Thursday, January 12, 2012

They walked together like that all night, and there was no night, just a slight unreality.


One Saturday, we got up butt-early. 2 hours on a bus and we arrived in the winter capital of Poland, Zakopane. After dropping our things at a hostel, we were left with just a few hours of daylight. We decided to walk Kościeliska Valley, one of the 'introductory' trails to the region. As it's almost flat, the valley is super easy to walk, it's picturesque, and provides bonus attractions on the way: caves, a lake, and a mountain shelter (where you can reward yourself for your efforts). During the high seasons, the valley tends to be very crowded. We were lucky to have it almost to ourselves.

Pewnej soboty wstaliśmy o świcie. Dwie godziny w autobusie i już byliśmy w Zakopanem. Zostawiliśmy rzeczy w hostelu i z zaledwie kilkoma godzinami światła jakie nam tego dnia zostały, postanowiliśmy przejść Dolinę Kościeliską. Kościeliska to taki 'wstęp' do Tatr. Jest prawie płaska, więc banalnie łatwa, a poza tym oferuje po drodze wiele atrakcji: jaskinie, jezioro i schronisko (gdzie można wynagrodzić się za trudy). W sezonie w dolinie jest bardzo tłoczno. My mieliśmy szczęście, była prawie cała nasza.








For centuries, the valley was a popular route among traders, smugglers, and robbers. In the 1800s, it was a magnet for painters, writers, and poets. During WWII, the valley was a hiding place to a Polish partisan unit. It's full of both natural beauty and history!

Przez stulecia dolina była popularnym szlakiem wśród kupców, przemytników i zbójników. W XIX wieku jak magnez przyciągała malarzy, pisarzy i poetów. Podczas II. wojny światowej ukrywali się w niej polscy partyzanci. Kościeliska jest pełna i pięknych widoków, i historii!




We snooped around some of the caves.
Obwęszyliśmy niektóre jaskinie.





I drew a heart.
Ja narysowałam serce.

His face says it all.
Ta mina mówi sama za siebie.

Lee's response.
Odpowiedź Lee.

Smreczynski Lake.
Smreczyński Staw.


Mulled wine, mulled beer, and warm cheese with cranberry sauce.
Grzane wino, grzane piwo i oscypek na ciepło z sosem żurawinowym.

As we started walking back, it began getting dark...
Kiedy ruszyliśmy w drogę powrotną, zaczynało się już robić ciemno...

..and darker...
...i ciemniej...




...and soon we were marching in complete darkness, hoping that all hungry bears were asleep.
...aż w końcu maszerowaliśmy z całkowitych ciemnościach, trzymając kciuki za to, że głodne niedźwiedzie śpią.

Back in Zakopane, we went to check out Dobra Kasza Nasza, a place that serves a very simple menu based on groats. I love buckwheat, so I'm very excited to see it making a come back.

Po powrocie do Zakopca poszliśmy wypróbować Dobrą Kaszę Naszą, która oferuje bardzo prostą kartę dań opartych na kaszach. Pałam do gryki wielką miłością i nie mogę się nacieszyć, że wydaje się w końcu wracać do łask.

A night full of mulled wine followed. We spent it in my secret favorite bar I discovered back in high school. Oh, how much I missed it!
Noc zakończyliśmy morzem grzanego wina w moim sekretnym ulubionym barze odkrytym jeszcze w czasach licealnych. Ale za nim tęskniłam!

13 comments:

  1. Pierwsze zdjęcie poprostu zapiera dech! i każde kolejne tak samo, mówię serio, są piękne. naprawdę świt to jest najpiękniejsza pora dnia:):)
    Lee z piersiówką wywołał u mnie uśmiech:):)

    ReplyDelete
  2. Wspaniała dawka kojących widoków!. Zakopane kryje w sobie tyle tajemnic...Pieknie tam!
    Lubie Twoje zdjęcia, ich rozmiar, kolory... jest cos w nich co nie pozwala oderwac oczu...i to jak postrzegasz to co wokół Ciebie. Pochwała prostoty!!
    Ps. ten oscypek z grzanym winem...musiał smakować wybornie.
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  3. Anonim: Wielkie dzięki. Zgadzam się, świat o świcie wydaje się piękniejszy, ciekawszy, może dlatego, że rzadko go oglądamy w takim świetle. Zdjęcia wyglądają na poranne, ale były zrobione wczesnym popołudniem.

    Agnieszka: Bardzo dziękuję za przemiłe słowa. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się wrócić w Tatry i tym razem wyjść w góry!

    ReplyDelete
    Replies
    1. This comment has been removed by the author.

      Delete
    2. Ups technika! próbuje raz jeszcze w takim razie:
      Będąc Z-ne nativem potwornie zaintrygowałaś mnie z tym tajemniczym barem. Może jakiś naprowadzający kalambur ? :P

      Delete
  4. Nawet ci z dwoma lewymi nogami mogą się tam pobujać, a ci bez farta znaleźć szczęście :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. hmmm...czy Sam z Casablanki nie grałby tam raczej forte tylko wręcz przeciwnie?

      Delete
  5. Czyli jednak niedźwiedzie spały;]
    Cudne zdjęcia!

    ReplyDelete
  6. Mags: Bingo :)

    Folkmyself: Wyobraźnia podpowiadało co innego, ale na szczęście tak. Dzięki!

    ReplyDelete
    Replies
    1. :) tak, to miejsce może pobudzić błędnik szczęścia!

      Delete
  7. Już drugi dzień z rzędu tu wchodzę i za każdym razem zdjęcia podobają mi się jeszcze bardziej!

    ReplyDelete
  8. 'Smreczyński' nie 'Smerczyński' ;) miło się dowiedzieć, że jedyne takie miejsce praawie na krupówkach wciąż istnieje! od razu wyczułam o co chodzi, wzbudziłaś tym niemały uśmiech na mojej twarzy!:) ciekawe, czy dalej mają tak oszałamiająco studenckie ceny?:D muszę kiedyś znów wpaść pobujać się przy barze!;) pozdrawiam ciepło!

    ReplyDelete
  9. Abs: Dzięki! Strach się bać co będzie jak tendencja się utrzyma ;)

    Paula: Racja, już poprawiam. Dzięki! Tak, ceny nadal są nie-zakopiańskie!

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?