Friday, February 1, 2013

Harar in analog photos, part 1.


Harar in Eastern Ethiopia has 2 faces - one is religious, the other is hedonistic.

On one hand, it is an Islamic city, regarded by Muslims to be one of the four most holy of cites - next to Mecca, Medina and Jerusalem. It is in Harar, where the largest concentration of mosques in the world can be found. There are about 90 of them in the old town.

On the other, Harar is the epicenter of khat production and sale. The crops from Harar are distributed not only to many parts of Ethiopia, but also to Europe and (illegally) to North America. It seems like every male in Harar chews khat. It was funny to see shopping bags filled with green branches dangling even from side mirrors of official city taxis.

Harar is also known for its coffee, for locally brewed beer and for feeding wild hyenas, but we'll get to that another time.

The history of Harar dates back to the 11th century. For hundreds of years it was passed from hand to hand, always in blood shedding circumstances, until its importance eroded. The revival came in the 17th century when for the next 200 years it became a mystical 'forbidden city', open exclusively to Muslims.

The oldest part of Harar is surrounded by a 500 year old, 16 ft high city wall. 6 gates lead into the city and each one of them can be referred to by its Amharic, Harari, Arabic, Somali or Oromifa name. It really is just easier to make the main city square your meeting place... 

For hours we were wandering along the wall and through the old city. At times it reminded me of Moroccan medinas. Harar is a truly extraordinary place to get lost in. I'm leaving you with part 1 of the analog pictures I brought back from it.


Położony we wschodniej Etiopii Harar ma dwa oblicza - religijną i hedonistyczną.

Z jednej strony to miasto islamskie, uznawane przez Muzułmanów za jedno z czterech świętych miast świata - obok Mekki, Mediny i Jeruzalem. Podobno to tutaj znajduje się największa koncentracja meczetów na świecie, stara część miasta mieści ich około dziewięćdziesiąt. 

Z drugiej strony Harar to centrum uprawy i sprzedaży czatu, który stąd trafia na rynki nie tylko afrykańskie, ale również europejskie oraz (nielegalnie) północnoamerykańskie. W Hararze czat żują chyba wszyscy mężczyźni. Zabawnie to wygląda kiedy nawet z lusterek oficjalnych taksówek dyndają reklamówki pełne zielonych gałązek.

Harar słynie również z produkcji kawy, warzenia piwa i karmienia dzikich hien, ale o tym kiedy indziej.

Historia Hararu sięga XI wieku. Przez stulecia w krwawych okolicznościach przechodził z rąk do rąk, potem podupadł, lecz w XVII wieku doczekał się odrodzenia i na kolejnych dwieście lat stał się otoczonym legendami 'zakazanym miastem', do którego wstęp mieli wyłącznie Muzułmanie.

Najstarsza część Hararu otoczona jest pięćsetletnim, pięciometrowym murem miejskim. Do miasta prowadzi sześć bram. Każda z nich ma nazwę amharską, hararską, arabską, somalijską i oromską. Łatwiej więc umówić się z kimś na głównym placu miasta...

Godzinami snuliśmy się wzdłuż murów i wewnątrz starego miasta. Chwilami przypominało mi ono marokańskie mediny. Harar wspaniale nadaje się do tego, żeby się w nim zgubić. Zostawiam was z pierwszą częścią zdjęć z analoga.





11 comments:

  1. kozia modelka, nózia do przodu :-D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Haha. Renia, kupcie sobie wreszcie kozy żebym mogła być kozia ciotka! I łowce też!

      Delete
    2. Rudy ma owce, a Rudy też jakby rodzina więc w zasadzie.. :-P

      Delete
    3. Ale... ale... Rudy ich przypadkiem nie je? Bo jak je, to się nie liczy.

      Delete
    4. kurde, szlag by trafił! całkiem nie-przypadkiem je je..

      Delete
    5. No właśnie! Mój szef planuje 'urban garden', ale kłócimy się o kozią emeryturę. Nie mogą być do jedzenia.

      Delete
    6. no,jeśli były by jedzone ich obraz nie byłby już taki sielski i przyjemny. było by to zwykłe hodowanie dla mięsa tylko, że w mieście. widziałaś urban kurczaka na smyczy? Myślę, że same rośliny w zupełności wystarczą. Liczy się pomysłowość aranżacji, dobór roślin, i może wykorzystanie do tego eko-rozwiązań:-)

      Delete
  2. Ostatnie niesamowicie mi się podoba :)

    ReplyDelete
  3. Nie mogę pod każdym wpisem pisać, że zdjęcia są przepiękne i bardzo wam zazdroszczę wyprawy (chociaż bym chciała ;)), ale tak właśnie jest! Próbowaliście czatu? Gdzieś czytałam, że na Polaków nie działa i tylko bolą zęby od żucia

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Próbowaliśmy wielokrotnie. Ja bardzo ostrożnie podchodzę do takich eksperymentów, ale w przypadku czatu nie miałam większych oporów. Podobało mi się choć, jak już wspominałam na blogu, mam wątpliwości czy częste żucie połączone z późniejszym piciem alkoholu może być obojętne dla zdrowia. Jeśli kiedyś będziemy mieszkać gdzieś, gdzie jest legalnie uprawiany, to pewnie będziemy od czasu do czasu żuć.

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?