Planning out this trip we knew that we were putting too much on our plates, but couldn't help ourselves. We wanted to see EVERYTHING! The exhaustion of daily travel and heat finally caught up with us. After sleeping late all we wanted to do was to eat and sleep some more. By the time we collected ourselves, it was too late for us to go to Cádiz, so we decided to explore El Puerto de Santa María instead.
Planując ten wyjazd wiedzieliśmy, że zbyt wiele ładujemy sobie na talerz, ale nie mogliśmy się powstrzymać. Chcieliśmy zobaczyć WSZYSTKO! Wyczerpanie codzienną podróżą i upałem w końcu nas dopadło. Spaliśmy do późna, a potem marzyliśmy tylko o tym, żeby zjeść i pospać jeszcze trochę. Kiedy w końcu się zebraliśmy, było już za późno, żeby jechać do Kadyksu, więc zdecydowaliśmy w zamian poznać El Puerto de Santa María.
We went to a nearby grocery store to get supplies for breakfast.
Udaliśmy się do pobliskiego sklepu spożywczego po coś na śniadanie.
Potato tortilla, langoustines, avocado, and a fresh fig.
Ziemniaczana tortilla, homarzce, awokado i świeża figa.
Hostelowy balkon był idealnym miejscem na nieśpieszne śniadanie.
The storks reside on top of the cathedral.
Bociany upodobały sobie katedrę.
Bodegas Obregon is a low-key sherry bar popular with older locals. We enjoyed a couple glasses there.
Bodegas Obregon jest barem sherry bez zadęcia, popularnym wśród starszych mieszkańców. Wypiliśmy tam kilka szklaneczek.
We had dinner at this little place. We felt like such dorks trying to decipher the menu with our Spanish phrasebook...
W tej małej restauracyjce zjedliśmy obiad. Czuliśmy się nieco żałośnie próbując przy pomocy hiszpańskich rozmówek rozszyfrować menu...
Po obiedzie poszliśmy na drinka z właścicielką hostelu Laurą, jej mężem i ich sympatycznymi przyjaciółmi.
ten zestwa snaidaniowy- nie ma rzeczy ktorej nie lubie...a wrecz za wszystkim przepadam! Uderzylas w moj zoladek ;-)))
ReplyDeletepysznie to wszystko wygląda i te płytki...
ReplyDeleteMarta: W swój również... Ech, żeby takie śniadaniowe wyżerki zdarzały się częściej...
ReplyDeleteMaLa: Marzę o takich biało-niebieskich płytkach w łazience!
Fajnie ;) Lubię takie zniszczone stare miasta, ściany z obdartym tynkiem. A jedzenie wygląda bardzo apetycznie ;)
ReplyDeleteCzekam na jakieś kolejne relacje, a tymczasem przeglądnęłam archiwum z 2009r. Wasza wyprawa po Ameryce była musiała być pełna przygód. Marzę też kiedyś mieć takiego vana, taki dom na kółkach, żeby można było zatrzymać się i spędzić noc gdzie się tylko zechce. Poza tym bardzo spodobało mi się wnętrze mieszkania Glena - bardzo oryginalne. I Twoja świetna fryzura. Nie wierzę, że sama obcięłaś włosy? ;) Masz zdolności fryzjerskie?
Kasiu, miło mi, że przeglądnęłaś archiwum. Wyprawa vanem była wspaniałą przygodą, ale nie zawsze sielanką. Napewno kiedyś to powtórzymy. Narazie bardzo jestem podekscytowana perspektywą bycia w jednym miejscu przez rok i własnym mieszkaniem!
ReplyDeleteUśmiałam się, bo świetnie czasowo trafiłaś z tym Glennem. Właśnie u niego chwilowo przemieszkuję i mówiłam mu, że wiele osób było zachwyconych jego mieszkaniem. Trochę niedowierzał, a tu proszę, żywy dowód!
I dzięki za komplement. Ostatnio obcięłam włosy bez lusterka, więc boję się wiedzieć co mam z tyłu głowy... O specjalne zdolności się nie podejrzewam :-)