O Master Cleanse po raz pierwszy usłyszałam kiedy kilka lat temu eksperymentowałam z jedzeniem wyłącznie surowych pokarmów. Taka dieta, swoją drogą, wyjątkowo mi służyła ale była paskudnie pracochłonna, bo nie potrafię żyć tylko na sałatkach i szejkach, za szybko mnie nudzą, i potrzebuję też substytutu kanapaczy, burgerów itp.
Moje pierwsze pierwsze podejście do MC zakończyło się wielkim fiaskiem. Już pod koniec pierwszego dnia potworna migrena zmusiła mnie do zjedzenia czegoś i zażycia tabletki przeciwbólowej. Inaczej nie mogło być - moje uzależnienie od kofeiny było potężne, a mi nie przyszło do głowy jej powoli odstawić przez rozpoczęciem eksperymentu.
Potem często przebąkiwałam, że może czas na drugie podejście, ale na zamiarach się kończyło. W zeszłym roku byliśmy zdecydowani spróbować, ale z kolei nie mogliśmy w Polsce znaleźć odpowiednich składników, a sprowadzenie ich z zagranicy przekraczało nasze możliwości finansowe. Kiedy pod koniec zeszłych wakacji zdecydowaliśmy, że wracamy do Polski na kolejny rok, wrzuciliśmy do wysyłanej do Krakowa paczki kilka butli syropu i kilka opakowań herbatki.
Zima nie wydawała się dobrym czasem, ale nadeszła wiosna, a z nią wiosenne porządki, również w kwestii zdrowia. Zwłaszcza po naszych ostatnich tygodniach częstego picia i średnio zbilansowanego jedzenia, najpierw z Adamem, a potem w Pradze.
Master Cleanse została opracowana w latach 40. i od zawsze otoczona była kontrowersjami. Jej zwolennicy głoszą, że jest fantastycznym detoksem, pozwala na pozbycie się złogów z jelita grubego i pomaga 'zresetować' złe nawyki żywieniowe. Przeciwnicy zaprzeczają i udowadniają, że na dłuższą metę może być szkodliwa.
Ja wierzę w pewnych kwestiach obu stronom. Wydaje mi się, że główna kość niezgody leży w spadku wagi. Moim zdaniem trudno się nie spodziewać, że tak szybko utracona waga nie wróci, przynajmniej częściowo, na swoje miejsce. Nie sądzę też, że MC powinna być używana jako dieta właśnie. Dziewczyny, które kontynuują ją przez 40 dni po to, żeby dojść do wymarzonej wagi, naprawdę ryzykują zdrowie.
MC polega na zastąpieniu jedzenia lemoniadą, którą sporządza się z wody, odpowiedniego syropu klonowego (organicznego, typu B), świeżo wyciskanego soku z ekologicznie uprawianych cytryn oraz pieprzu kajeńskiego. Oprócz tego wieczorem pije się ziołową herbatkę przeczyszczającą (z 50% składem senny), a rano robi się salt water flush, czyli wypija litr wody z organiczną (niejodowaną) solą morską, która sprawia, że pierwsza część poranka spędzona jest tam, gdzie król chodzi sam. Od czasu do czasu można wypić herbatę z mięty. Wodę można pić bez ograniczeń.
MC przeważnie trwa 10 dni. Potem stopniowo zaczyna się włączać soki, warzywny rosołek, zupę. Później można już jeść normalnie, lecz niewskazany jest powrót do złych nawyków, bo efekty szybko trafia szlag.
Ja jestem w trakcie mojego 5. dnia. Do tej pory wzlotów doświadczyłam znacznie więcej niż upadków. Prowadzę dziennik, więc opowiem Wam jak było.
czyste szalenstwo imho
ReplyDeleteHaha, w tym szaleństwie jest metoda :)
Deleteno to ja czekam na relację, może się skuszę, ale przeraża mnie wizja efektu jojo po takim szoku energetycznym ;/
DeleteA ciągle sobie myślimy o Was i Waszym eksperymencie. Powodzenia :) Piotrek zauważył, że mimo głodu, organizm naprawdę może mieć dużo energii - tak było podobno na Athos :)
ReplyDeletePozdrowienia
Ania
A my z kolei myślimy o Was i o tym jak się udała wyprawa! Lee przebiera nóżkami na relację z Athos :)
DeleteTo prawda z tą energią. Jestem w szoku, latam jak króliczek Energizera.
Kurczę....mówiłam... w maju jest coś, że skłania do eksperymentowania! Trzymam kciuki!
ReplyDeleteTo chyba ten energetyczny kop od słońca i witamin tak działa!
DeleteSzaleństwo :D ale trzymam kciuki! :)
ReplyDeleteDzięki :)
DeleteHardcore! Trzymam kciuki!
ReplyDeleteDzięki, Aliszia!
DeleteTo już nie muszę pytać jak się czujesz, Króliczku Energizera:-D Buziaki!
ReplyDeleteGdyby jeszcze króliczek nie sikał z taką częstotliwością, byłoby bosko ;)
DeleteAle przyznaj, że z taką energią na pewno szybko sikasz;)
ReplyDeleteSzybko i z wielkim zaangażowaniem ;)
Delete