A few months ago, we were melting in over 100F, now we're freezing in -4F. I don't like extremes. Give me lukewarm summers and hardly cold winters, and I'll be happy all year long.
Kilka miesięcy temu topiliśmy się w ponad 40 stopniowych upałach, teraz marzniemy w -20 mrozach. Nie lubię skrajności. Byłabym szczęśliwa cały rok gdyby lata były tylko trochę ciepłe, a zimy tylko trochę zimne.
także nie lubię takich skrajności... A Kraków ostatnio aż zbyt szary...
ReplyDeleteI wszyscy niemal ubrani na czarno... Smutno.
Deletepierwsza fota niesamowita. spokojnie mogłaby np. posłużyć do ustawienia nastroju jakieś opowieści filmowej. jakby zalążek jakiegoś uniwersum w tym jest.hmm..no naprawdę.
ReplyDeletePięknie to ujełaś Mags....
Delete@Gosiu prowadzisz super bloga! Trochę sobie przejrzałam. Jestem tez pod wrażeniem Twojego świetnego angielskiego? Czy studiowałaś ten język? Pracujesz może jako tłumacz? Czy mogłabyś mi poradzić jak udoskonalać swój angielski? Masz jakieś sprawdzone metody :)? Jakie jeszcze języki lubisz albo dobrze znasz i dlaczego. Napisz jeśli możesz jestem bardzo ciekawa. Dzięki wielkie.
Mary-Ann
Mags: Dzięki :) Moje myśli krążą wokół historii z czasów II wojny światowej.
DeleteMary-Ann: Bardzo dziękuję. Ostatnio coraz częściej zauważam, że rdzewieje mi język, choć w domu mówimy po angielsku. Nie studiowałam angielskiego, miałam lekcje w szkole (beznadziejne), uczyłam się prywatnie, ale dopiero kiedy wyjechałam do Stanów to zaczęłam robić większe postępy. Tak, pracuję również jako tłumacz. Najlepszą metodą jest oczywiście immersja językowa. Warto choćby na kilka tygodni w roku. Nie mam tutaj na myśli kursów językowych (drogo!), ale wyjazd do pracy (byle nie w otoczeniu Polaków, bo wtedy z immersji nici ;), albo na wolontariat. Z metod domowych oglądanie filmów i seriali z angielskimi napisami to fajny sposób na naukę nieugładzonego, 'żywego' języka. Uczę się hiszpańskiego, ale z lenistwa postępy robię niewielkie. W liceum poza angielskim miałam niemiecki, a na studiach czeski i chyba semestr słowackiego, ale zupełnie się nie przykładałam. Pozdrawiam.
Dzięki Gosia za sugestie! przydadzą się! pozdrawiam
DeleteMary-Ann
A ja sie zakochalam w koksownikach. Nawet w Zakopanem sie pojawily ;-)
ReplyDeleteu nas też koksowniki stanęły przy większości przystankach. mnie takie inicjatywy ze strony miasta bardzo cieszą, a jeszcze bardziej cieszy mnie,że nie muszę nazbyt często z nich korzystać i raczej obserwuję zmarzniętych "przystankowiczów" z wnętrza samochodu :)
ReplyDeleteFaktycznie, jest coś magicznego w pierwszym zdjęciu.. mam wrażenie, jakby płatki śniegu miały zaraz się poruszyć :)
Pierwsza fotografia...troche nie wiem co powiedzieć...wow!!!
ReplyDeleteDziękuję!
DeleteMarta, Maddie: Koksowniki to fajny temat na zdjęcia. Żar, ludzie rozcierający ręce. Myślałam, żeby wybrać się z analogiem i tele. Mam nadzieję, że nie znikną zanim zwalczę choróbsko!
ReplyDelete