Thursday, October 27, 2011

Dear diary, I am so happy! I think I may boo hoo!


Good things happen in Fells Point. Among them are: it's-5-o'clock-somewhere beer drinking, to die for gelato, Sunday brunch extravaganzas, people watching, cussing at cobblestones...

Dobre rzeczy przydarzają się w Fells Point. Wśród nich są: picie piwa bo gdzieś-już-jest-piąta, gelato tak pyszne, że można dla niego umrzeć, huczne niedzielne brunche, obserwowanie ludzi, wyklinanie kocich łbów...


...drooling at strangers' trucks...
...ślinienie się na widok bosko utrzymanych staroci...

...staring at the water and ships too big to be true...
...gapienie się w wodę i w statki tak wielkie, że chyba nieprawdziwe...

...fighting gravity when attempting to wolf an overstuffed Filly Cheese Phake (yes, a vegetarian version of Philly Cheese Steak)...
...walki z siłami grawitacji przy wchłanianiu zbyt wypchanych Filly Cheese Phakes (czyli wegetariańskich wersji słynnych filadelfijskich Cheese Steaks)...

...letting Bertha's open door lure you in...
...uleganie pokusie otwartych drzwi do Bertha's...

...chatting with one the best bartenders in town about the tourist jack-asses we always witness him gracefully deal with (they don't pick up on his sarcasm)...
...gadanie z jednym z najfajniejszych barmanów w mieście o dupkach turystach, z którymi on zawsze bardzo wdzięcznie sobie radzi (turyści nie poznają się na jego sarkazmie)...

...and Bertha's famous mussels.
...i małże, z których Bertha's słynie.


11 comments:

  1. philly cheese phakes, hehe dobre:). Z czym są?
    Zjadłabym:( fejka albo stejka, nieważne!

    ReplyDelete
  2. No właśnie, powinno być Philly, ale zachowałam oryginalną pisownię. The Liquid Earth podpowiada mi, że:
    "Filly Cheese Phake...thinly sliced marinated organic tofu, roasted caramelized onion and melted provolone all stuffed into long Italian bread with your choice of fixins (lettuce, tomatoes, pickles, mayonnaise and hots = The Works)".
    Niestety zmienili pieczywo na bardziej zwarte, przez co przy każdym kęsie wszystko wyłazi! Robią też genialne wegetariańskie Reuben, yum!

    ReplyDelete
  3. Ej, robię się głodna a jest prawie 1 w nocy xD

    ReplyDelete
  4. Jak dla mnie zdjęcie trzecie wygrywa!:)

    ReplyDelete
  5. tak, dla mnie tez zdjecie nr 3 rządzi ;p i łosiek spod sufitu też niezły..

    zjadłabym :D

    ReplyDelete
  6. Trzecie też jest moje ulubione!

    KaCy: Łosiek wisi tam od lat, obawiam się, że do jedzenia się nie nadaje ;)

    ReplyDelete
  7. Taki samochód staroć to chyba zdecydowanie lepszy od tego samochodu, którego nie cierpisz. :)

    Knajpa ma super wystrój, a te małże - raz jadłam (I jako jedyne w moim życiu), nie były złe, ale owoce morza średnio mnie pociągają. ;)

    ReplyDelete
  8. Sweet Ride została w te wakacje sprzedana na złom. Teraz mamy już tylko pana Vana! W ogóle ostatnio ciągnie mnie w drogę, najchętniej odkurzyłabym P.V. i odjechała w stronę zachodzącego słońca ;)
    Daj owocom morza szansę! Muszą być świeże i 'nieprzedobrzone', żeby mogły rzucić Cię na kolana.

    ReplyDelete
  9. Ja nie śmiałabym Ci zwrócić uwagi;D, tak jakoś odruchowo napisałam, no i nigdy nie spotkałam się z "phakes";)).
    A w rubenach co jest substytutem mięsa? też tofu?

    ReplyDelete
  10. Haha, no coś Ty!
    Acha, tofu, ale ja w domu zamiast niego najczęściej używam plasterków udawanych wędlin, np. Tofurky.

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?