When I'm sick and can't do much, I appreciate little pleasures all that much more. Saturday. We took a film in to get it developed. At the farmer's market, we bought a piece of amazing goat cheese and two figs. Cleaned our place. Found a lost wedding band. Unpacked the last box (we're now officially moved in!). Dropped off a huge bag of recycling. Docked ourselves in the kitchen for a few hours in the fine company of the radio and an INXS album. Lee worked on his first pomegranate nalewka (infused vodka). I turned two pounds of plums into spicy chutney. Made red lentil soup. Drank kvass. It was a good day.
Kiedy jestem chora i niewiele mogę, tym bardziej doceniam drobne przyjemności. Sobota. Oddaliśmy film do wywołania. Kupiliśmy na targu kawałeczek pysznego koziego sera i dwie figi. Posprzątaliśmy mieszkanie. Odnaleźliśmy zgubioną obrączkę. Rozpakowaliśmy ostatnie pudło (jesteśmy teraz oficjalnie wprowadzeni!). Wrzuciliśmy do kontenerów wielką torbę posegregowanych śmieci. Zacumowaliśmy na kilka godzin w kuchni w towarzystwie radia i płyty INXS. Lee ulepszył swoją pierwszą nalewkę z granatów. Ja przemieniłam kilo węgierek w ostry chutney. Ugotowałam zupę z czerwonej soczewicy. Popijaliśmy kwas chlebowy. To był udany dzień.
Czytam całego bloga od wczoraj. Jest super. Zazdroszczę ciągłych podróży oraz podziwiam, że chce Wam się ciągle wprowadzać i wyprowadzać. Będę śledzić dalej. Pozdrawiam z zimnej (lecz dziś słonecznej) Polski :)
ReplyDeleteTak to prawda z tą chorobą...A gdzie obecnie mieszkacie? Bo już się pogubiłam ^^"
ReplyDeletea my caly dzien wczoraj ogladalismy TV. Z przerwami na jedzenie (wlasciwie to gotowanie). Slodkie lenistwo.
ReplyDeleteZdrowiej!
Double N: Bardzo dziękuję! Ja właśnie szperam u Ciebie. Pozdrawiam z tej samej Polski :)
ReplyDeleteKarolina: Mieszkamy ponownie w Krakowie. Jestem trochę do tyłu, ale nadrabiam, nadrabiam :)
Marta: O! Ciekawa jestem co pichciliście. Domyślam się, że nie królika? Dzięki, staram się jak mogę, bo już mi to chorowanie uszami wychodzi!
Dziękuję za poszperanie. :) Myślałam, że jeszcze w Stanach jesteście. Może się natknę na Was w Krakowie. ;)
ReplyDeleteThat sounds like one of the best days ever.
ReplyDelete