On the day we were leaving for Kraków, I left just to get the cheeses, RIP. Yet somehow I ended up at a open-air market in Goutte d'Or, a predominantly African neighborhood. I got there just as a truck full of cow carcasses was being unloaded. Feel my pain, I did not have my camera on me. I couldn't get over it, so an hour later, on the way to the airport, accompanied by my camera, several pounds of cheese, 2 backpacks and 1 disabled traveler, I came back to snap a few photos of the market. Unfortunately, the carcasses did not wait for my return.
W dniu naszego powrotu do Krakowa, wyszłam tylko na chwilę, żeby kupić świętej pamięci sery. Od kwiatka do kwiatka zawędrowałam jednak na targ w Goutte d'Or, dzielnicy zamieszkanej głównie przez imigrantów z Afryki. Trafiłam na moment wyładunku ciężarówki pełnej tusz wołowych, o zgrozo, bez aparatu. Nie mogłam tego przełknąć, więc godzinę później, już w drodze na lotnisko, w towarzystwie aparatu, kilku kilogramów sera, dwóch plecaków i jednego niedołężnego podróżnego, wróciłam na targ żeby zrobić kilka zdjęć. Tusze niestety nie poczekały na mój powrót.
Nie wierze w to co widzę! Cuda i pyszności!
ReplyDeleteCo to jest na zdjęciu 3? :/
ReplyDeleteTargi w Paryżu są niesamowite...
nabrałam ochoty na cytrusa
ReplyDeleteOhhh. Tylko żeby takie były w Krakowie. :)
ReplyDeleteSą! Stary Kleparz jest genialny! Wybierz się, zwłaszcza w sobotę: przepiórki, kury, kaczki (martwe, rzecz jasna), połówki jagniąt, kiełbasy, sery, mleko, masło, śmietana, prawdziwe bochny chleba, świeżo tarty chrzan, zakwas z buraków, same cuda!
DeleteWspaniała relacja! Dla mnie wręcz sentymentalna, bo przez ostatnie pół roku mieszkałam i studiowałam pod Paryżem. Miasto w Twoim obiektywie jest autentyczne! Pokazujesz dokładnie to, za czym już tęsknię choć od wyjazdu minęło tak mało czasu- paryską codzienność. Bloga skrycie uwielbiam i poczytuję od dawna, ale dopiero teraz coś tu piszę.
ReplyDeleteAjka- karteczka głosi, że na trzecim zdjęciu widnieją owcze wnętrzności:)
Kasia
Bardzo dziękuję i miło mi, że zdecydowałaś się zostawić ślad. Nie dziwię się wcale, że tęsknisz, Paryż jest genialny, chyba nawet bardziej polubiłam te jego brudniejsze, mniej ugłaskane oblicze. Podejrzewam, że na dłuższą metę byłby dla mnie zgubny, oszalałabym od oczopląsu i nadmiaru wina ;)
Deletewłaśnie miałam zapytać co to za straszne straszności na 3 zdjęciu ale przeczytałam komentarze i już wiem...
ReplyDeleteDokładnie to są to żołądki, ale nie wiedziałam, że owcze! Krowie wyglądają bardzo podobnie. Trochę wstyd się przyznać, ale po tylu latach niejedzenia mięsa na wspomnienie flaczków kręci mi się łezka w oku.
ReplyDeletefuj, troche niedobrze mi sie zrobilo na widok flakow! W Paryzu bylam jakies 10 lat temu i musze powiedziec, ze mnie....przytloczyl. Moze warto wybrac sie ponownie i sprobowac poznac go takim, jaki jest na Twoich zdjeciach.
ReplyDeleteGosia czy Ty przypadkiem nie myślałaś o tym zeby napisac Alternatywny Przewodnik Po Znanych Miejscach/Miastach?
ReplyDeleteHaha, będąc młodą marzycielką... taki miałam plan, ale to były czasy, kiedy na rynku wydawniczym było pustawo. Od tego czasu wiele się zmieniło, a poza tym, z czym do ludzi :)
Deletea co myślisz o tym co na blogu? tak dla normalnych - w przeciwieństwie do ekstremalnych- podróżników niekoniecznie zainteresowanych tym co w każdym innym przewodniku na przykład.
Deletetrzecie zdjęcie mogłyby sobie wieszać na lodówkę osoby na diecie. mnie by skutecznie odstraszyło.
ReplyDeletetarg sam w sobie, chętnie bym odwiedziła..niekoniecznie w celu kupienia jakiś wnętrzności :)