Saturday, December 28, 2013

I don't don't like it - I hate it! And I demand to leave!

When it comes to neatness, people naturally fall into two categories: those, who are more put off by mess and those, who are more put off by dirt. There are also those unlucky fellows, who can't deal with either.


We are among those who fairly well brave the dirt (on our list of priorities, cleaning windows is as low as putting spices in alphabetical order), but are sent over the edge of sanity by the mess. In a mess we can't relax, in a mess we can't create, in a mess we can't cook, in a mess we can't think!


The first weeks of my new job overlapped with the last weeks of Lee's finals and as a result, our apartment turned into the pigsty extraordinaire you can see in the pictures. Just thinking back to it gives me anxiety!
Pod względem zapatrywania na kwestię porządku, ludzie dzielą się na tych, którym bardziej przeszkadza bałagan i na tych, którym bardziej przeszkadza brud. Są również i ci nieszczęśnicy, którym w równym stopniu przeszkadza i bałagan, i brud.

My zaliczamy się do tych, którym brud jest względnie niestraszny (mycie okien na naszej liście priorytetów sąsiaduje z układaniem przypraw w porządku alfabetycznym), lecz bałagan wysyła nas na krawędź szaleństwa. W bałaganie nie da się wypoczywać, w bałaganie nie da się tworzyć, w bałaganie nie da się gotować, w bałaganie nie da się myśleć!

Pierwsze tygodnie mojej nowej pracy nałożyły się na ostatnie tygodnie sesji Lee i w rezultacie nasze mieszkanie zamieniło się w uwieczniony na zdjęciach chlew extraordinaire. Samo jego wspomnienie wywołuje we mnie stany lękowe!







Saturday, December 21, 2013

You're kinda pretty in a like, clean sort of way.

The first serious attack of winter is now behind us. It snowed so much in 1 day that the city and the residents could not keep up with plowing and shoveling. The offended post office refused to deliver mail since local mailmen would not step over snow piles (safety first!). But still, the city was far from the paralysis that even an unfulfilled prediction of snow causes in Baltimore (last year we had a snow day because it was supposed to snow).

It's hard for me to believe that this is how it was just a few days ago. It's warm again, guys are wearing shorts, everything is dripping and flowing, almost like the thaw in Alaska (what! I'm now watching Northern Exposure for the 4th time so I can't help these connotations!).
Za nami pierwszy poważny atak zimy. Przez jedną dobę śniegu napadało tyle, że ani miasto, ani mieszkańcy nie nadążali z odśnieżaniem. Obrażona poczta odmówiła dostarczania przesyłek, bo tutejsi listonosze nie przejdą przez zaspę (safety first!). Ale i tak miastu daleko było od paraliżu jaki w Baltimore wywołuje nawet niespełniona prognoza śniegu (rok temu mieliśmy wolny dzień bo miało padać).

Trudno mi uwierzyć, że tak było zaledwie kilka dni temu. Teraz znów jest ciepło,  faceci chodzą w szortach, wszystko kapie i płynie, niemal jak odwilż na Alasce (no co, oglądam właśnie Przystanek po raz czwarty, to mi się kojarzy!).



Saturday, December 14, 2013

Threats of imminent danger are just his way of saying 'good morning'.

Every American city has at least one free local paper. You can find them weekly in a street newspaper box, in stores, bars, or under your door. These papers are a wonderful source of information on what's happening in the city. They describe new restaurants, local culinary trends, upcoming concerts, exhibits, and festivals. I always start with the criminal section.



In Baltimore's City Paper, just the murders take up half the page. In this million person city, 1 dead body in 2 days is the norm. After the murders, there are shootings, rapes, especially violent robberies. Less spine chilling acts don't even get noted - there wouldn't be enough space.

After our move to Massachusetts I read the local paper still. Brookline TAB also has a criminal section. But studying it does not make me wanna barricade myself in my apartment. The unintentionally comical criminal scoops can't be read while eating - you'd choke yourself for sure.


Here are our favorite stories from last few weeks:

☞ Unshaven man wearing a hoodie and sweatpants, with long fingernails, was looking into cars and seemed creepy.

☞ Parents were swinging their kids at a playground at 9:30pm.

☞ A man in a black Nissan was taking pictures of a Jewish kindergarten.

☞ A women wearing an overcoat was making animal sounds, flailing her body, and throwing trash around.

☞ A flock of aggressive turkeys attacked a pedestrian.

☞ A young man with bad acne wearing a blue puffy coat attempted to kiss a sales woman at The Body Shop.

☞ An above neighbor was tap dancing in his apartment.

☞ A bat was hiding in a trashcan.

And finally our favorite one:

☞ Two black men wearing bandanas were shooting guns from a rooftop. The police ascertained that two black men were replacing a roof on a garage.

Oh, Brookline...





And by the way, you never know where the danger will come from! A few days ago I was spending my evening in the bathtub with a glass of wine and a book. While I wasn't looking, the book caught fire from a candle. Panicked, I put out the fire by dropping the book into the bath. A very interesting conversation with the librarian awaits me in the near future.
Chyba każde amerykańskie miasto ma co najmniej jedną darmową lokalną gazetę. Znaleźć je można co tydzień w skrzynkach na gazety rozmieszczonych co kilka przecznic, w sklepach, barach, albo pod własnymi drzwiami. Te gazety to świetne źródło informacji o tym co się dzieje w mieście. Opisują nowe restauracje, lokalne trendy kulinarne, nadchodzące koncerty, wystawy, festiwale. Ja lekturę zaczynam zawsze od sekcji kryminalnej.

W baltimorskiej City Paper same morderstwa zajmują pół strony. W tym milionowym mieście jeden trup na dwa dni to norma. Po morderstwach kolej na strzelaniny, gwałty, wyjątkowo brutalne napady. Mniej mrożących krew aktów w żyłach gazeta nawet nie odnotowuje - nie starczyłoby miejsca.

Po przeprowadzce do Massachusetts też czytam miejscową gazetę. Brookline TAB również ma sekcję kryminalną. Tyle, że po jego lekturze nie mam ochoty zabarykadować się w domu. Niezamierzenie komicznych kryminalnych sensacji Brookline nie można czytać przy jedzeniu - zadławienie gwarantowane.


Oto nasze ulubione historie z kilku ostatnich tygodni:

☞ Nieogolony mężczyzna w bluzie z kapturem i spodniach z dresu, z długimi paznokciami, zaglądał do samochodów i robił podejrzane wrażenie.

☞ Rodzice huśtali dzieci na placu zabaw o 21:30.

☞ Mężczyzna w czarnym Nissanie robił zdjęcia żydowskiego przedszkola.

☞ Kobieta w palcie wydawała zwierzęce odgłosy, rzucała ciałem i rozrzucała śmieci.

☞ Stado agresywnych dzikich indyków zaatakowało przechodnia. 

☞ Młody mężczyzna z silnym trądzikiem ubrany w puchatą niebieską kurtkę usiłował pocałować ekspedientkę w The Body Shop.

☞ Sąsiad z góry stepował w mieszkaniu.

☞ Nietoperz ukrywał się w koszu na śmieci.

I na koniec nasz absolutny faworyt:

☞ Dwóch czarnych mężczyzn w bandanach strzelało z dachu. Policja ustaliła, że dwóch czarnych mężczyzn instalowało nowy dach na garażu.

Och, Brookline...


A tak swoją drogą, to nigdy nie wiadomo skąd nadejdzie niebezpieczeństwo! Kilka dni temu spędzałam wieczór w wannie, z kieliszkiem wina i książką. Chwila nieuwagi i książka zapaliła się od świeczki. W panice ugasiłam ją (książkę, nie świeczkę) przez zamoczenie w kąpieli. Przede mną niezmiernie ciekawa rozmowa w bibliotece.



Sunday, December 8, 2013

You throw another shrimp on the barbie and ride around on your kangaroos all day.

Late fall in Boston caught on film, part 2 (you find part 1 here). Analogowa późna jesień w Bostonie, część 2 (część 1 tutaj).

My favorite spot for reading books at the park on top of the hill. I really like when play places are built into the city space. I'm awaiting spring and our ping-pong rivalry on concrete tables in a Cambridge park! Moje ulubione miejsce do czytania książek w parku na górce. Bardzo lubię kiedy miejsca do gier wbudowane są w przestrzeń miejską. Wyczekuję wiosny i naszej ping-pongowej rywalizacji na parkowych betonowych stołach w Cambridge!

Monumental architecture around Government Center, where state and federal government buildings are located. Brutalist Boston City Hall visible in the picture is exceptionally disliked by the public and for years the city has been hoping to put wrecking balls and bulldozers to it. In a casual contest held in 2008, it was voted The World's Ugliest Building.  Monumentalna architektura wokół Government Center, gdzie mieszczą się stanowe i federalne budynki rządowe. Widoczny na zdjęciu brutalistyczny bostoński ratusz jest wyjątkowo nielubiany i miasto od lat ma ochotę wysłać na niego rozbijarki kulowe i buldożery. W 2008 roku ratusz wygrał w nieoficjalnym konkursie na najbrzydszy budynek świata.

In moments like these, I regret not having kids - I could go ride a lobster without raising suspicions! The carousel in the Rose Kennedy Greenway is the result of 3 years of work of sculptor Jeff Briggs and painter William Rogers. No typical carousel horses to be found here! Instead, rides are to be had on creatures of New England. Besides the ones in the pictures, there is also a whale, a skunk, a squirrel, a cod, and more. W takich momentach żałuję, że nie mam dzieci, mogłabym przejechać się homarem bez wzbudzania podejrzeń! Ta karuzela w parku Rose Kennedy Greenway to efekt trzyletniej pracy rzeźbiarza Jeffa Briggsa i malarza Williama Rogersa. Na próżno szukać tu typowych dla karuzel koni! Zamiast nich - zwierzęta Nowej Anglii. Oprócz tych widocznych na zdjęciach są też m.in. wieloryb, skunks, wiewiórka i dorsz.



Along a Cambridge street, artist Mike Mandel laid down several city-themed mosaics. This one features Alvan Clark, a descendant of whale hunters, a portrait painter, who came to fame constructing massive (some larger than 3 ft.!) lenses for the largest telescopes of the turn of the 20th century. Wzdłuż jednej z ulic w Cambridge artysta Mike Mandel ułożył kilkanaście mozaik tematycznie związanych z miastem. Ta przedstawia Alvana Clarka, potomka łowców wielorybów, malarza portrecistę, który zasłynął z produkcji ogromnych (o nawet metrowej średnicy!) soczewek do największych teleskopów przełomu XIX i XX wieku.


Monday, December 2, 2013

Gilda, are you decent?

I've been organizing my hard drive. I've been wading through the picture archive and constantly finding things that make us cry with laughter. Zabrałam się za porządki na dysku. Przedzieram się przez archiwum zdjęć i co chwilę znajduję coś, co sprawia, że wyjemy ze śmiechu.
I present you with the pictures which have us cracking up the most. Some of them them date back to prehistoric times or, at least, to the pre-blogging ones! Przed Wami zdjęcia, przy których rechotaliśmy najbardziej. Niektóre z nich sięgają czasów prehistorycznych albo co najmniej przedblogowych!


Little Man under.
Little Man pod narkozą.

Lee in Seattle. So creepy!
Lee w Seattle. Co za dziwak!

He looks like a senior soaking up Florida sun, no?
Kuracjusz wiosennego turnusu uzdrowiskowego w Ciechocinku.

He deserved it too!
Zasługiwał!

A revelation on a wall of a Camaldolese Priory.
Objawienie na ścianie Klasztoru Kamedułów.

Back in a day, when he was a little rabbit...
Będąc młodym królikiem...


Photo: Lee
Prague's uncut, polished.
Fot.: Lee
Praski nieobrzezany, wypolerowany.

That look! That fat!
Ten wyraz twarzy! Ten tłuszcz!

That's right! Just looking at Joel makes me laugh though.
Prawda! Ale Joel nic nawet nie musi mówić, a ja już się śmieję.

Turning 30 made me feel old and sad.
30 urodziny sprawiły, że poczułam się staro i smutno.

Lee'd argue but trust me, he has no sense of rhythm whatsoever. Tested!
Lee sprzeczałby się, ale wierzcie mi, on zupełnie nie ma poczucia rytmu. Potwierdzone!

This half-DJ is leaving after his ear surgery. If he knew what was awaiting (me driving him home in the rain and DC traffic, before I got my license), he probably would have chosen to stay at the hospital. Ten połowiczny DJ wraca do domu po operacji ucha. Gdyby wiedział co go czeka (jazda ze mną w deszczu i w waszyngtońskich godzinach szczytu zanim miałam prawo jazdy), prawdopodobnie zostałby raczej w szpitalu.

'Oh hi. You're home early.'
'O, cześć. Wcześniej wróciłaś.'

I just retrieved my top from this goat's mouth.
Właśnie odzyskałam koszulkę z koziej paszczy.

Champ vs. Lee in a psychological battle over scrambled eggs.
Champ kontra Lee w potyczce psychologicznej o jajecznicę.

Lee was fooled on April 1. My friends helped me rub it in.
Nabrałam Lee w Prima Aprilis. Znajomi pomogli mi w upewnieniu się, że Lee tak łatwo o tym nie zapomni.

This one is our favorite. It should be our CouchSurfing profile photo! 'Come stay with us, I bet your liver's tasty'. Nasze ulubione! To powinno być nasze zdjęcie profilowe na CouchSurfingu! 'Zatrzymaj się u nas; założę się, że masz smaczną wątrobę.'