't make an appearance on pictures since I'm busy taking them. But the occasion is special so I wanted to dig out some pics of us together. It gave us an opportunity for a sentimental travel through our archives. Now off to the celebratory part!
Dzisiaj świętujemy pięć lat razem! Zwykle nie pojawiam się na zdjęciach, bo zajęta jestem ich robieniem. Ale okazja jest specjalna, więc uparłam się, żeby wygrzebać kilka, na których pojawiamy się oboje. Przy okazji odbyliśmy podróż sentymentalną przez nasze archiwum. A teraz idziemy świętować!


New Mexico/Nowy Meksyk, 2006

New York/Nowy Jork, 2007

Baltimore, 2007

North Carolina/Północna Karolina, 2007

Washington/Waszyngton, 2008

Washington/Waszyngton, 2008

South Carolina/Południowa Karolina, 2009

San Francisco, 2009

San Diego, 2009

South Carolina/Południowa Karolina, 2010

Cieszyn, 2010

Przemyśl, 2010

photo/fot. Michał K.
Dobra, 2011

Wednesday, April 27, 2011

Mulder: Hey, Scully, Skinman is calling me from a bubble bath. Skinner: It's still me, Mulder.


Second and last batch of film pictures from our friends' visit. I fell a little behind on sharing pictures with you...
Druga i ostatnia partia analogowych zdjęć z wizyty naszych przyjaciół. Jestem trochę do tyłu z dodawaniem zdjęć...


Axelle got a bath in our kitchen sink.
Axella została wykąpana w naszym kuchennym zlewie.





We enjoyed some early afternoon drinks at Prowincja.
Uraczyliśmy się wczesnopopołudniowymi drinkami w Prowincji.

Hot chocolate with a shot of whisky is the best thing ever. Thom deserves a Nobel Prize for it.
Gorąca czekolada z pięćdziesiątką whisky to najlepsza rzecz na świecie. Thom zasługuje na Nobla za jej (rzekome) wynalezienie.

Kevin almost blended in with the locals on a tram.
Kevin prawie wtopił się w tłum miejscowych w tramwaju.


Even though I'm behind on posting pictures, I wanna share some more current things with you.
I'm usually pretty insensitive to people's requests for money. I've been burned too many times. I've watched 'I need food...' people spend the money I gave them on booze, I've watched 'oh, I'm so hungry...' people trash the food I handed them. I prefer donating to charities rather than 'helping' directly.
But yesterday we were approached by an old, old man asking for money to buy food. We automatically said 'no' but then felt really bad. He did not look like a drunk. So we headed to a nearby supermarket and bought some food staples. We chased the man down the street and with some warm words offered him the bag. And he refused to accept it! He said he was not going home right then, but if we had some cash... Seriously?
What's your approach? Do you give money on the street?

Chociaż ze zdjęciami jestem do tyłu, to chcę podzielić się z Wami czymś bardziej bieżącym.
Zwykle jestem dość nieczuła na prośby o pieniądze. Przejechałam się zbyt wiele razy. Widziałam jak osoby 'zbieram na jedzenie...' wydawały wręczone im przeze mnie pieniądze na alkohol, widziałam jak osoby 'och, jestem bardzo głodny...' wyrzucały jedzenie, które im ofiarowałam. Wolę przekazywać pieniądze organizacjom charytatywnym niż 'pomagać' bezpośrednio.
Ale wczoraj podszedł do nas bardzo stary mężczyzna i poprosił o pieniądze na jedzenie. Odruchowo powiedzieliśmy 'nie' i natychmiast zrobiło nam się bardzo głupio. Nie wyglądał na pijaka. Poszliśmy do pobliskiego sklepu po podstawowe artykuły spożywcze, dogoniliśmy staruszka i w ciepłych słowach wręczyliśmy mu torbę. A on odmówił jej przyjęcia! Powiedział, że nie idzie teraz do domu, ale gdybyśmy mieli jakąś gotówkę... No poważnie?
Jakie jest Wasze podejście? Dajecie na ulicy pieniądze?

Saturday, April 23, 2011

When I was in school, a bunch of my friends and I would dress up as nuns and go bar-hoppin'.


Before our friends got into town, I spent a day making pierogies and crepes. When we ate our way through them, we took Viv and Kev to a milky bar.
Przed przyjazdem Viv i Kevina spędziłam dzień w kuchni lepiąc pierogi i smażąc naleśniki. Kiedy domowe zapasy się skończyły, zabraliśmy ich do baru mlecznego.


The uncles kept watch.
Wujkowie pilnowali.

An evening walk to the Royal Castle...
Wieczorny spacer pod Wawel...


...and to Kazimierz (the Jewish Quarters).
...i na Kazimierz.

In Kazimierz, we met up with Thom. He is such fun city guide with plenty of interesting stories and anecdotes up his sleeve.
Na Kazimierzu spotkaliśmy się z Thomem. Thom jest niezwykle zabawnym przewodnikiem po Krakowie, z mnóstwem zajmujących historii i anegdot.

Thom hung his bag on the fence so that he could gesticulate more freely. That's the last time we saw the bag. It must have made somebody (and somebody's cat) very happy, as it contained beer and fancy cat food.
Aby móc oddać się pełnej gestykulacji, Thom zawiesił swoją torbę na ogrodzeniu. Wtedy też widzieliśmy ją po raz ostatni. Musiała ucieszyć znalazcę (i znalazcy kota), bo zawierała piwo i wyszukane kocie żarcie.

We ended up at Ulica Krokodyli (Street of Crocodiles).
Wylądowaliśmy w Ulicy Krokodyli.



The next day we visited Momo, a vegan bar that does not take any shortcuts, they don't even use microwaves! I like to support places like this.
Następnego dnia odwiedziliśmy Momo, wegański bar, który nie używa półproduktów, ani mikrofalówek. Lubię wspierać takie miejsca.

The last stop was Idea Fix, a cool little boutique that promotes Polish design. No product pics though, I was busy wiping my drool.
Ostatnim przystankiem był Idea Fix, świetny niewielki butik, który promuje polski dizajn. Zdjęć produktów brak, bo zajęta byłam ocieraniem ślinotoku.

Whenever possible, Lee uses store provided 'benches for husbands'.
Lee zawsze korzysta ze sklepowych 'ławeczek dla mężów'.

Sunday, April 17, 2011

Everyone's thinking they're the new W. Axl Rose, just running their mouths and living in this world where nothing is real.


It was a long awaited visit. Last fall our two very close friends suddenly (well, maybe not that suddenly) became three. Lee and I just couldn't wrap our minds around it. We had to see it to believe it and were very excited at the opportunity to do so.
You may remember Viv and Kev from this post and this one. They came to Europe for vacation, and after visiting Paris, Barcelona, and Madrid, they came to stay with us in Kraków for a few days.
Are you wondering how it was for them to travel with a 5 month old? We were curious too (and a bit terrified). The answer is: with no problems. Axelle is an amazing child and Viv and Kev are incredible parents.

To była dłuuugo wyczekiwana wizyta. Tym bardziej, że zeszłej jesieni z dwojga naszych bliskich przyjaciół nagle (no może nie aż tak nagle) zrobiło się troje. Zupełnie nie mieściło nam się to w głowie.
Viv i Kevina możecie pamiętać z tego i tego posta. Przylecieli do Europy na wakacje i po odwiedzeniu Paryża, Barcelony i Madrytu, zatrzymali się u nas w Krakowie na kilka dni.
Zastanawiacie się jak im się podróżowało z pięciomiesięcznym niemowlakiem? My też byliśmy bardzo ciekawi (i trochę przerażeni). Odpowiedź brzmi: bez żadnych problemów. Axelle jest niesamowitym dzieckiem, a Viv i Kevin są niesamowitymi rodzicami.



We finally got to entertain in the living room. Usually all social events take place in the kitchen.
W końcu zabawialiśmy gości w salonie. Przeważnie wszelkie spotkania towarzyskie odbywają się w kuchni.


Exhausted by their travels, they slept through most of the first day.
Wymęczeni podróżą przespali prawie cały pierwszy dzień.


For the duration of their visit, Lee and I moved to the living room and the reading pad changed into a sleeping pad.
Na czas ich wizyty przenieśliśmy się do salonu, a legowisko do czytania zmieniło się w legowisko do spania.

NCAA tournament was on, so every day started with checking game scores.
Akurat trwały ważne rozgrywki uniwersyteckiej koszykówki, więc każdy dzień rozpoczynał się od sprawdzenia wyników meczów.



Wednesday, April 13, 2011

Please take me out of my body, up through the palm trees to smell California and sweet hypocrisy.

Gliwice Palm House... it feels like home when I return to it. After recent bureaucratic battles with the City Hall, I escaped to it seeking a moment of peace.
Gliwicka Palmiarnia... wracam do niej jak do domu. Po niedawnych biurokratycznych bojach z Urzędem Miejskim uciekłam do niej po chwilę spokoju.






Gliwice Palm House's history dates back to 1880. In the 1980s the frame of the new building was constructed OVER the existing palm house, and the old building was taken down.
Historia gliwickiej Palmiarni sięga roku 1880. W latach 80. XX w. nowa konstrukcja OBUDOWAŁA istniejący obiekt, a następnie stary budynek został rozebrany.

A festive reopening of the Palm House in the 1990s was accompanied by a cacti exhibit. Somebody made a cardinal mistake and marked all the species. Rumor has it that Gliwice druggies immediately consumed all the hallucinogenic specimen.
Uroczystemu ponownemu otwarciu Palmiarni w latach 90. towarzyszyła wystawa kaktusów. Ktoś popełnił jednak kardynalny błąd podpisując poszczególne gatunki i, jak głosi plotka, gliwiccy narkomani natychmiast skonsumowali wszystkie okazy halucynogenne.

The exoskeleton of Palmiarnia.
Egzoszkielet Palmiarni.


I recommend visiting the Palm House, although I can't guarantee that you'll score as sweet of a deal as I did - $3 bought me not only an admission ticket and the right to take pictures, but also a stalker who followed me during my entire visit.
Polecam odwiedzenie Palmiarni, choć nie mogę zagwarantować, że traficie na taką okazję jak ja - za 10zł dostałam nie tylko bilet wstępu i prawo do fotografowania, ale również natręta, który łaził za mną przez całą długość mojej wizyty.