Thursday, November 5, 2009

Day 64 / Dzien 64.

You know how sometimes you have this bad feeling about something? You know it's totally irrational but you can't shake it off? You try telling yourself it's nothing but instead you just get even more freaked out?
It happened to us last night when we pulled off the road to spend the night at a rest area. It was more secluded than usual, dark and quiet. Perfect. Except something just didn't seem right. It was too calm. Calm before the storm.
We were right. The storm came. A snow storm. And we slept through it. We were stuck. Couldn't make it back onto the road. The bald tires just kept spinning in one place. Our multiple (innovative!) attempts to provide enough traction for the tires proved unsuccessful. It was patient maneuvering that finally got us out.
You'd think that this experience would persuade Lee into getting chains. Wrong.
Made it to Cache Creek tonight so tomorrow we should arrive in Vancouver!

Znasz to zle przeczucie jakie czasem nachodzi? Wiesz, ze jest ono zupelnie irracjonalne ale nie mozesz sie z niego otrzasnac? Probujesz wytlumaczyc sobie, ze to nic takiego, ale strach tylko narasta?
Przydarzylo to sie nam wczoraj wieczorem kiedy zatrzymalismy sie na noc w przydroznym miejscu wypoczynku. Znajdowalo sie ono w bardziej w odosobnionym miejscu niz wiekszosc, i bylo ciemne i ciche. Idealne. Ale cos wydawalo sie nie tak jak powinno. Bylo
za spokojnie. Cisza przed burza.
Mielismy racje. Burza nadeszla. Burza sniezna. I przespalismy ja. Utknelismy. Nie moglismy sie wydostac z powrotem na droge. Lyse opony tylko krecily sie w miescu. Nasze liczne (nowatorskie!) proby zapewnienia oponom niezbednego tarcia zakonczyly sie niepowodzeniem. Uwolnilo nas ostatecznie cierpliwe manewrowanie.
Moznaby sie spodziewac, ze to doswiadczenie skloniloby Lee do zakupu lancuchow. Nie.
Dojechalismy do Cache Creek, wiec jutro powinnismy dotrzec do Vancouver!



No comments:

Post a Comment

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?