Wednesday, August 3, 2011

Remember my roommate, the cup you met earlier?


You might remember that before leaving for the States, we were planning on spending a few days with Thom who, back in June, left Kraków for the picturesque Osturnia in Slovakia.
We were packing and cleaning for days, hardly sleeping at all. Finally, we left our place, returned the keys to the landlord, and scored two seats (not without a fight) on a bus to Nowy Targ. An hour and a half later in traffic, we were... still in Kraków. By then we already knew that we'd be missing the last connection to the town where Thom was supposed to pick us up. Traveling the next day would not be possible, and on the following one it would not even make sense anymore.

We stayed in Kraków, homeless. My cousin Renia and her great roommates gave us a place to stay. This is how we revisited our past: by partying and sleeping on the floor in a student den. And we liked it. A lot. It's always better in the company of another person, and even better in the company of many!


Może pamiętacie, że przed wyjazdem do Stanów planowaliśmy spędzić kilka dni u Thoma, który na początku czerwca porzucił Kraków na rzecz malowniczej słowackiej Osturni?
Pakowaliśmy dobytek i sprzątaliśmy przez trzy dni prawie nie śpiąc. W dniu wyjazdu zdaliśmy mieszkanie i wywalczyliśmy miejsce w autobusie do Nowego Targu. Po półtorej godziny w korkach byliśmy... nadal w Krakowie. Już wtedy wiedzieliśmy, że nie zdążymy na ostatni autobus do Niedzicy, skąd miał odebrać nas Thom. Podróż następnego dnia w góry odpadała, a jeszcze następnego już nie miała sensu.

Zostaliśmy w Krakowie. Bez domu. Przygarnęła nas moja kuzynka Renia i jej genialni współlokatorzy. I tym samym mieliśmy okazję cofnąć się w czasie imprezując i śpiąc na podłodze w studenckim mieszkaniu. Było nam z tym bardzo dobrze. We dwoje zawsze raźniej. Ale w grupie raźno jeszcze bardziej!








Since one of the local photo labs charges a small fortune for its services and I don't trust the other one, I've been sitting on the finished rolls of film like a hen on its eggs. Therefore, in the nearest future, I'll be entertaining you with digital pictures, which I haven't been taking many.
In the next episode, we'll be transported to the land of milk, honey, and antibiotics!

W związku z tym, że siedzę na rolkach filmu jak kwoka na jajach, bo jeden z tutejszych labów kasuje fortunę, a drugiemu nie ufam, to w najbliższej przyszłości zabawiać Was będę wyłącznie zdjęciami z cyfrówki. Które robię rzadziej.
W najbliższym odcinku przeniesiemy się do krainy mlekiem, miodem i antybiotykiem płynącej!

8 comments:

  1. Nie lubię mleka, miodu i antybiotyków, ale już się cieszę. ;)

    ReplyDelete
  2. Hej Gosia, prowadzisz niesamowitego bloga, a jeszcze ciekawsze zycie! Jestem bardzo ciekawa jakie zawody pozwalaja wam na tak liczne podroze/ mobilny styl zycia? bardzo prosze o odp, to bedzie dla mnie bardzo cenna informacja, sama chcialabym sie podobnie ukierunkowac

    Dzieki, Dorota

    ReplyDelete
  3. Dorota: Bardzo dziękuję!
    Lee przez ostatni rok studiował (koszty pokrywa amerykański rząd), a ja zajmowałam się tłumaczeniami i koordynacją tłumaczeń. Wcześniej podróżowaliśmy Panem Vanem bo zaoszczędziliśmy trochę i mogliśmy sobie pozwolić na przerwę od pracy.
    Jesteśmy mobilni kosztem gromadzenia dóbr materialnych i 'urządzania się' w jednym miejscu.
    Każdy zawód, który pozwala na pracę w domu umożliwi Ci niezależność od miejsca zamieszkania.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  4. uwielbiam tego bloga:)) zgadzam się z Dorotą, tez chętnie ukierunkowałabym się w ten sposób i też chętnie wyruszę w podróż vanem - ale studia niestety na razie nie pozwalają! ile zajęła wam ta podróż? podziwiam i pozdrawiam:)

    ReplyDelete
  5. czy jestes tlumaczem przysieglym?

    ReplyDelete
  6. Anonim 1: Podróżowaliśmy przez 4 miesiące i zobaczyliśmy ułamek tego, co planowaliśmy. Gdyby nie ograniczenia budżetowe, nadal bylibyśmy w drodze :)

    Anonim 2: Nie, poza certyfikatem uprawniającym do nauki angielskiego, nie mam żadnych uprawnień. Ale skoro nie tłumaczę poważnych oficjalnych dokumentów, to nie ma to znaczenia.

    Kaina: Ja też. Tęsknię trochę za studenckimi latami.

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?