To byl piekny, sloneczny dzien. Idealny na niedzielne pijanstwo i nicnierobienie, zdecydowalismy. Tak naprawde to tylko jedna polowa prawdy. Druga polowa to restauracja, ktora dzis minelismy, ktora Szepczacy Tom uwielbia, i nalegal, ze koniecznie musimy odwiedzic. Restauracja robila wrazenie. Miescila sie we wspanialym budynku, ktory wygladal jak stara rosyjska cerkiew i akurat serwowala brunch. Brunch! Niedziela - dotarlo do nas. Kalendarz jest zrodlem ciaglej konfuzji. Nigdy juz nie wiemy jaki jest dzien tygodnia. Ze zlamanym sercem odmowilismy sobie wizyty. Restauracja byla bardzo droga. Ale wymyslnych jajek i krwawej mary odmowic sobie nie moglismy. Udalismy sie po prowiant, znalezlismy kemping, i mielismy wlasny brunch na wybrzezu Sonoma County. Jesli jestescie ciekawi, w menu znalazly sie krwawe mary z marynowanyna fasolka szparagowa; omlety z trzech jajek z wedzonymi ostrygami, Gorgonzola, czosnkowym serem i smazona cebula; guacamole wlasnej roboty; i smazone ziemniaki z papryczkami jalapeno.

No comments:
Post a Comment
Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?