Sunday, January 31, 2016

It's my flaming eye of Mordor! I swear this is the slowest elevator in the world!

We arrived armed with coffee, croissants, and a block of cheese, ready for the sunrise. We waited and waited, the pressure was building, and then... from behind the horizon,  a storm appeared, not the sun.

It immediately made me think of Jerzy & Wiesław, caterpillars found in a corn cob, who were spending a winter with us. Instead of something exciting, they transformed into nasty, hairy moths. How ungrateful.


This disappointment was equally deep. Another kick in the stomach - the storm was approaching from the direction we were supposed to be heading in to see dinosaur tracks. Plan B was put into action and we got to wander around the big hole for a few more hours.
Na wschód słońca przybyłyśmy uzbrojone w kawę, rogaliki i kloc sera. Czekałyśmy, czekałyśmy, napięcie rosło, a potem... zza horyzontu zamiast słońca wyszła burza.


Od razu przypomnieli mi się Jerzy i Wiesław, gąsienice z kolby kukurydzy, które spędzały z nami zimę. Zamiast w coś ekscytującego, przemienili się w obrzydliwie włochate ćmy, niewdzięczni.

No więc to rozczarowanie było równie głębokie. Drugi cios w brzuch - burza nadchodziła z kierunku, w którym miałyśmy jechać zobaczyć tropy dinozaurów. W ramach planu B postanowiłyśmy popałętać się jeszcze kilka godzin nad wielką dziurą.


A view of a part of the Kaibab trail. I promised myself that next time, I'm hiking to the bottom of the canyon and back. 5h down, 8h up. On a hike, one may encounter rattlesnakes, mountain lions, and lazy fatsos on mules. The first two are to be avoided. It is advised to throw the third ones off their saddles and push them off a cliff. Widok na kawałek szlaku Kaibab. Obiecałam sobie, że następnym razem schodzę na dno kanionu i wdrapuję się z powrotem. W dół 5 godzin, w górę 8. Po drodze spotkać można grzechotniki, pumy, leniwych spaślaków na mułach. Pierwszych dwóch należy unikać, trzecich zaleca się zrzucić z siodła i zepchnąć w przepaść.



Can you see the green spot on the bottom? That's the famous Phantom Ranch. After getting your throbbing butt and burning calves there, you can shower, have dinner, spend the night, and then at 5am report to breakfast before setting out on your way further/back.  Widzicie zieloną plamę na dnie? To słynna Phantom Ranch. Po dostarczeniu tam  pulsującego tyłka i palących łydek, można się umyć, zjeść obiad, przespać, a potem o 5 rano zameldować na śniadanie przed wyruszeniem w dalszą/powrotną drogę. To co, mama, piszesz się?

Elks unintentionally paralyze the village. Traffic pretty much always means that somebody stopped in the middle of the road to take elk pictures. Wapiti niechcący paraliżują wioskę. Korek zawsze oznacza, że ktoś zatrzymał się pośrodku drogi żeby robić im zdjęcia.

Eventually, we start heading west, there's a long way ahead. Tomorrow, we're supposed to be fainting from excitement in Death Valley (we will be). There's a storm behind us, there's a storm ahead of us. Maybe it will pass? It didn't. Suddenly, the sky darkened completely and we drove into something that could only be a lovechild of Mordor and a carwash. Good thing that I didn't know yet that it would make us hit Vegas in the middle of a killer rush hour or I would have steered off into a tree. Or at least into a cactus. W końcu ruszamy na zachód, bo długa droga przed nami. Jutro mamy mdleć z wrażenia w Dolinie Śmierci (będziemy). Za nami burza, przed nami burza. Może przejdzie bokiem. Nie przeszło. Nagle zrobiło się zupełnie ciemno i wjechałyśmy w sam środek czegoś, co musiało być wypadkową Mordoru i samochodowej myjni. Dobrze, że jeszcze nie wiedziałam, że wpakujemy się przez to w morderczą godzinę szczytu w Vegas, bo chyba wjechałabym w drzewo. Albo przynajmniej w kaktusa.


Wednesday, January 20, 2016

Those turds didn't come from the band, they came from the horses.

'In the economy class, your choices are Mitsubishi Mirage or Chevrolet Spark' - a guy at the car rental laid two sets of car keys on the counter. 
'Which one is better?' - I asked.
'You could not pay me to get in either one' - he helpfully offered.


A few miles later, attempting to pass an 18-wheeler with an impotent car running on an engine of a hair dryer, I understood what he meant. But we still made it for the sunset at the Grand Canyon!
'W klasie ekonomicznej do wyboru mamy Mitsubishi Mirage albo Chevrolet Spark' - pan w wypożyczalni położył dwa komplety kluczyków na ladzie.
'Który lepszy?' - zapytałam.
'W życiu nie wsiadłbym do żadnego z nich' - pomocnie doradził pan.

Kilka kilometrów później, próbując wyprzedzić tira samochodem-impotentem z silnikiem suszarki do włosów, zrozumiałam co pan miał na myśli. Ale na zachód słońca na Wielkim Kanionem zdążyłyśmy!


Pit stop #1: Hoover Dam. Excitement half and a half with disgust. First, they destroyed the whole ecosystem, now they are attempting to rebuild sandbars with controlled flooding. And, while doing so, drown animals. Somebody hold me back! Przystanek pierwszy: Zapora Hoovera. Pół na pół ekscytacja z obrzydzeniem. Najpierw rozwalili cały ekosystem, teraz próbują kontrolowanymi powodziami odbudować piaszczyste łachy. I po drodze topią zwierzęta. No, trzymajcie mnie!

Pitstop #2: mom loses her Mexican culinary virginity in Kingman. Przystanek drugi: mama traci meksykańskie dziewictwo kulinarne w Kingman.

They ride headless horses here. Wondering what they attach reins to? Jeżdżą tutaj na krótkich koniach bez głowy. Tylko do czego lejce przyczepiają?

Pit stop #3: Williams. A tourist trap with class.
Przystanek trzeci: Williams. Turystyczna pułapka z klasą.


We finally made it! My mind exploded more than the first time around. You can read my bitching from my first visit here.
No i w końcu dotarłyśmy! Moja głowa ekspolodowała bardziej niż za pierwszym razem. Moje złorzeczenia z pierwszej wizyty znajdziecie tutaj.

We sat on the edge until it was just us and it got completely dark. And then we were back before sunrise (more on that in the next episode of the telenovela). Siedziałyśmy na krawędzi aż wszyscy sobie poszli i zrobiło się zupełnie ciemno, a wróciłyśmy jeszcze przed świtem (ale o tym w następnym odcinku telenoweli).
 
A fulfilled dream. Or hepatitis!
Spełnione marzenie. Albo żółtaczka!

Monday, January 11, 2016

I'll face off with Torpedo Vegas mano-a-mano. Probably with katanas.

My mom is more into nature than she is into cities, so I took her to Vegas, hehe. I atoned for my sins at the Grand Canyon and Death Valley, but first we spent two days rolling all around the Strip.

As always, I tried very hard not to like Vegas. And as always, I failed. I don't know what it is about this plastic city. Maybe at the casinos, along with the oxygen, they pump Prozac into the air? Anyways, I love Vegas with all its mock-ups, perfumed dirt, hangovers, and $47 tricks.  
Mamę natura kręci bardziej niż miasta, więc zabrałam ją do Vegas, hehe. Grzechy odkupiłam Wielkim Kanionem i Doliną Śmierci, ale najpierw przez dwa dni bujałyśmy się wzdłuż i w poprzek bulwaru.

Jak zwykle bardzo się starałam znielubić Vegas i jak zawsze mi nie wyszło. Nie wiem czym się to plastikowe miasto broni. Może w kasynach razem z tlenem (sic!) w powietrze pompują prozak? W każdym razie biorę Vegas z całym jego makieciarstwem, wyperfumowanym brudem, kacem i numerkami za $47.

Luxor Hotel is Egypt all the way. The famous black pyramid and the Sphinx in makeup. With a nose! Hotel Luxor, czyli Egipt na całego. Słynna czarna piramida i Sfinks w makijażu. Z nosem!

Mom told me that, as I was kneeling on the sidewalk taking this picture, some man was watching me with his eyes as round as saucers. Mama mi powiedziała, że kiedy klęczałam na chodniku robiąc to zdjęcie, przyglądał mi się jakiś pan z oczami okrągłymi jak spodki.

2000 calories to start the day i.e. mom is giving an American breakfast a try.
2000 kalorii na dzień dobry czyli mama testuje amerykańskie śniadanie.

We snuck into one of the hotel wedding chapels. Ceremonies are officiated here by a late version of Elvis. Zakradłyśmy się do jednej z hotelowych kaplic. Ślubów udziela tutaj późna wersja Elvisa.

At Aureole, wine is delivered from a 4-story-high tower to the tables by ladies in harnesses doing aerial tricks. I'm serious, see here. Tom Cruise would be a great fit there. Small and nimble, he wouldn't knock bottles down and from behind the glass you could not hear the nonsense he blabs. W Aureole wino z czteropiętrowej wieży do stołów dostarczają fikające panie w uprzężach. No poważnie, tutaj dowód. Tom Cruise wyjątkowo by mi tam pasował. Mały i zwinny nie strącałby butelek, no i zza szyby nie byłoby słychać jego majaczeń.

Undocumented: a Cirque du Soleil show (they will slap your hands for taking pictures), rapacious gluttony at an all-you-can-eat buffet (my camera sneakily stayed at the hotel room), a headless Lenin splashed in faux pigeon shit (the light meter protested) and lastly, announced by mom as her best meal in the US, a dinner at an Irish pub (at that time I was a Bibendum, more on that later).  Na zdjęcia nie załapało się przedstawienie Cirque du Soleil (za robienie zdjęć dają po łapach), łapczywe obżarstwo w bufecie all-you-can-eat (aparat podstępnie został w hotelu), uciapany sztucznym gołębim gównem Lenin bez głowy (światłomierz zaprotestował) oraz ogłoszony przez mamę najlepszym posiłkiem w Stanach obiad w irlandzkim pubie (byłam Bibendumem, o tym później).