Sunday, October 30, 2011

These are some nice-ah duds, ah-poopah!


It's impossible to walk your dog to a Mount Vernon park and not befriend half of the neighborhood. Michael had a pretty social 6 weeks while dog-sitting George!
Nie można nie zaprzyjaźnić się z połową dzielnicy wyprowadzając psa do parku w Mount Vernon. Michael miał bardzo towarzyskie 6 tygodni kiedy opiekował się Georgem!







Mount Vernon parks are great for meeting old friends too.
Parki w Mount Vernon są również idealne na spotkania ze starymi przyjaciółmi.



The statue lady was pretty embarrassed about the accident she had.
Pani pomnikowa była poruszona zawstydzającym wypadkiem, który jej się przydarzył.


Thursday, October 27, 2011

Dear diary, I am so happy! I think I may boo hoo!


Good things happen in Fells Point. Among them are: it's-5-o'clock-somewhere beer drinking, to die for gelato, Sunday brunch extravaganzas, people watching, cussing at cobblestones...

Dobre rzeczy przydarzają się w Fells Point. Wśród nich są: picie piwa bo gdzieś-już-jest-piąta, gelato tak pyszne, że można dla niego umrzeć, huczne niedzielne brunche, obserwowanie ludzi, wyklinanie kocich łbów...


...drooling at strangers' trucks...
...ślinienie się na widok bosko utrzymanych staroci...

...staring at the water and ships too big to be true...
...gapienie się w wodę i w statki tak wielkie, że chyba nieprawdziwe...

...fighting gravity when attempting to wolf an overstuffed Filly Cheese Phake (yes, a vegetarian version of Philly Cheese Steak)...
...walki z siłami grawitacji przy wchłanianiu zbyt wypchanych Filly Cheese Phakes (czyli wegetariańskich wersji słynnych filadelfijskich Cheese Steaks)...

...letting Bertha's open door lure you in...
...uleganie pokusie otwartych drzwi do Bertha's...

...chatting with one the best bartenders in town about the tourist jack-asses we always witness him gracefully deal with (they don't pick up on his sarcasm)...
...gadanie z jednym z najfajniejszych barmanów w mieście o dupkach turystach, z którymi on zawsze bardzo wdzięcznie sobie radzi (turyści nie poznają się na jego sarkazmie)...

...and Bertha's famous mussels.
...i małże, z których Bertha's słynie.


Tuesday, October 25, 2011

Black represents the darkness within, grey the spirit of the warrior.


That day Baltimore looked more like Gotham City. Mr. Van was fearless though. He took us from running one errand to the other, and finally gave us a ride to a dinner at out favorite Thai restaurant.

Tego dnia Baltimore przypominało Gotham City. Jednak Pan Van nieustraszenie woził nas po mieście od jednego sprawunku do drugiego, a na koniec zawiózł nas na obiad do ulubionej tajskiej restauracji.

















*I forgot to add that all pics are raw, I did not mess with colors nor contrasts. You see exactly what I saw.
*Zapomniałam dodać, że wszystkie zdjęcia są surowe, nie dłubałam w kolorach, ani w kontrastach. Widzicie dokładnie to, co zobaczyłam ja.

Sunday, October 23, 2011

Neon signs, hidden messages, questions, answers, fetishes.


I rode my bike past this parking meter every day waiting for the right lighting. One day, as a storm was approaching, I got my light.
Codziennie przejeżdżałam na rowerze koło tego parkomatu wyczekując ładnego światła. Tego dnia, kiedy zbliżała się burza, w końcu się doczekałam.

The Washington Monument in Baltimore is way older than the more famous one in DC. They were both designed by the same architect, Robert Mills. I'm glad I had a chance to be on top of both, as they are both off-limits now. The Baltimore one was closed to visitors a year ago, due to its technical order, and the one in DC was closed this summer after the earthquake on the East Coast.

Baltimorski Pomnik Washingtona jest znacznie starszy niż ten bardziej znany, waszyngtoński. Oba zostały zaprojektowane przez tego samego architekta, Roberta Millsa. Cieszę się, że miałam okazję znaleźć się na szczycie obu pomników, bo teraz nie są one już dostępne dla zwiedzających. Ten w Baltimore, ze względu na zły stan techniczny, został zamknięty rok temu, a ten w Waszyngtonie tego lata, po trzęsieniu ziemi na Wschodnim Wybrzeżu.

Like most large cities, Baltimore has a rat problem.
Baltimore, jak większość dużych amerykańskich miast, ma szczurzy problem.



It made me laugh every time. I'm pretty sure that it's a bluff and there's no camera around...
Rozbawiało mnie to za każdym razem. Jestem raczej pewna, że to jest blef i nie ma żadnej kamery...

Ok, so at night digital cameras win. Stieff Silver was a famous silver ware manufacturer. Now, the building houses various offices but the original exterior remained, including the neon sign.

Ok, w nocy cyfrówki wygrywają. Stieff Silver był znaną manufakturą srebrnych zastaw. Obecnie mieszczą się tam różne biura, ale zewnętrzny wygląd budynku został zachowany, z neonem włącznie.

Friday, October 21, 2011

You are also welcome to park off you motherparking parks, and go park yourself.


Back in the day, Baltimore used to be a mecca for immigrants from Eastern Europe. A big blue-collar city with many factories provided jobs for freshly off-the-boat Kowalskis, Shevchenkos, and Svobodas. These days few Slavic institutions remain, mainly churches and a few stores. The Eastern European community is less and less visible, and traditionally Slavic parts of town are being taken over by new Hispanic residents.

The Ukrainian Festival takes place every fall and provides a good excuse to spend an afternoon in the park, drinking beer and stuffing your belly full of pierogies.

Baltimore było niegdyś mekką dla imigrantów ze Wschodniej Europy. Duże robotnicze miasto z wieloma fabrykami zapewniało pracę świeżo przybyłym Kowalskim, Shevchenkom i Svobodom. Obecnie zachowało się niewiele słowiańskich przybytków, głównie kościoły i kilka sklepów. Wschodnioeuropejska społeczność jest coraz mniej widoczna, a tradycyjnie słowiańskie części miasta zostają przejęte przez nowych, latynoskich mieszkańców.

Ukraiński festiwal odbywa się co jesień i jest dobrą wymówką, żeby spędzić popołudnie w parku popijając piwko i opychając się pierogami.








One Sunday afternoon we met up with our friend Chris for coffee in the park.
W niedzielne popołudnie poszliśmy z naszym przyjacielem Chrisem na kawę do parku.

When the decision was made that we'd move back to Krakow for another year, we decided to sell/give away a lot of our belongings. I sold shoes on eBay, appliances on Craigslist, we gave things to friends and donated several boxes full of stuff to charity.
These three pictures used to hang in our bathroom. I have a strange sentiment for them. Hopefully they find a new home.

Kiedy podjęta została decyzja, że wracamy do Krakowa na kolejny rok, postanowiliśmy pozbyć się części dobytku. Sprzedałam buty na eBay'u, sprzęt elektroniczny na Craigslist, podarowaliśmy sporo rzeczy przyjaciołom i zawieźliśmy kilkanaście pełnych pudeł do organizacji dobroczynnej, która zarabia na sprzedaży oddanych jej przedmiotów.
Te trzy zdjęcia wisiały zawsze w naszej łazience. Mam do nich dziwny sentyment. Mam nadzieję, że znalazły nowy dom.

Wednesday, October 19, 2011

Titian would have gone mad trying to mix so beautiful a red.


I found a Lomography RedScale film on sale and felt adventurous. Below are my favorite shots from the roll but overall I am not crazy about the effect.


The first three shots are from the backyard of the house where we lived in Baltimore.


The fourth one is taken in Bolton Hill (I talked about the neighborhood here).


The fifth is inside Thairish, a small Thai carry-out. The food is decent but the true gem of this tiny place is its very moody owner. He really is quite a character. Depending on the day he may send you home with free spring rolls or kick you out empty-handed. I got yelled at plenty of times in the past and got some nasty looks when taking this shot. How sweet is it that some child drew the "Thanks for my first Pad Thai" picture for him? As a kid, I used to draw pictures for my doctors.



Znalazłam film Lomography RedScale na wyprzedaży i poczułam chęć na eksperymenty. Poniżej moje ulubione zdjęcia z rolki, ale ogólnie efekty tego eksperymentu nie zwaliły mnie z nóg.


Pierwsze trzy kadry są z podwórka z tyłu domu, w którym mieszkaliśmy w Baltimore.


Czwarty - z Bolton Hill (dzielnicy, o której pisałam tutaj).


Piąte zdjęcie zostało zrobione wewnątrz Thairish, małego barku z tajskim jedzeniem, głównie na wynos. Jedzenie jest dość dobre, ale prawdziwym klejnotem tego miejsca jest jego humorzasty właściciel. Naprawdę niezły z niego charakter. Kiedy ma dobry dzień, da Ci darmowe rolki, kiedy ma zły dzień, da Ci figę z makiem i wyrzuci za drzwi. Zdarzyło mu się na mnie nakrzyczeć kilka razy, a kiedy robiłam to zdjęcie rzucał mi wściekłe spojrzenia. Czy nie jest to słodkie, że jakiś dzieciak narysował dla niego laurkę "Dziękuję za mój pierwszy Pad Thai"? Ja w dzieciństwie rysowałam laurki dla lekarzy.