Wednesday, January 20, 2016

Those turds didn't come from the band, they came from the horses.

'In the economy class, your choices are Mitsubishi Mirage or Chevrolet Spark' - a guy at the car rental laid two sets of car keys on the counter. 
'Which one is better?' - I asked.
'You could not pay me to get in either one' - he helpfully offered.


A few miles later, attempting to pass an 18-wheeler with an impotent car running on an engine of a hair dryer, I understood what he meant. But we still made it for the sunset at the Grand Canyon!
'W klasie ekonomicznej do wyboru mamy Mitsubishi Mirage albo Chevrolet Spark' - pan w wypożyczalni położył dwa komplety kluczyków na ladzie.
'Który lepszy?' - zapytałam.
'W życiu nie wsiadłbym do żadnego z nich' - pomocnie doradził pan.

Kilka kilometrów później, próbując wyprzedzić tira samochodem-impotentem z silnikiem suszarki do włosów, zrozumiałam co pan miał na myśli. Ale na zachód słońca na Wielkim Kanionem zdążyłyśmy!


Pit stop #1: Hoover Dam. Excitement half and a half with disgust. First, they destroyed the whole ecosystem, now they are attempting to rebuild sandbars with controlled flooding. And, while doing so, drown animals. Somebody hold me back! Przystanek pierwszy: Zapora Hoovera. Pół na pół ekscytacja z obrzydzeniem. Najpierw rozwalili cały ekosystem, teraz próbują kontrolowanymi powodziami odbudować piaszczyste łachy. I po drodze topią zwierzęta. No, trzymajcie mnie!

Pitstop #2: mom loses her Mexican culinary virginity in Kingman. Przystanek drugi: mama traci meksykańskie dziewictwo kulinarne w Kingman.

They ride headless horses here. Wondering what they attach reins to? Jeżdżą tutaj na krótkich koniach bez głowy. Tylko do czego lejce przyczepiają?

Pit stop #3: Williams. A tourist trap with class.
Przystanek trzeci: Williams. Turystyczna pułapka z klasą.


We finally made it! My mind exploded more than the first time around. You can read my bitching from my first visit here.
No i w końcu dotarłyśmy! Moja głowa ekspolodowała bardziej niż za pierwszym razem. Moje złorzeczenia z pierwszej wizyty znajdziecie tutaj.

We sat on the edge until it was just us and it got completely dark. And then we were back before sunrise (more on that in the next episode of the telenovela). Siedziałyśmy na krawędzi aż wszyscy sobie poszli i zrobiło się zupełnie ciemno, a wróciłyśmy jeszcze przed świtem (ale o tym w następnym odcinku telenoweli).
 
A fulfilled dream. Or hepatitis!
Spełnione marzenie. Albo żółtaczka!

13 comments:

  1. Spełnione marzenie. Zdecydowanie. Dorota jeszcze teraz to wszystko przeżywa:-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mama to najlepszy towarzysz podróży, prawdziwy Yes Man!

      Delete
  2. Od grudnia czytam Twojego bloga, najpierw czytałam go od tyłu, w sensie - od najnowszych postów. Wciągnięta czytaniem i zafascynowana zdjęciami i historiami, mniej więcej w połowie zorientowałam się, że fajnie byłoby jednak zacząć od początku. No i zaczęłam, aż dziś nadszedł ten dzień, kiedy dotarłam do końca. Czuję, że moje życie straciło sens, dzięki! PS. Zazdroszczę bardzo życia, a i jeśli mogę zapytać - jak poznałaś Lee? Żartuję, komentarze też czytałam ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czyli pustka jak po najlepszym serialu? O mamo, najlepszy komplement wszechczasów! Dzięki!

      P.S. Ja mam lęki separacyjne po Peaky Blinders. Chyba obejrzę po raz trzeci.

      Delete
    2. Dokładnie tak! Albo jak po przeczytaniu świetnej książki. Peaky Blinders nie oglądałam, chyba powinnam nadrobić, przynajmniej spróbuję zapchać jakoś tę pustkę :p

      Delete
    3. Koniecznie! By order of Peaky fuckin' Blinders!

      Delete
  3. Kurczę tam tak pięknie! Czaiłam się by w tym roku zrobić pierwszy mały road trip po USA, ale chyba jeszcze trochę siana ustukam. Przeraża mnie ilość miejsc, które po prostu "muszę" tam odwiedzić :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiem! I te odległości… Kontynentalnych Stanów wystarczyłoby na 5 objazdówek. Co jest na Waszej liście ‘must-see’?

      Delete
  4. jezu, zapiera dech, też bym siedziała!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja przeplatałam siedzenie z udawanym skakaniem/potykaniem się z krawędzi. Ku utrapieniu mamy.

      Delete
  5. Zajebiste zdjęcia, zapora naprawdę robi wrażenie a ja jeszcze bardziej marzę o odwiedzeniu USA.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dzięki! Jestem za. Od przyszłego roku mają podobno być super tanie bilety na loty transatlantyckie (teraz też za $250-300 można upolować)!

      Delete
  6. Super zdjęcia, naprawdę rzeczywiste :)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?