Sunday, July 31, 2011

Graveyards are full of boys who are very young and very proud.


The Lychakiv Cementary is one of the oldest functioning necropoleis in Europe. Here, you'll find graves as old as the 18th century, chapels of rich industrialists, tombs of wealthy Lviv families, beautiful examples of cementary sculptures, graves of insurgents and Lviv Eaglets (young defenders of the city during the Polish-Ukrainian war). And the creme de la creme of the 18th and 19th century Polish arts and sciences were buried here as well: writers, poets, sculptors, historians, mathematicians, journalists, and architects.

Lychakiv Cementary is one of the places you must see if you're in Lviv. Go early or go late, but do your best to avoid the crowds. Find your own path, even if the price you pay is skipping the most famous (and most crowded) places. I promise, it will be worth it.



Cmentarz Łyczkowski jest jedną z najstarszych nadal funkcjonujących nekropolii w Europie. Znajdują się na nim XVIII-wieczne nagrobki, kaplice przemysłowców, grobowce bogatych rodzin lwowskich, piękne cmentarne rzeźby, groby powstańców i Orląt Lwowskich. No i oczywiście pochowana jest tu XVIII i XIX-wieczna śmietanka polskiej kultury i nauki: pisarze, poeci, rzeźbiarze, historycy, matematycy, dziennikarze, architekci.

To jedno z tych miejsc, które we Lwowie trzeba zobaczyć. Dobrze wybrać się wcześnie rano, lub późnym popołudniem, tak aby uniknąć tłumów. Wytyczyć własną drogę, nawet kosztem ominięcia najbardziej znanych (czyt. obleganych) miejsc. Warto.










When we got there, it was crowded. But then it started to pour and soon it was just us.
Na początku naszej wizyty na cmentarzu były tłumy, ale potem zaczęło lać i zostaliśmy niemal zupełnie sami.






Thursday, July 28, 2011

Discussing hookers who specialize in vampires.


I recently wrote an email about how to cheaply get from Poland to Lviv, and I'm posting it here. I doubt that any of you will need the advice, but if I'm wrong, let me know.



Radziłam ostatnio droga mejlową w jaki sposób można łatwo dojechać do Lwowa i pomyślałam, że komuś jeszcze może się to przydać. Można rzecz jasna zarezerwować bilety na bezpośredni pociąg sypialny do Lwowa (np. z Krakowa) i mieć sprawę z głowy, ale jest to droga przyjemność. Jeśli jesteście ograniczeni budżetem (a kto nie jest?), to polecam sprawdzoną opcję pieszego przejścia granicy.

Robi się to tak:


1. Pociąg to Przemyśla.

2. Bus do Medyki; busy odjeżdżają spod dworca autobusowego; żeby do niego dojść, wychodzimy z dworca PKP w przeciwnym kierunku, niż do centrum. Z tego dworca odjeżdżają również autobusy do Lwowa, ale przejeżdżanie granicy wiąże się ze staniem na niej, lepiej więc ją przejść. Do Medyki kursuje również autobus miejski, (chyba) numer 9 i (chyba) z ulicy Jagiellońskiej).

3. Granicę przechodzi się na piechotę, po prostu podążamy za tłumkiem; ukraińscy granicznicy to służbiści, którzy lubią wykorzystywać swoją władzę. Nie żartujemy i nie śmiejemy się głośno, oni tego strasznie nie lubią.

4. Autobus z Shehyni; po przejściu granicy mijamy budy po lewej stronie, po prawej jest ostatni sklep, skręcamy w pierwszą ulicę po lewej stronie; na tej ulicy, po lewej stronie jest mały dworzec, skąd odjeżdżają autobusy do Lwowa. Bilet można kupić w kasie lub u kierowcy.

5. Autobus dowozi nas do dworca we Lwowie; stamtąd kierować się będziemy na centrum, np. autobusem numer 66, który dowiezie nas w okolice Opery. Za przejazd płaci się kierowcy.

Nie bójcie się we Lwowie zapytać o drogę czy o cokolwiek innego, ludzie są przeważnie bardzo uczynni. Natomiast na granicy potrafi być nieprzyjemnie. Unikajcie przekraczania jej w nocy. Nic strasznego, ale bądźcie czujni i zachowujcie się pewnie.


Przed granicą są kantory, w których można wymienić pieniądze. To ważne, bo za autobus z Shehyni nie można płacić w złotówkach. W Shehyni też są kantory. My zawsze sprawdzamy kurs i obliczamy w telefonie ile waluty dostaniemy za daną kwotę, żeby nie dać się łatwo oszukać.


Jeśli chodzi o noclegi, to ja wcześniej zatrzymywałam się u Polaków we Lwowie, ale odradzam spanie u przypadkowych ludzi, chyba że podróżujecie we większej grupie.

To jest strona internetowa Hotelu Lviv, gdzie my zatrzymaliśmy się ostatnim razem. Warunki w wyremontowanych pokojach są spartańskie, w nieremontowanych - ekstremalne. Jeśli nie znacie cyrylicy, Google translator pomoże w zrozumieniu strony. Rezerwacje można zrobić przez telefon. Jeśli będziecie mówić wolno i wyraźnie, to spokojnie dogadacie się po polsku. Dla młodszych podróżników ten hotel to jak maszyna czasu w lata komunizmu. Atmosfera jak w Misiu. Pań sprzątaczek o nic nie należy prosić, one nie są od sprzątania, tylko od picia kawy.


Gdyby to był wyjazd bez rodziny, to pewnie spalibyśmy w hostelu. Polecam hostelworld i hostelbookers. Przeczytajcie opinie o danym hostelu na obu stronach, ale rezerwujcie przez tą drugą, bo jest taniej.



Some analog pics from Lviv.
A teraz trochę analogowych zdjęć ze Lwowa.


On the train to Przemyśl, Lee was reading a Polish classic, in Polish!
W pociągu do Przemyśla Lee czytał Mrożka w oryginale.

The Ukrainian women are truly beautiful. Too bad that many of them make themselves look so cheap.
Ukrainki są piękne. Szkoda tylko, że wiele z nich robi ze swojej urody taką taniochę.




A balcony-nest.
Balkon-gniazdo.

We climbed the steep streets to the High Castle.
Stromymi uliczkami wspięliśmy się na Wysoki Zamek.

The view was a bit obstructed by the trees.
Drzewa przysłaniały nieco widok na miasto.


On the other side of the High Castle, there is the Podzamcze district. My Grandma lived in this house. My Grandpa lived nearby. Almost 10 years ago, when I first visited Lviv, I felt like I arrived at home.
Po drugiej stronie Wysokiego Zamku znajduje się dzielnica Podzamcze. W tym domu mieszkała moja babcia. Mój dziadek mieszkał niedaleko. Kiedy prawie 10 lat temu po raz pierwszy odwiedziłam Lwów, poczułam się jak w domu.

A hallway in Grandma's house.
Korytarz w domu babci.




Monday, July 25, 2011

Kids, no chewing on the window sills!

Our last attempt did not go as planned. But this time around, we had more luck. In late June, we finally spent a few days in Lviv, Ukraine. The occasion was special: Ania (my cousin) and Marcin were getting married. There was no wedding party. We were going to be sightseeing instead!

Nasza ostatnia próba nie wypaliła. Ale tym razem się udało! Pod koniec czerwca spędziliśmy kilka dni we Lwowie. Okazja była specjalna: ślub Ani (mojej kuzynki) i Marcina. Ślub bez wesela, ale za to ze zwiedzaniem!


It was the first ever wedding ceremony held in the new Polish consulate. The consul was very excited.
To był pierwszy ślub w nowym polskim konsulacie. Pan konsul był bardzo podekscytowany.

Next, we went to a nearby park to take wedding pictures.
Potem poszliśmy do pobliskiego parku, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcia.

This orangery's best years have passed. But things are getting better in Lviv, so maybe one day it will get its old charm back.
Ta oranżeria lata świetności ma już za sobą. Ale widać, że we Lwowie idzie ku lepszemu, więc może zmiany zawitają też tutaj.

We all kept watching over this deaf student's shoulder. He was an incredibly skilled painter.
Wszyscy zaglądaliśmy temu głuchemu studentowi przez ramię. Fantastycznie malował.



We visited the dads in their room. A Ukrainian newspaper provided some entertainment.
Odwiedziliśmy tatów w ich pokoju. Czytanie ukraińskiej gazety dostarczyło rozrywki.

But not for long.
Ale tylko na chwilę.

We went to dinner at Puzata Khata, a buffet restaurant. Sometimes it's nice to know what you're ordering. Herbivores do not have much appreciation for culinary surprises.

Poszliśmy na obiad do Puzatej Khaty, restauracji-bufetu. Fajnie jest czasem widzieć co się zamawia. Kulinarne niespodzianki średnio bawią jaroszy.



On the left, there's the Lviv High Castle hill with the ruins of a castle and a horrible TV tower.
Po lewej: Wysoki Zamek, lwowskie wzgórze z ruinami zamku i okropną wieżą telewizyjną.



The butt-side of the Lviv Theatre of Opera and Ballet.
Zadek Opery Lwowskiej.

A pig-out on the hotel's window sill: crab sticks, marinated carrot salad, marinated sea vegetable salad, beer, and yeast pastry stuffed with buckwheat and potatoes. Years ago, when I traveled to the Black Sea, very similar salads sold at various farmer's markets were among my favorite things to eat.

Wyżera na hotelowym parapecie: krabowe paluszki, sałatki z marynowanej marchewki i z marynowanych wodorostów, piwo i drożdżowy placek z ziemniakami i kaszą gryczaną. Lata temu, kiedy podróżowałam nad Morzem Czarnym, podobne sałatki sprzedawane na targach były moimi jedzeniowymi faworytami.



That night, we visited an amazing bar. It's probably gonna be another Flying Dutchman on our map of cool places, and it will be in the fine company of a little restaurant in Texas which, despite our best efforts, we never found our way back to.

Tej nocy odwiedziliśmy prawdziwie fantastyczny bar. To pewnie będzie kolejny Latający Holender na naszej mapie fajnych miejsc, do kompletu z małą restauracyjką w Teksasie do której, pomimo starań, nigdy nie odnaleźliśmy powrotnej drogi.

Czeburieki are deep-fried, large flat pastries filled with meat or cheese. They are a very popular beer snack. The cheese ones were so-so (the stuffing tasted like American cheese, which does not at all deserve to be called cheese), and our companions claimed that the meat ones were much better.

Czeburieki to duże płaskie pierogi wypełnione farszem mięsnym lub serowym, usmażone na głębokim tłuszczu. Są bardzo popularną przekąską do piwa. Serowe były takie sobie (nadzienie przypominało w smaku topiony w plasterkach, niezasłużenie nazywany serem), mięsne podobno lepsze.

Tuesday, July 19, 2011

Where do bugs go to the bathroom?


When there were two pairs of closed doors between us and the cats, we'd sometimes open the window wide. These are the last pics from our apartment. It will be missed.
Kiedy między nami a kotami były dwie pary zamkniętych drzwi, zdarzało nam się otwierać na oścież okno. To już ostatnie zdjęcia z naszego mieszkania. Będziemy za nim tęsknić.

Sky-divers were landing on the Main Square. Some of them were showing off so much by doing some suicidal tricks, that I had to keep putting the camera down so that I could cover my eyes.
Na Rynku lądowali spadochroniarze. Niektórzy tak się popisywali samobójczymi trikami, że musiałam odkładać aparat, żeby zasłaniać oczy.

I feel like a bore torturing people with pictures of flowers, but I just can't stop myself. This sky!!!
Czuję się jak nudziara zamęczająca otoczenie zdjęciami kwiatków, ale nie mogę się powstrzymać. To niebo!!!






And a slightly less friendly version on a different day. All sky pics are untouched.
I w mniej przyjaznej odsłonie innego dnia. Wszystkie zdjęcia nieba bez ulepszeń.


Please forgive me, here's our toilet. This random hair making suggestions as to what part of the body is served here, made me laugh hysterically.
Proszę mi wybaczyć, oto nasz kibelek. Ten przypadkowy włos podpowiadający jakiej części ciała kibelek służy, wywołał u mnie napad głupawki.

Agnieszka and I went to check out Kraków's Photography Month exhibits. I think that next year I might instead stay home to pull my nails out while playing Michael Bolton CDs. More thrills guaranteed!
Wybrałam się z Agnieszką na krakowski Miesiąc Fotografii. Myślę, że w przyszłym roku zostanę raczej w domu aby wyrywać sobie paznokcie i słuchać płyt Wodeckiego. Większe uniesienia gwarantowane.





The above pictures are art, y'all! (because the Photography Month's curators said so).
Powyższe zdjęcia to sztuka, moi drodzy! (bo kuratorzy Miesiąca Fotografii tak powiedzieli).

Doesn't Little Man have a profile of a piglet?
Czy Little Man nie ma profilu prosiaka?