When ordinary means of communication fail, sometimes you've got to turn to the less conventional ones, or just say things LOUD AND CLEAR.
In short, this was the reason for the project:
Miśka had terminated her relationship with Mr. M. Later, they both sent inviting signals to each other, and Miśka decided to go to Mr. M. on a peace mission. Unexpectedly, Mr. M. reacted with cold indifference (did he not know what she came for or did he not want to know?) And this is how this project was born.
Kiedy zawodzą typowe sposoby komunikacji, czasami trzeba się uciec do tych mniej konwencjonalnych, albo po prostu do powiedzienia czegoś DUŻYMI LITERAMI.
W skrócie, powód akcji był następujący:
Miśka zakończyła związek z panem M. Po jakimś czasie oboje wysłali do siebie zachęcające sygnały i Miśka zdecydowala się pojechać do pana M. z misją pokojową. Niespodziewanie, pan M. na misję zareagował chłodną obojętnością (nie wiedział o co jej chodzi czy nie chciał wiedzieć?). I tak narodził się niniejszy projekt.
For 7 days, Mr. M. was receiving pictures one by one, via email. He never responded. Sometimes unconventional actions end rather conventionally...
So in hindsight, I think Thom was right. We said that the last photo should have looked like this: a whole group of handsome men holding a sign that read "So fuck you!", and Pierun holding one that said "And fuck your dog too!" (cause Miśka had a soft spot for Mr. M.'s dog as well).
We had less than 3 hours to complete the project, since in the early afternoon I was catching a plane back to Kraków. Fortunately, the Dubliners were cooperating and not a single one refused to participate. Even more so, most of them were thrilled. Some of them put on a funny, falsely modest act when we were explaining that we needed handsome men to be in the pictures. I'm very curious how Polish and American men would react. I think we'll have to check one day.
Pan M. przez 7 dni otrzymywał drogą mailową po jednym zdjęciu. Odpowiedzi brak do dzisiaj. Czasem niekonwencjonalne działania kończą się raczej konwencjonalnie...
Z perspektywy czasu myślę więc, że rację miał Thom, według którego ostatnie zdjęcie powinno było wyglądać tak: cała grupa przystojniaków trzyma napis “So fuck you!”, a Pierun tabliczkę “And fuck your dog too!” (bo Miśkę łączyła więź także z psem pana M.).
Na zrealizowanie projektu miałyśmy zaledwie trzy godziny, bo wczesnym popołudniem wracałam już do Krakowa. Na szczęście Dublińczycy kooperowali i żaden nie odmówił udziału; co więcej, większość była zachwycona. Niektórzy za to śmiesznie się krygowali kiedy wyjaśniałyśmy, że potrzebujemy przystojnego faceta do zdjęcia. Bardzo jestem ciekawa jak w takiej sytuacji zareagowaliby Polacy i Amerykanie. Chyba będziemy musiały kiedyś to sprawdzić.