Wednesday, February 1, 2012

It's so hard to figure out how to get the bark on.


In early January we climbed to the top of Krakus Mound.
Na początku stycznia wybraliśmy się na Kopiec Krakusa.

New Year's Eve party trash was everywhere.
Wszędzie widać było ślady sylwestrowej imprezy.

I was reading up on the Krakus Mound and learned that a trunk and roots of a huge, 300-year-old oak were discovered beneath the peak. The tree was probably cut down when christianity arrived and was getting rid of the pagan competition. I can't stop thinking about how great the mound must have looked back then.

Czytałam o Kopcu Krakusa i znalazłam wzmiankę, że pod szczytem odkryto pień i korzenie ogromnego, 300-letniego dębu. Został on zapewne ścięty, kiedy wkroczyło chrześcijaństwo i pozbywało się pogańskiej konkurencji. Nie mogę przestać myśleć o tym, jak niesamowicie kopiec musiał kiedyś wyglądać!

A view of Liban quarry. In the 40s, there was a work camp there, and half a century later it was where Spielberg filmed Schindler's List.
Widok na kamieniołom Liban, w którym w latach 40. mieścił się obóz pracy, a pół wieku później Spielberg kręcił zdjęcia do Listy Schindlera.

I started making tortillas again. It's taco season!
Powróciłam do wyrobu tortilli. Sezon na tacos uważam za otwarty.



We went to check out the highly controversial exhibit of Katarzyna Kozyra's works at the National Museum.
Poszliśmy zobaczyć o co się tak wszyscy pieklą, czyli na wystawę Kozyry w Narodowym.

Przez cały czas zastanawiałam się czy lada chwila nie wpadnie Olbrychski. Ale nie wpadł.



That day we discovered the best pizza in Kraków. The place is Pizza Garden (Konopnickiej 11). Wow. The interior is mediocre but I don't exactly care about that. What matters, is that it's filled to the brim with happy campers. The pizza is phenomenal, the service is great, they serve unpasturised beers, and they know not to serve the red wine chilled (not so obvious in Kraków pizza joints; hello Trzy Papryczki). I highly recommend.

Tego dnia odkryliśmy najlepszą pizzę w Krakowie. Pizza Garden w Dębnikach (Konopnickiej 11). O rany. Wnętrze jest dość kiepskie, ale to akurat według mnie liczy się najmniej. Ważne, że jest wypełnione szczęśliwymi gośćmi. Pizza jest świetna, obsługa fantastyczna, podają niepasteryzowane piwo, no i wiedzą tutaj, że czerwonego wina się nie zmraża, co niestety w krakowskich pizzeriach nie jest oczywiste (pozdrawiamy Trzy Papryczki). Polecam!

8 comments:

  1. Podasz przepis na tortille? Sama robisz naleśniki (tak to się chyba nazywa?) czy kupujesz gotowe?

    ReplyDelete
  2. Tortille to właśnie placki. Tak, robię je sama bo nie mogę nigdzie znaleźć gotowych bez chemii. Ale może to i dobrze, dzięki temu nie jemy ich codziennie ;)
    Chodzi Ci o przepis na tacos? Przeważnie jest w nich domowa salsa, ser, cebula, śmietana, zmienia się tylko główne białko: jajka (śniadaniowe tacos), smażona fasola, sojowe mielone mięso, albo (niestety nie w Polsce) ryby lub owoce morza. Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  3. a ja wczoraj bylam na najelpszej pizzy na Podhalu. Le Chalet w Murzasichlu. Tylko obsluga nie taka...wlasciwie to chodzi mi tylko o osobe wlascicielki. Ale pizza naprawde warta!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nigdy nie słyszałam o tym miejscu. Ale teraz poczytałam i jestem zaciekawiona. Włosi gotują na Podhalu? Na proszę! Pewnie im zimno. Sporo osób pisze to, co Ty. Pizza świetna, obsługa kiepska.

      Delete
    2. Mój mąż był tydzień temu w owym Murzasichlu,nawet na snowboardzie jeździł(wypożyczenie 7 zł)

      Delete
  4. Dziękuję, tak chodziło mi o tacos ;) Zaciekawiłaś mnie z tym, że owoców morza i ryb nie jadasz w Polsce, aż tak wypadamy z tym źle?

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ryby jadam, ale nie w tacos. Głównie dlatego, że ostrożnie podchodzę do ryb z niewiadomego pochodzenia (bo często pochodzą z chińskich hodowli), a to tacos głównie używa się białej ryby, smażonej na głębokim tłuszczu. Jakoś nie wyobrażam sobie tacos ze śledziem, albo pstrągiem ;) Z owocami morza wypadamy kiepsko (nic wielce dziwnego, własnych nie mamy, a raki wytłukliśmy). Są albo mrożone, bardzo kiepskiej jakości, albo świeże ale potwornie drogie.
      Chociaż właśnie pomyślałam, że może karp nadałby się do tacos. Tani, można kupić porcje, nie żal go maltretować przyprawami i smażyć w głębokim tłuszczu. Hmm.

      Delete
  5. No bo to duet- maz (Wloch) gotuje, zona (tubylec) obsluguje. Ostatnio zmienili wystruj- bardzo "wlosko" sie zrobilo.
    Kiedys byl kilmat post socjalistyczny.
    No i ceny troche nie takie. Ale warto.
    Ale moze to gorskie powietrze tak zaostrza apetyt?

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?