Sunday, April 17, 2011

Everyone's thinking they're the new W. Axl Rose, just running their mouths and living in this world where nothing is real.


It was a long awaited visit. Last fall our two very close friends suddenly (well, maybe not that suddenly) became three. Lee and I just couldn't wrap our minds around it. We had to see it to believe it and were very excited at the opportunity to do so.
You may remember Viv and Kev from this post and this one. They came to Europe for vacation, and after visiting Paris, Barcelona, and Madrid, they came to stay with us in Kraków for a few days.
Are you wondering how it was for them to travel with a 5 month old? We were curious too (and a bit terrified). The answer is: with no problems. Axelle is an amazing child and Viv and Kev are incredible parents.

To była dłuuugo wyczekiwana wizyta. Tym bardziej, że zeszłej jesieni z dwojga naszych bliskich przyjaciół nagle (no może nie aż tak nagle) zrobiło się troje. Zupełnie nie mieściło nam się to w głowie.
Viv i Kevina możecie pamiętać z tego i tego posta. Przylecieli do Europy na wakacje i po odwiedzeniu Paryża, Barcelony i Madrytu, zatrzymali się u nas w Krakowie na kilka dni.
Zastanawiacie się jak im się podróżowało z pięciomiesięcznym niemowlakiem? My też byliśmy bardzo ciekawi (i trochę przerażeni). Odpowiedź brzmi: bez żadnych problemów. Axelle jest niesamowitym dzieckiem, a Viv i Kevin są niesamowitymi rodzicami.



We finally got to entertain in the living room. Usually all social events take place in the kitchen.
W końcu zabawialiśmy gości w salonie. Przeważnie wszelkie spotkania towarzyskie odbywają się w kuchni.


Exhausted by their travels, they slept through most of the first day.
Wymęczeni podróżą przespali prawie cały pierwszy dzień.


For the duration of their visit, Lee and I moved to the living room and the reading pad changed into a sleeping pad.
Na czas ich wizyty przenieśliśmy się do salonu, a legowisko do czytania zmieniło się w legowisko do spania.

NCAA tournament was on, so every day started with checking game scores.
Akurat trwały ważne rozgrywki uniwersyteckiej koszykówki, więc każdy dzień rozpoczynał się od sprawdzenia wyników meczów.



18 comments:

  1. Podziwiam ich za odwagę wybrania się w taką podróż z niemowlakiem, naprawdę ;).

    ReplyDelete
  2. Myślę,że podróżowanie z dzieckiem musi być niezwykłą przygodą. wiąże się to z ogromną odpowiedzialnością, ale stawiam na to,że warto zaryzykować.
    A dziecko niesamowite.. i śliczne :)

    http://thefamilywithoutborders.com/rodzina-bez-granic/ - tak a propos podróżowania z dzieckiem. :)

    ReplyDelete
  3. a ja myślę, że z takim dzieckiem łatwiej podróżować niż np. z trzylatkiem, bo taki maluch to albo w wózku, albo w nosidełku, albo na rękach - czyli zawsze wiesz gdzie jest:), a z kilkulatkiem to trzeba mieć oczy dookoła głowy bo ciekawy świata i potrafi się przemieszczać bez niczyjej pomocy:).Axelle prześliczna i ma takie całuśne fałdki:).Znam pary które z maluchami potrafią do Azji polecieć i podobno to naprawdę żaden wyczyn...oby, bo sama chciałabym kiedyś być podróżującą mamą...

    ReplyDelete
  4. Tyle razy słyszałam od ludzi: "Zawsze chcieliśmy podróżować, ale urodziły się dzieci... Może kiedyś..." i zawsze strasznie mnie to dołowało. Czyli albo - albo? Nie! Można! Wszystko można, tylko trzeba chcieć!

    Dzięki Maddie za linka, bardzo inspirujący blog! Podesłałam Viv :)

    ReplyDelete
  5. Mo.: Zgadzam się ze wszystkim co powiedziałaś :)
    Trzylatka trudniej upilnować, ale czasem widuję przykłady skrajnego braku wyobraźni rodziców. Włos jeży się na głowie...

    ReplyDelete
  6. strasznie żałuję, że ze mną rodzice nie podróżowali gdy byłam mała :) mimo, że nie zapamiętałabym zapewne wiele, to nie byłby to stracony czas;)

    ReplyDelete
  7. Ja wierze ze mozna. I jak bede miala dorobek to tez bede ciagnac ze soba.
    Nie lubie uzywac slowa zazdrosc, ale 5- letniej Marcie, corce mojej kolezanki ze studiow to zazroszcze. Bo w tak mlodym wieku widziala wiecej niz ja...
    http://www.wpzs.pl/

    ReplyDelete
  8. Karolinkie: Ale za to teraz nadrabiasz!

    Marta: Bardzo ciekawy blog, dzięki! Szkoda tylko, że nocne barowe hulanki odpadają kiedy podróżuje się ze starszym dzieckiem :)

    ReplyDelete
  9. Wszystko zależy od podejścia, wiem, że się da, w przyszłości nie chciałabym aby macierzyństwo mnie ograniczało. Podróż z dzieckiem wymaga odwagi, a z drugiej strony uważam, że ma rewelacyjny wpływ na dziecko, które od małego uczy się w ten sposób tolerancji i poszerza horyzonty.

    ReplyDelete
  10. a i śpiwory poszły w ruch ;d

    ReplyDelete
  11. MaLa: Święta prawda!

    KaCy: Haha, dobre oko :)

    ReplyDelete
  12. Trzecie zdjęcie podoba mi się najbardziej!
    W ogóle to ładne światło wpada do tego Waszego mieszkanka:).

    Podróżowanie z dzieckiem, nie jest dla mnie ani przejawem odwagi ani wielkiej odpowiedzialności. Po prostu ładujesz w torbe pieluchy, inne pierdoły i ciągasz to dziecko ze sobą, trochę jak dodatkowa walizka/plecak;). Dzieci są tak naprawde 'ciężarem', niezależnie od tego, czy jest to dom czy egzotyczna wyspa. Mozna myśleć o chorobach, byciu z dala od lekarza rodzinnego itd, ale szanse, że dziecko załapie coś poważnego są małe, a z całej reszty można się wyleczyć;).

    Wiem, że jestem trochę beztroska, ale takie to już moje podejście do dzieci i wątpię, żeby dużo się zmieniło, kiedy stanę się mamą.



    Marta-> Nie wiedzialam, ze "W Pogoni za Szczęściem" to Twoi znajomi! Ale niespodzianka:).
    Ta mała ma naprawdę duże szczęście, chociaż ja tak samo jak zazdroszcze, współczuje jej, bo 90% tej wyprawy nie będzie kiedyś pamiętać...
    Tak czy inaczej, jestem pewna, ze całe doświadczenie wpłynie na nią wyjątkowo pozytywnie, 'wolny duch' został już w niej zasiany i wyrośnie z niej niezwykła dziewczyna!:)

    ReplyDelete
  13. Zgadzam się, że dziecko jest 'ciężarem' niezależnie od okoliczności, jakkolwiek okropnie to brzmi ;)
    My tak jak Ty, jeśli będziemy mieć dzieci, to będziemy je ze sobą ciągać. Ale nie mam wątpliwości, że sposób podróżowania trochę się zmieni. Zrobiłam podczas moich wyjazdów wiele lekkomyślnych rzeczy i kilka nielegalnych, i wiem, że jeśli będę jeździć z przychówkiem, to będę bardziej ostrożna i rozsądna. Po prostu bardziej odpowiedzialna, bo odpowiedzialna nie tylko za siebie.
    Wizja dodatkowego bagażu trochę mnie przeraża, bo lubię brać ze sobą jak najmniej rzeczy. Kiedyś nawet zdarzyło mi się pojechać na wakacje bez butów. No ale pewnych spraw się nie przeskoczy. Póki dziecko jedzie na cycu, to przynajmniej papki i butelki odpadają :)

    ReplyDelete
  14. Witam, Gosiu! Fajnego masz bloga, bardzo mi sie podobaja zdjecia i tez tematy. Powodzenia!

    ReplyDelete
  15. Haha, ostatnie zdanie wymiata:). Ja akurat nie miałam wątpliwości, że będziecie takimi rodzicami jak piszesz, przecież człowiek nie zmienia się o 360' mając nagle dziecko;).
    Z tym przystopowaniem w łamaniu prawa i robieniu szalonych rzeczy też masz racje, dlatego np. uważam, że wszystko co ekstremalne powinno zrobić się przed urodzeniem dziecka, bo później dużo ciężej jest balansować na krawędzi śmierci. Człowiek ma wtedy w głowie "a co będzie z moim dzieckiem, jeśli coś mi się stanie?" i już trudniej jest mu skoczyć na bungee;).

    ReplyDelete
  16. Słodziak :> Wspaniali ludzie ;)

    ReplyDelete
  17. Ula- Znam tylko Renata. Bardzo ciepla osoba!
    Propowalysmy sie domowic i spotkac w Nowej Zelandii, ale sie niestety nie udalo sie - oni przyjezdzali, a my wyjezdzalismy.

    Ja za mlodu (tak do 10 lat) nie bylam nigdzie za granica.
    A w chwili obecnej dzieciaki sa takimi podroznikami ze lataja juz w pieluchach. Swiat sie zmienil ;-)
    Ale masz racje- ile Marta bedzie pamietac z tego- mam nadzije ze jak najwiecej. Zreszta mysle ze jej rodzice nie porzuca podrozowania.

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?