This post from Prague is a strange case. Either it simply was never created, or it mysteriously disappeared. I do vividly remember uploading the pictures and writing the captions, but then I also vividly remember my child self going into a basement office in my hometown and seeing a wolf wearing clothes, sitting behind a desk.
Anyways, a few days ago, we were talking about Prague and I dug out these pics. They are a continuation of this post, in which we got up very early and stole the city from the claws of the crowds.
Dziwna sprawa z tym postem z Pragi. Albo nigdy nie powstał, albo go wcięło. Niby doskonale pamiętam jak zamieszczałam zdjęcia i pisałam ich opisy, ale z drugiej strony równie dobrze pamiętam jak jako dziecko weszłam do urzędu w piwnicy budynku w Gliwicach, a za biurkiem siedział wilk w garsonce.
W każdym razie kilka dni temu gadaliśmy o Pradze, a ja odgrzebałam te zdjęcia. Są kontynuacją tego posta, w którym wstaliśmy bardzo wcześnie, żeby wykraść miasto ze szponów tłumów.
After Lennon's death, this wall in Prague became a symbolic monument to him. The communist government covered it with a fresh layer of paint many a time. And each time the love and peace signs were back the next day.
Po śmierci Lennona jeden z praskich murów stał się miejscem pamięci. Komunistyczne władze wielokrotnie pokrywały symbole miłości i pokoju świeżą warstwą farby. Na próżno.
The wall keeps changing, for worse, I think. I don't think easily accessible spray paint and swarms of young tourists are helping.
Mur zmienia się cały czas. Moim zdaniem na gorsze. Łatwy dostęp do farby w spreju i chmary młodych turystów mu nie służą.
David Černý's work is spread all over Prague. Here: Babies outside of the Kampa Museum.
Dzieła Davida Černýego rozsiane są po całej Pradze. Tutaj: Babies przed Muzeum Kampa.
The museum's courtyard. I remember I liked it more than what the museum itself had to offer (the permanent collection was under renovation at the time).
Dziedziniec muzealny. Pamiętam, że podobał mi się znacznie bardziej niż to, co w tym czasie do zaoferowania miało wnętrze muzeum (ekspozycja stała była w remoncie).
We spotted this figurine at a vintage store front and thought it'd be perfect for our friend's collection. We stepped inside to ask how much it cost. The owner asked: "Which one? The one in the front? Oh, Obama!".
Na wystawie sklepu ze starociami zobaczyliśmy figurkę, która pasowałaby do kolekcji naszej przyjaciółki. Weszliśmy zapytać o jej cenę. Właścicielka: "Która figurka? Ta ta wystawie? Aaa, Obama!"
We visited the Miniature Museum. Anatoly Konyenko used to manufacture eye microsurgery tools and now he creates miniatures.
Odwiedziliśmy Muzeum Miniatur. Anatoly Konyenko wytwarzał kiedyś narzędzia używane do mikrochirurgii oka. Teraz tworzy miniatury.
A caravan of camels in the eye of a needle.
Karawana wielbładów w uchu igielnym.
A train sitting on a human hair.
Pociąg na ludzkim włosie.
It's hard to photograph the miniatures. In the collection, there is a flee sporting gold horseshoes (Konyenko spent 7 years creating it!), Chekhov's portrait on a poppyseed, and the world's smallest book.
Miniatury trudno jest niestety sfotografować. W zbiorach znajduje się m.in. pchła w złotych podkowach (nad ich stworzeniem Konyenko pracował 7 lat!), portret Czechowa na ziarnku maku oraz najmniejsza książka świata.
We took a funicular to the Petrin Hill. During my first visit to Prague 15 years ago, I learned why not to ride it without a ticket.
Wjechaliśmy na Wzgórze Pertin. Podczas mojej pierwszej wizyty w Pradze 15 lat temu nauczyłam się dlaczego nie warto robić tego na gapę.
After recharging our batteries on the hill, we met up with Stephane, whom we met at Auschwitz a week earlier. Stephane was in the midst of his 2 year long travel around the world.
Po naładowaniu baterii na wzgórzu spotkaliśmy się ze Stephanem, którego poznaliśmy tydzień wcześniej w Oświęcimiu. Stephane był w trakcie dwuletniej podróży dookoła świata.
Černý's Pissing Men.
Pissing Men Černýego.
We caught a garage jazz concert.
Załapaliśmy się przypadkowo na garażowy koncert jazzowy.
We took Stephane to a bar recommended to us by Ania and Głowa. Earlier that day, we checked it out for ourselves and stuffed our bellies full with hermelin, fantastic Czech cheese.
Zabraliśmy Stephana do knajpy poleconej nam przez Anię i Głowę. Wcześniej tego dnia obżarliśmy się tam hermelinem.
When we were walking back to our hostel, the city was already tucked in.
Kiedy wracaliśmy do hostelu było już późno i miastu już przysypiało.
O, piesek ma pluszowego szczura z Ikei! Mam i ja :)
ReplyDeletewilk w garsonce w piwnicy urzędu.... dostawałaś jakieś dziwne rzeczy do jedzenia albo do picia? ;)
ReplyDeletetaka inna jest Praga oglądana Twoim okiem - i to jest komplement:)
Byłam w Pradze w grudniu, ale już myślę o tym, żeby odwiedzić ją ponownie :D Fajnie było rozpoznać miejsca, które odwiedziłam na Twoich zdjęciach :D Np. drugie zdjęcie nocą - po zejściu ze schodów natkęłam się (o co nie trudno w Pradze zimą) na stoisko z grzańcem :D Mmmm :)
ReplyDeleteJak ja dawno nie bylam w Pradze. Tak z 9 lat...
ReplyDeleteJa też dawno... z 10 lat. I wiele tym samym nie pamiętam, bo fajnie było odwiedzić inne miejsce, ale za bardzo uwagi do niego wtedy nie przywiązywałam.
ReplyDeleteAbs: O! Nie wiedziałam! Nie bywam często w Ikei bo nagle okazuje się, że potrzebuję mnóstwa rzeczy ;)
ReplyDeleteMiami: Haha, jedynie herbatkę z piołunem po przebudzeniu i szmatkę zmakiem do ssania przed snem ;)
Klaudia: Myślałam ostatnio o tym, jak Praga wygląda zimą. Ja się boję śliskiego, zwłaszcza pod kątem, więc stromymi uliczkami schodziłabym pewnie, ku uciesze prażan, na czworakach.
Marta, Double N: No to czas na powtórkę!
nie widziałam rzeźb z początku posta, nie wjeżdżałam na wzgórze - trzeba wrócić do Pragi!
ReplyDelete.. z przyjemnością oczywiście :)
świetne zdjęcia, mam tak blisko z Wrocławia do Pragi i jeszcze tam nie byłam, ale po Twoim poście wskakuje na pierwsze miejsce w kolejce do zwiedzania:)
ReplyDeleteNo to dziewczyny, do dzieła!
ReplyDelete