If you're choosing to read the English version, you're most likely way more knowledgeable on the subject than I am. So just bear with me here, all right? The alcohol laws in the US change from state to state, from county to county and even from city to city.
Bars usually close at 2am at the latest, with the exception of Alaska, where you can linger over your drink until 5. Beer sold in the stores of Colorado, Kansas, Minnesota, Oklahoma and Utah is no stronger than 3,2%. In California alcohol must be placed in a paper bag at the time of purchase. In some counties alcohol sales are completely forbidden (so called dry counties), mostly in the conservative South and on Indian reservations.
Other states are more liberal, especially Nevada, Louisiana and Missouri. In Nevada you can be legally drunk in public. In New Orleans you are allowed to wander the streets with a drink in hand (as long as it's not in a glass container), you can also buy a daiquiri from a drive-thru bar. In both Louisiana and Missouri parents can serve alcohol to their kids. In several states you're allowed to have an open container in your car (and even take a nip).
Maryland is somewhere in the middle. Bars in Baltimore close at 2am, you can't buy booze to-go on Sundays (with some exceptions). I'm mainly annoyed with the fact that you can't buy alcohol at your grocery and, in order to get wine to go with your dinner, you've got to go to a specialty wine store or a liquor store.
Luckily, right next to our favorite Whole Foods store, there is also a wine store. And not your ordinary one! BIN 604 is well stocked AND laid-back. The staff is equally enthusiastic about finding your perfect $10 bottle as they are finding a $100 one. You get points for your purchases that you can later exchange for wine accessories or a fancy dinner since the owner, Tony Foreman, together with a brilliant chef Cindy Wolf has several great restaurants in the city. A few years back we stuffed our unworthy stomachs for free at an upscale French bistro.
There is one more reason why we love BIN 604: the cases of the month. They contain a dozen good wines, mostly reds, some whites (the proportions vary depending on the season) and an occasional rosé. For indecisive people like ourselves, it is a godsend. And for immature people like myself, it's a reason to squeal in excitement, do a dance of joy in the kitchen and impatiently tap feet while opening the box. So much wine at home and each one of them is at least decent!
Prawo dotyczące sprzedaży i konsumpcji alkoholu w Stanach zmienia się od stanu do stanu, od powiatu do powiatu, a nawet od miasta do miasta.
Bary zwykle zamykane są najpóźniej o drugiej nad ranem, wyjątkiem jest tutaj Alaska, gdzie można się zasiedzieć aż do piątej. Piwo sprzedawane w sklepach w Kolorado, Kansas, Minnesocie, Oklahomie i Utah ma nie więcej niż 3,2%. W Kalifornii alkohol musi być po zakupie umieszczony w papierowej torebce. W niektórych powiatach sprzedaż jakiegokolwiek alkoholu jest zakazana (tzw. dry counties), głównie na konserwatywnym Południu i w rezerwatach Indian.
Część stanów jest bardziej liberalna, a prym wiodą Nevada, Luizjana i Missouri. W Nevadzie prawo pozwala na bycie pijanym w miejscu publicznym. W Nowym Orleanie można wędrować po mieście z drinkiem (ale nie może być on w szklanym opakowaniu), można też kupić daiquiri w barze drive-through. Zarówno w Luizjanie, jak i Missouri rodzice mogą poić alkoholem swoje dzieci. W kilku stanach można mieć w samochodzie otwartą butelkę z trunkiem i nawet nieco z niej pociągnąć.
Maryland jest gdzieś pośrodku. Bary w Baltimore zamykane są o drugiej, a w niedzielę nie można kupić alkoholu na wynos (z niewielkimi wyjątkami). Mnie irytuje to, że w sklepach spożywczych można kupić tylko piwo bezalkoholowe i szampana dla dzieci. Po wino trzeba pofatygować się do specjalistycznego sklepu albo monopolowego.
Na szczęście tuż obok naszego ulubionego sklepu jest również sklep z winami, BIN 604. I to jaki! Świetnie zaopatrzony i bez zadęcia. Obsługa równie entuzjastycznie szuka dla Ciebie idealnego wina za 10 dolarów co za 100. Za zakupy dostaje się punkty, które potem można wymienić na winiarskie akcesoria albo obiad, bo właściciel sklepu, Tony Foreman, wraz z wybitną szefową kuchni Cindy Wolf prowadzi w mieście kilka świetnych restauracji. Kilka lat temu wypełniliśmy się w ten sposób za friko nasze niegodne żołądki w ekskluzywnym francuskim bistro.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego kochamy BIN 604: comiesięczne pudła z winem. W pudle siedzi tuzin dobrych win, w większości czerwonych, w mniejszości białych (proporcje zmieniają się wraz z porą roku), czasem trafia się butelka różowego. Dla kogoś tak niezdecydowanego jak my, to wybawienie. A dla kogoś tak niedojrzałego jak ja, również powód to kwiczenia z ekscytacji, tańca radości w kuchni i niecierpliwego przebierania nogami przy otwieraniu pudła. Tyle wina w domu, a każde co najmniej niezłe!