Monday, July 25, 2011

Kids, no chewing on the window sills!

Our last attempt did not go as planned. But this time around, we had more luck. In late June, we finally spent a few days in Lviv, Ukraine. The occasion was special: Ania (my cousin) and Marcin were getting married. There was no wedding party. We were going to be sightseeing instead!

Nasza ostatnia próba nie wypaliła. Ale tym razem się udało! Pod koniec czerwca spędziliśmy kilka dni we Lwowie. Okazja była specjalna: ślub Ani (mojej kuzynki) i Marcina. Ślub bez wesela, ale za to ze zwiedzaniem!


It was the first ever wedding ceremony held in the new Polish consulate. The consul was very excited.
To był pierwszy ślub w nowym polskim konsulacie. Pan konsul był bardzo podekscytowany.

Next, we went to a nearby park to take wedding pictures.
Potem poszliśmy do pobliskiego parku, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcia.

This orangery's best years have passed. But things are getting better in Lviv, so maybe one day it will get its old charm back.
Ta oranżeria lata świetności ma już za sobą. Ale widać, że we Lwowie idzie ku lepszemu, więc może zmiany zawitają też tutaj.

We all kept watching over this deaf student's shoulder. He was an incredibly skilled painter.
Wszyscy zaglądaliśmy temu głuchemu studentowi przez ramię. Fantastycznie malował.



We visited the dads in their room. A Ukrainian newspaper provided some entertainment.
Odwiedziliśmy tatów w ich pokoju. Czytanie ukraińskiej gazety dostarczyło rozrywki.

But not for long.
Ale tylko na chwilę.

We went to dinner at Puzata Khata, a buffet restaurant. Sometimes it's nice to know what you're ordering. Herbivores do not have much appreciation for culinary surprises.

Poszliśmy na obiad do Puzatej Khaty, restauracji-bufetu. Fajnie jest czasem widzieć co się zamawia. Kulinarne niespodzianki średnio bawią jaroszy.



On the left, there's the Lviv High Castle hill with the ruins of a castle and a horrible TV tower.
Po lewej: Wysoki Zamek, lwowskie wzgórze z ruinami zamku i okropną wieżą telewizyjną.



The butt-side of the Lviv Theatre of Opera and Ballet.
Zadek Opery Lwowskiej.

A pig-out on the hotel's window sill: crab sticks, marinated carrot salad, marinated sea vegetable salad, beer, and yeast pastry stuffed with buckwheat and potatoes. Years ago, when I traveled to the Black Sea, very similar salads sold at various farmer's markets were among my favorite things to eat.

Wyżera na hotelowym parapecie: krabowe paluszki, sałatki z marynowanej marchewki i z marynowanych wodorostów, piwo i drożdżowy placek z ziemniakami i kaszą gryczaną. Lata temu, kiedy podróżowałam nad Morzem Czarnym, podobne sałatki sprzedawane na targach były moimi jedzeniowymi faworytami.



That night, we visited an amazing bar. It's probably gonna be another Flying Dutchman on our map of cool places, and it will be in the fine company of a little restaurant in Texas which, despite our best efforts, we never found our way back to.

Tej nocy odwiedziliśmy prawdziwie fantastyczny bar. To pewnie będzie kolejny Latający Holender na naszej mapie fajnych miejsc, do kompletu z małą restauracyjką w Teksasie do której, pomimo starań, nigdy nie odnaleźliśmy powrotnej drogi.

Czeburieki are deep-fried, large flat pastries filled with meat or cheese. They are a very popular beer snack. The cheese ones were so-so (the stuffing tasted like American cheese, which does not at all deserve to be called cheese), and our companions claimed that the meat ones were much better.

Czeburieki to duże płaskie pierogi wypełnione farszem mięsnym lub serowym, usmażone na głębokim tłuszczu. Są bardzo popularną przekąską do piwa. Serowe były takie sobie (nadzienie przypominało w smaku topiony w plasterkach, niezasłużenie nazywany serem), mięsne podobno lepsze.

9 comments:

  1. uwielbiam oranżerie. tą ze zdjęć, choć zaniedbana, też z przyjemnością bym odwiedziła.

    smaczną mieliście 'parapetówkę'!

    no i kurczę, teraz chcę do Lwowa ! :D
    Gosia, jesteś zła ! :P

    ReplyDelete
  2. Głodna jestem chociaż dopiero zjadłam haha. Na poczatku jak przeczytałam zadek, myślałam, że coś pomyliłam :D

    ReplyDelete
  3. Bardzo mi się podoba fota trzech panów.
    Dwóch dojrzałych panów z Polski i ten młody Amerykanin od "kobiety ze szczurem" ;D.

    ReplyDelete
  4. Wg mnie najlepsze czeburieki to te z kiszoną kapustą, a oprócz nich jadłam jeszcze z farszem ziemniaczanym. Babuszki na Krymie miały dobre pomysły co do farszu:)

    ReplyDelete
  5. A czym dojechaliście do Lwowa? Szukam jakichś połączeń autokarowych czy pociągowych, ale że kiepsko sobie radzę w internecie to nie za bardzo mi wychodzi ;)

    ReplyDelete
  6. Maddie: Ale to dobra pokusa. Jedź, jedź!

    Karolina: :)

    Ula: Młody Amerykanin wzbudził wielkie podejrzenia na granicy.

    Abs: I to jest jeden z powodów, dla których tęsknię za Krymem: jedzenie!!!

    Anonim: Ja zawsze jeżdżę tak: pociąg do Przemyśla, bus do Medyki, przechodzę granicę pieszo, autobus (lub bus) z Shehyni. Jeśli rozważasz taką opcję, to daj znać, napiszę bardziej szczegółowo co i jak.

    ReplyDelete
  7. Świetnie! Właśnie wysłałam do Ciebie maila z prośbą o szczegóły :)

    ReplyDelete
  8. ojeju, zdjęcie z kawałkami ciasta na talerzach, zrobiło mi ochote na śniadanie:D

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?