Thursday, May 17, 2012

I tell ya Valiant, the whole thing stinks like yesterday's diapers.


I first heard of Bakeshop (Kozí 918) from Maddie. We went there on day 2 to grab a late breakfast. Sometimes it's good to give beer and cheese a break.
O Bakeshop (Kozí 918) po raz pierwszy usłyszałam od Maddie. Wybraliśmy się tam drugiego dnia na późne śniadanie. Dobrze jest czasem zrobić przerwę od sera i piwa.

The walnut and bleu cheese quiche and the greek salad were fantastic. So was the coffee. It's good to visit Bakeshop as early in a day as possible. Later, it gets crowded and less pleasant.
Quiche z orzechami włoskimi i niebieskim serem oraz grecka sałatka były świetne. I kawa też. Ale Bakeshop polecam odwiedzić jak najwcześniej, potem zaczyna wlewać się do niego rzeka ludzi.

We had fond memories of this place: cheerful Praguers, typically Czech but friendly service, a beautiful dog napping in the middle of the floor, great cheese. We came back but, as it turned out, a lot had changed in those two years... 
Z tego miejsca mieliśmy świetne wspomnienia: roześmiani Prażanie, typowo czeska lecz przyjazna obsługa, piękny śpiący pośrodku knajpy pies, pyszny ser. Wróciliśmy więc, ale okazało się, że przez dwa lata wiele zdążyło się zmienić...



We climbed up to the Letná Park (Letenské sady).
Wspięliśmy się do parku Letná (Letenské sady).


The greenery, the wonderful views of the city, the un-polishness, lots of youngsters on skateboards, few tourists. Back in the day, in the Letná Park, there stood the largest statue of Stalin. Uncle Joe was 51 feet tall.
Dużo zieleni, piękne widoki na miasto, niewychuchanie, sporo młodych na deskorolkach, niewielu turystów. W parku Letná stała kiedyś największa figura Stalina na świecie. Wujek Józek mierzył sobie 15.5 m.

The park turned out to be a trap. We could not find a way out of it and we were all in a rush. Heather - to get back to the conference, us - to meet up with... another cousin.
Park okazał się być pułapką, nie potrafiliśmy się z niego wydostać, a śpieszyliśmy się wszyscy. Heather - na kolejną część konferencji, my - na spotkanie z... kolejnym kuzynem.

Jonathan and his family have recently moved from the States to a village outside of Brno in Czech Republic. Jonathan's wife is Czech.
Jonathan i jego rodzina niedawno przeprowadzili się ze Stanów do wsi pod Brnem. Żona Jonathana jest Czeszką.

We ended up at U Kocoura (Nerudova 205). Despite the fact that the bar is right on the very touristy route from the Charles Bridge to the Prague Castle, it is usually avoided by tourists, especially at nights. The place is very Czech: everybody knows everybody else, lots of smoke, ugly restrooms, cheap beer. 
Right next to us, there was a pretty tipsy crew. Suddenly, something started to stink. Lee, Jonathan and I looked at each other. Oh well, things happen. Soon, the stench was so bad that I was convinced that somebody's underwear must have a heavy load in it. It wasn't until a little while later that we realized that it was the cheese that our neighbors were eating that smelled so bad. I'm no stranger to stinky cheese, but this was really taken to a whole another level. I'm guessing these were extremely ripe olomoucké tvarůžky that the crew were mixing with mayo, onion and something else.

Wylądowaliśmy w U Kocoura (Nerudova 205). Choć knajpa znajduje się na niezwykle popularnym szlaku turystycznym wiodącym z Mostu Karola do Zamku na Hradczanach, to jest przeważnie omijana przez turystów, zwłaszcza wieczorami. W środku typowe czeskie klimaty, wszyscy się znają, dużo dymu, brzydka toaleta, tanie piwo.
Obok nas siedziała dobrze już wstawiona ekipa. Nagle coś zaczęło śmierdzieć. Spojrzeliśmy po sobie. Zdarza się. Wkrótce śmierdziało już tak potwornie, że byłam przekonana, że ktoś musi mieć ciężko w majtach. Dopiero po chwili zorientowaliśmy się, że to cuchnie ser, który jedli. Sery śmierdziuchy są mi nieobce, ale to był zupełnie inny poziom serowego wtajemniczenia. Domyślam się, że to były wyjątkowo dojrzałe twarożki ołomunieckie, które ekipa mieszała z majonezem, cebulą i czymś jeszcze.

In the evening we were walking by the beautiful art nouveau Municipal House. There was an elegant cocktail party taking place, to which Heather was invited, but instead of the party Heather chose to go... 
Wieczorem przechodziliśmy koło przepięknego secesyjnego Miejskiego Domu Reprezentacyjnego. Odbywał się w nim ekskluzywny koktajl, na który zaproszona była Heather, ale zamiast na koktajl Heather udała się...


...to a bar with us! The place was recommended to us by a nice Czech guy whom we had met the night before, when we got off the night tram in Vyšehrad. He walked with us for a bit to set us in the right direction and we took the opportunity to ask him about his favorite spots. As it turned out, this bar is the favorite of many and we had to wait quite a while for a table.

...z nami do baru! Knajpę poleciał nam przemiły Czech, którego poznaliśmy kiedy nad ranem wysiedliśmy z nocnego tramwaju na Wyszechradzie. Podprowadził nas kawałek w stronę hotelu i przy okazji wypytaliśmy go o ulubione miejsca. Jak się okazało, jest to miejsce ulubione przez wielu, więc na stolik musieliśmy sporo poczekać.

The place is called Lokál (Dlouhá 33) and I think it is the largest one story bar I have ever been at. It's a city block long!
Miejsce nazywa się Lokál (Dlouhá 33) i jest chyba największą jednopoziomową knajpą w jakiej kiedykolwiek byłam. Ciągnie się przez cały miejski blok!

One of the dishes we ordered was a milder version of the stinky cheese that knocked us off our feet a few hours earlier. Now it was our table that stank and the neighbors were asking what it was we were eating.
Jedno z dań, które zamówiliśmy było łagodniejszą wersją śmierdzącego sera, który zwalił nas z nóg kilka godzin wcześniej. Teraz to my byliśmy tymstołem, z którego zajeżdżało a sąsiedzi dopytywali się co my takiego jemy.

This time we managed not to miss the metro but we were not quite ready for bed yet. We set out to find a neighborhood bar and ended up here. The crowd inside was very diverse: a lonely girl in a wheelchair, a group of gay guys and their girlfriends, a few trouble spelling dudes at the bar. It seems that, in Czech Republic, all differences disappear over a pint of good beer.

Tym razem udało nam się załapać na metro, ale nie byliśmy jeszcze gotowi pójść spać. Ruszyliśmy w poszukiwanie sąsiedzkiego baru i trafiliśmy tutaj. Towarzystwo było bardzo mieszane: samotna dziewczyna na wózku inwalidzkim, grupa gejów i ich przyjaciółek, kilku łysych przy barze. Nad kuflem dobrego piwa znikają wśród Czechów podziały.

8 comments:

  1. mam przeczucie ze przeniesiecie się do Czech/ow ? Pojęcia nie mam skąd takie przeczucie, ale takie mam - jak przystało na domorosłą czarownice;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Miami, naprawdę jesteś czarownicą, właśnie dzisiaj o Tobie myślałam! Bo może (jeszcze nie wiadomo) będziemy w sierpniu w Twoich okolicach.
      Mogłabym obie wyobrazić mieszkanie w Czechach, mam w tym rok doświadczenia ;)

      Delete
  2. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  3. to ta strona Pragi, w która jeszcze nie zostałam wtajemniczona - życie nocne, w knajpach, barach. :)
    Ciesze się, że Wam się podobało w Bakeshopie!kawy mi się zachciało.
    Następnym razem sprawdzę Wasze "odkrycia", choć na ser się raczej nie zdecyduję. Dobrze, że przynajmniej jedząc go nie byliście świadomi,że to on tak cuchnie. Ogólnie był dobry? :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wiedzieliśmy, że to TO, kiedy zamawialiśmy, choć kelnerka próbowała nas od tego odwieść. Ser był dobry, na kawałku chleba idealny do piwa.

      Delete
  4. Ha! Po raz pierwszy kojarzę cytat z tytułu Twojego posta! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Poważnie?! Musiałaś niedawno oglądać?

      Delete
  5. Przyznaję się ;) Mniej więcej z pół roku temu ;) Ale wiele lat temu uwielbiałam ten film tak bardzo, że po samym nazwisku `Valiant` pewnie też bym się domyśliła :)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?