Saturday, April 30, 2016

Switch Mickey's brain with that of the Frankenstein's monster-esque Julius.

Disney parks always tempted me (and slightly repulsed me too), but I probably would have never visited them if my job didn’t send me there. At some point, I’ll have to tell you more about what I did there. It was a crazy experience.

Disney World in three words? Vegas for kids. It’s building desires with no reservations, and with no reservations, it’s fulfilling them. It's plasticky and prozacy. And devilishly genius. 

I only brought my analog camera with me (my digital crisis is still going strong), which was extremely dumb, even for me. I was typically not even entering parks until after dark.


Ok, put your ears on. Today, I’m taking you to the Magic Kingdom. Next time, it’ll be Epcot.
Parki Disneya zawsze trochę mnie kusiły (a trochę odrażały), ale pewnie nigdy bym się nie wybrała gdyby nie wysłała mnie tam praca. Jeszcze napiszę o tym, co tam robiłam, bo to było doświadczenie zupełnie niezwykłe.

Disney World w trzech słowach do ojca Rydzyka: Vegas dla dzieci. Bez skrupułów nakręcające żądze i bez skrupułów je zaspokajające. Plastikowe i prozakowe. I diabelsko genialne.

W podróż zabrałam tylko analoga (cyfrowy kryzys trwa), co nawet na moje standardy było pomysłem wyjątkowo głupim, bo do parków docierałam zwykle dopiero po zmroku.

Dobra, zakładajcie uszy. Zabieram Was dzisiaj do Magic Kingdom, następnym razem będzie Epcot.

In order to work at Disney, you must really like kids. Or reeeaaaly like kids - see here. Żeby pracować w Disney, trzeba lubić dzieci. Albo baaardzo lubić dzieci - zobaczcie tutaj.

After the US military, Disney is the 2nd biggest buyer of explosives in North America. Po amerykańskiej armii, Disney kupuje najwięcej materiałów wybuchowych w Północnej Ameryce.

Tinker Bell's secret - she doesn't fly after all. And did you know that on some days Tinker Bell is a dude? Tajemnica Dzwoneczka - wcale nie leci. A wiedzieliście, że w niektóre dni Dzwoneczek jest facetem?


My first Disney encounter - a quick visit to the Hollywood Studios. I really mourn the death of old Polish neon signs. They rocked. Pierwsze zderzenie z Disney - krótka wizyta w Hollywood Studios. Strasznie żałuję, że w Polsce dawno umarły stare neony. Kto pamięta boskiego gliwickiego Parysa strzelającego świetlnymi strzałami?

Guess the establishment. Starbucks!
Zgadnijcie co to. Starbucks!

That evening I rode to Disney Springs. DS repairs the mental health of exhausted parents. Here they get to indulge in some shopping therapy and easily available alcohol. My soul was repaired by beer, fish, and good looking men dancing damhsa Gaelach. Tego wieczoru pojechałam do Disney Springs. DS nastawione jest na reperowanie psychiki podniszczonych parkami rodziców - w programie są bary i terapia zakupowa. Moje jestestwo zostało zasilone piwem, rybą i widokiem miłych panów tańczących damhsa Gaelach.

The Contemporary Resort was my base of attack.
Contemporary Resort był moją bazą wypadową.

A backgammon wall!
Ściana w tryk-traka!



My favorite Disney parks facts:
- Up until 2001, all Mickey Mice, Snow Whites, and Goofys wore communal underwear. Naaasty.
- Justin Bieber is no longer allowed at Disneyland after he punched Mickey in the balls.
- Chewing gum is illegal. They won't pry it out of your mouth, but you won't buy it anywhere.
- Hundreds of hidden Mickeys await at the parks. Oh lawd, Lee and I would have a ball finding them. We compete in everything. Too bad Lee is traumatized by his previous Disneyland experience and says he won't go again.
- Every year, several people get caught spreading their loved ones' ashes from the rides.
Moje ulubione fakty na temat parków Disneya:
- Do 2001 wszystkie Myszki Miki, Królewny Śnieżki i Goofy nosili wspólną bieliznę, a fe.
- Justin Bieber już nie odwiedzi Disneylandu po tym jak walnął Myszkę Miki w jaja.
- Guma do żucia jest nielegalna. To znaczy nikt Wam jej z paszczy nie wydłubie, ale nigdzie jej nie kupicie.
- W parkach czyhają setki ukrytych Myszek Miki. Boże, ale byśmy mieli z Lee frajdę. Bo my rywalizujemy we wszystkim. Szkoda, że Lee już został kiedyś zaciągnięty do Disneylandu, ma traumę i więcej nie pojedzie. 
- Co roku kilka osób zostaje przyłapanych na rozsypywaniu prochów swoich bliskich z jednej z kolejek.


Monday, April 11, 2016

I'm Jo-Jo the ice cream clown, we'll give you a stick, you'll give it a lick.

Today I'm serving New England antiques. It's not the last batch either.
Dzisiaj serwuję starocie z Nowej Anglii. Nie ostatnie zresztą.

Babson Farm Quarry turned Halibut Point State Park is guarded by an out of wedlock child of a lighthouse and a fire station. Kamieniołom Babson Farm stał się parkiem stanowym Halibut Point. Pilnuje go nieślubne dziecko latarni morskiej i straży pożarnej.

Small boulders make a small Stonehenge.
Jakie głazy, taki Stonehenge.

Adam and Pete bought a chalet in Vermont. You can ski to it, fortunately for us, you don't have to. We spent Thanksgiving there. Adam i Pete kupili dom w Vermont, do którego dojechać można na nartach. Na szczęście dla nas, nie trzeba. Spędziliśmy tam Święto Dziękczynienia.

A basic necessity: a room with this view.
Artykuł pierwszej potrzeby: pokój z takim widokiem.

Oh Gloucester, you handsome bastard.
Och Gloucester, ty przystojny sukinkocie.

The day of the grand fog. Surfers didn't mind.
Dzień wielkiej mgły. Surferom nie przeszkadzała.

I was dying to see some ballet. And for months I've been trying to visit Shalin Lie Performance Center in Rockport. So when I discovered that they were having a transmission of Bolshoi Ballet, I immediately pulled the trigger on the tickets. Have I mentioned that Lee hates surprises? Weirdo. As it turns out, he also hates ballet. And most of all, he hates The Nutcracker's guts, since he was tortured with it as a child. It was a wonderful evening, sigh. Miałam straszną chcicę na balet. Do odwiedzenia Shalin Liu Performace Center w Rockport przymierzałam się od wielu miesięcy. Kiedy więc odkryłam, że ogranizują transmisję z Baletu Bolshoi, bez gadania kupiłam bilety. Czy wspominałam już, że Lee nie znosi niespodzianek? Dziwak. No więc okazało się, że Lee nie znosi również baletu. A już najbardziej Lee nie cierpi Dziadka do Orzechów, którym torturowany był w dzieciństwie. Wspaniały wieczór za nami (wdech, wydech, wdech, wydech).

We dragged our favorite crew to our favorite spots. Przeciągnęliśmy ulubioną ekipę po ulubionych miejscówkach.

Ice Bucket Challenge x100 - Plunge 4 Pete. In December, 400 people and a few dogs jumped into the icy ocean on our beach. Too bad we arrived on the scene when everybody was already out of the water. Ice Bucket Challenge razy 100. W grudniu na naszej plaży 400 osób i kilka psów wskoczyło do lodowatego oceanu. Szkoda, że dotarliśmy na miejsce dopiero kiedy wszyscy już wyleźli z wody.


Saturday, April 9, 2016

If ifs and buts were candy and nuts.

I report that we made it. Little Man slept through both flights, checked out the apartment, ate, baptized the new litter box, and smoothly turned into a Krakow cat again. And we too smoothly turned back into Cracovians.

The first impressions (we were gone for 3.5 years):

- less dog shit on sidewalks
- more foreigners
- the air quality seems even worse than ever
- the cheese from Stary Kleparz market remains the best medicine for existential pains
- Polish men are better and better looking (Polish women rule as always)
- less hooligans
- more nut jobs (a crazy dude called Lee  a terrorist and put a sword to his neck, and later, a crazy lady called me 'a lesbian who only eats and shits')
- Polish spring remains a prime time for renovations 
- store clerks are nicer
- perfumed shit is still shit - a terrible Polish government-owned phone & internet company changed its name but not its antics
- Duży Format and Wysokie Obcasy magazines remain my favorite breakfast dish
- oscypek is finally grated, not sliced at U Endziora. Hallelujah! 
- restaurant stuffiness is still going strong (pizza, burgers, even steamed mussels are elegantly attacked with a fork and a knife)


Donoszę, że dotarliśmy. Little Man oba loty przespał w całości, zbadał mieszkanie, zjadł, ochrzcił nową kuwetę i zupełnie naturalnie stał się ponownie kotem krakowskim. I my też, zupełnie naturalnie, staliśmy się ponownie Krakusami.

Pierwsze wrażenia (nie było nas tu trzy i pół roku):
- kup na chodnikach mniej
- obcokrajowców więcej
- powietrze chyba jeszcze gorsze niż kiedyś
- sery ze Starego Kleparza nadal najlepszym lekiem na egzystencjalne bóle
- polscy faceci coraz przystojniejsi (Polki nadal rządzą)
- dresiarzy mniej
- wariatów więcej (szalony pan ogłosił Lee terrorystą i przyłożył mu miecz do szyi, a potem szalona pani nazwała mnie 'lesbijką co tylko je i sra')
- polska wiosna jak zawsze czasem remontów
- panie ekspedientki milsze
- upudrowane gówno to nadal gówno... pozdrawiam Telekomunikację Polską Orange
- Duży Format i Wysokie Obcasy nadal ulubionym daniem śniadaniowym
- u Endziora oscypek w końcu w wiórkach, a nie plasterkach.  Alleluja!
- restauracyjne sztywniactwo trwa (pizzę, hamburgera, nawet małże w skorupkach traktujemy nożem i widelcem?)
Evidence of arrival: landing in an ashtray Krakow and some milky bar gluttony.Pobytowy materiał dowodowy: lądowanie w popielniczce Krakowie i wyżera w mlecznym.