Thursday, August 8, 2013

Lucifer has his good points, too. For one thing, he... Well, sometimes he... Hmmm.

Sorting through pictures, I've come to the conclusion that it's been a socially fulfilled year. As always, I feel like we have not seen our old friends enough, but I understand how time-consuming kids and careers are. Quickly after returning to Baltimore, we managed to put together a crew of newly met, interesting people, with whom we hang out in bars, in parks, and at home. I usually did not have my camera on me (I regret in now!) or I was too rapt in the conversations to even remember about taking pictures, but there are quite a few of them nonetheless.

Baltimore, winter-spring-summer 2013. I miss all these guys already.
Przeglądając zdjęcia dochodzę do wniosku, że to był towarzysko bardzo udany rok. Jak zawsze mam niedosyt spotkań ze starymi przyjaciółmi, choć rozumiem jak czasochłonne są dzieci i kariery. Szybko po powrocie do Baltimore udało nam się zmontować paczkę nowopoznanych, ciekawych ludzi, z którymi bujaliśmy się do knajpach, parkach i domówkach. Zwykle nie zabierałam ze sobą aparatu (żałuję!) lub byłam zbyt pochłonięta rozmowami żeby nawet pamiętać o robieniu zdjęć, ale i tak trochę się ich nazbierało.


Baltimore, zima-wiosna-lato 2013. Już za nimi wszystkimi tęsknię.


The first, experimental meet up at Spirits of Mount Vernon, an exceptional wine store, where your picks can be consumed immediately. They have wine tastings, live music, and free pizza. In the foreground, there is a water expert, Chris and a vintage clothing dealer, Misch. Pierwsze eksperymentalne spotkanie w Spirits of Mount Vernon, wyjątkowym sklepie z winami, gdzie zakupy można natychmiast skonsumować. Organizują tutaj degustacje, kameralne koncerty i karmią darmową pizzą. Na pierwszym planie Chris, specjalista od wody i Misch, dilerka ubrań wintydż.

'Our' Adam and materials scientist, Karsten.
'Nasz' Adam i Karsten, naukowiec od materiałów.

The first of many visits to the Owl Bar on the ground floor of iconic Belvedere Hotel. Pierwsza z wielu wizyt w Owl Bar na parterze słynnego Hotelu Belvedere.

The next week we were joined at Liam Flynn's Ale House by Glennis, who's a journalist, philosophers Eamon and Omid, and Bahar, who's a painter. W kolejnym tygodniu w Liam Flynn's Ale House dołączyli do nas dziennikarka Glennis, filozofowie Eamon i Omid, oraz malarka Bahar.

Night caps at the Laughing Pint. This just might be our favorite bar in Baltimore. It is small, low-key, and has free shuffleboard. I wished we had lived closer to it. Ostatnie drinki wieczoru w Laughing Pint. To chyba nasz ulubiony bar w Baltimore. Jest mały, bezpretensjonalny i ma darmowy shuffleboard. Szkoda, że nie mieszkaliśmy bliżej.

A very late night pizza feast.
Bardzo późnonocna wyżera.



Chris, a South African healthcare expert, invited us for dinner to his pad overlooking the north side of Baltimore. Chris, południowoafrykański spec od systemów opieki zdrowotnej, zaprosił nas na obiad do swojego mieszkania z widokiem na północną stronę Baltimore.

One warm evening, we went with Karsten, Justin, and Brittany to burn off dinner and watch fireflies at Wyman Park Dell. Let me tell you, fireflies make for some of the hardest subjects to capture! Pewnego ciepłego wieczoru wybraliśmy się z Karstenem, Justinem i Brittany spalić obiad i wypatrywać świetlików w Wyman Park Dell. Wiecie co, świetliki to chyba najtrudniejsza rzecz do uchwycenia.


I wish I was better about taking pictures. There were so many great moments and get-togethers I don't want to forget but don't have a visual to remember them by. There is not such a thing as too many photos, unless we're speaking of wedding or baby pictures. Those are clearly a torture device.

Żałuję, że nie przykładam się bardziej do systematycznego robienia zdjęć. Mam w głowie tyle wspaniałych momentów i spotkań, o których zapomnę, bo ich nie uwieczniłam. Zdjęć nigdy za wiele, no chyba, że mówimy o fotach niemowlaków lub ze ślubu. Wiadomo, że te są narzędziami tortur.

5 comments:

  1. Po prostu ubóstwiam Wasz styl życia. Sama powoli zaczynam się przekonywać do robienia zdjęć, choćby nawet głupim telefonem czy kompaktem, bo fotograf ze mnie żaden. Pics or it didn't happen.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Dokładnie tak. Nigdy nie żałowałam zrobionych zdjęć, za to nie zrobionych... niemal zawsze! A telefony robią coraz lepsze foty!

      Delete
  2. Po pierwsze- fajnie ale nie fajnie bo Ciebie na żadnym zdjęciu nie ma. Więc o czym my tutaj rozmawiamy ;)
    Właśnie, wasz styl życia jest niesamowity ! Mój chłopak nie lubi zdjęć a tym bardziej podróżować więc nie jest wesoło. I północna strona Baltimore. wydaje się być bardzo ciekawa !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Właśnie! Słyszysz, Lee?

      Współczuję, chłopak z awersją do podróży? Nie mów, że do tego niejadek!

      Delete
  3. Austin City Limits na koszulce Chris .. yay!!! po prostu świetnie fotografujesz Gosiu!!
    słoneczne pozdrowienia z Austin .. bardzo lubię Boston miszkałem i pracowałem tam kiedyś... niestety nie znam Baltimore

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?