Wednesday, December 14, 2011

Day 5. I need some hair dye, a fake mustache, I need gunpowder... Would you settle for some marshmallows?


This is the last post from Scotland. This trip was very different from how we usually travel. We typically try to see and do as much as we can and wear ourselves out very quickly. This time we deliberately chose to slow down the pace and get to know just one city. I know we'll be back in Scotland and Edinburgh will now be like an old friend we'll be happy to see again.

To już ostatni post ze Szkocji. Dla nas był to zupełnie wyjątkowy wyjazd, bo przeważnie staramy się zobaczyć jak najwięcej (i zwykle po kilku dniach jesteśmy wykończeni). Tym razem celowo zwolniliśmy tempo i postanowiliśmy poznać tylko jedno miasto. Na pewno wrócimy do Szkocji i Edynburg będzie jak stary kumpel, którego dobrze jest znowu zobaczyć.


On Nicolson Square, there are a few Arabic grocery stores. If I lived in Edinburgh, this is where I'd be getting my groceries.
Na Nicolson Square jest kilka arabskich marketów. Gdybym mieszkała w Edunburgu, to tutaj kupowałabym jedzenie.

Looking back, maybe fried foods were not the best choice for breakfast, but we could not stop ourselves. Our legs found their way back to Kebab Mahal.
Może smażone żarcie to nie był dobry pomysł na śniadanie, ale nie mogliśmy się powstrzymać. Nogi same zaniosły nas do Kebab Mahal.

We met up with Kirsty and her friends and set out to climb Arthur's Seat, a hill overlooking the city.
Ponownie spotkaliśmy się z Kirsty, poznaliśmy jej przyjaciół, i wspólnie wspięliśmy się na Arthur's Seat, wzgórze górujące nad miastem.


Becks and Alex.
Becks i Alex.



photo/foto: Alex



Later, we visited the Royal Botanical Garden. We were going to have tea in the Garden's café, but it was just closing when we got there. Soon, we were very happy about it...
Później odwiedziliśmy Royal Botanical Garden. Zamierzaliśmy wstąpić do ogrodowej kawiarni, ale właśnie ją zamykali. Jak się okazało, na szczęście...






...because we headed to The Chocolate Tree instead.
...bo w zamian pojechaliśmy do The Chocolate Tree.

Churros and a cup of hot 74% chocolate.
Churros i filiżanka gorącej 74% czekolady.


A display of fake food at an Asian restaurant. I have a soft spot in my heart for fake food.
Sztuczne jedzenie na wystawie azjatyckiej restauracji. Uwielbiam sztuczne jedzenie (zobaczcie sami jakie cuda można kupić na Etsy!)

Our flight was leaving before 7am, so we didn't book a hostel for the last night. We left backpacks at a luggage room and were going to stay up late and then catch a couple of hours of sleep at the airport. Instead, Becks and Alex invited us to spend a night at their place. Thanks guys!

Wylatywaliśmy przed 7. rano, więc na ostatnią noc nie zarezerwowaliśmy hostelu. Plecaki zostawiliśmy w pokoju bagażowym i postanowiliśmy do późna łazić po mieście, a potem przespać kilka godzin na lotnisku. Ale Becks i Alex zaproponowali, żebyśmy spędzili noc u nich.



They had made plans for the night so while they were out, we just hang out at home with Kirsty, drinking wine and playing with the cat.
Mieli już plany na wieczór, więc kiedy ich nie było, siedzieliśmy u nich w domu, piliśmy z Kirsty wino i bawiliśmy się z ich kotem.




I remember learning about Guy Fawkes Night as a 7 year old (from A Bear Called Paddington) and hoping one day I'd be in the UK for its celebration. Now I can say I was!
Pamiętam, że kiedy jako siedmiolatka przeczytałam o Dniu Guya Fawkesa (w Misiu Zwanym Paddingtonem), bardzo chciałam go kiedyś spędzić w UK. I spędziłam!

10 comments:

  1. Drugie zdjęcie z kotem płata dziwne wzrokowe figle! :)

    ReplyDelete
  2. remember remember the 5th of november- to bardzo przydaje mi sie w zapamietaniu urodzin mojej kolezanki Ingrid ;-)

    ReplyDelete
  3. Abs: Wiem! Udawany 90° przechył.

    Marta: Mam obie wersje językowe wyryte w pamięci, ta historia musiała na mnie chyba zrobić niezłe wrażenie ;)

    ReplyDelete
  4. brakuje mi w Polsce tak łatwego dostępu do produktów (szczególnie 'świeżych') z różnych stron świata..
    Gdybym mogła jeszcze raz wrócić do Szkocji na pewno poświęciłabym jej znacznie więcej czasu.. choćby tylko po to, by poznać ją bardziej z kulinarno/kawiarnianej strony.
    chociaż sztuczne jedzenie z wystawy mnie przeraża :)

    ReplyDelete
  5. Pierwsze zdjęcie kotka jest jakieś hipnotyzujące, nie mogłam oderwać od niego oczu:):)

    ReplyDelete
  6. Maddie: Mi również! A w Szkocji na pewno jeszcze będziesz :)

    Anonim: Koty ogólnie są pozytywnie dziwne i to czasem wychodzi na zdjęciach ;)

    ReplyDelete
  7. Czekolada- zabójca! Po wypiciu filiżanki chciałoby mi się pić przez cały dzień;).

    Uwielbiam obserwować ptaki 'wiszące' w powiętrzu przy mocnym wiatrze.

    Rozważałam wybranie sie do Edynburga teraz w przerwie świątecznej, ale niee, za zimno jest. Poczekam do wiosny/lata.

    ReplyDelete
  8. No to już się cieszę. Ciekawa jestem jak Ci się spodoba i co dobrego odkryjesz!

    ReplyDelete
  9. ooo kurcze, to chyba byłam w tym samym czasie w Edynburgu co Ty,bo tez w weekend Bonfire Night :)
    jednak świat jest mały... (a czytuje Twojego bloga już od dłuższego czasu)
    pozdrawiam,
    Gosia

    ReplyDelete
  10. O, no proszę! Pewnie się gdzieś mijałyśmy :) Ciekawa jestem co Tobie się najbardziej w tym mieście podobało? Odkryłaś jakieś fajne miejsca, które możesz polecić? Pozdrawiam!

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?