Last weekend we attended a family wedding. Cindy and Jeff (Lee's older brother) got married... on their porch. More than just the location set this wedding apart from others. It was very small and intimate (only the immediate family), and they were married by their best friends.
Our family is really big and since most of them couldn't be there, this entry is for them. I think that they'd love to see the pictures.
W ostatnią sobotę byliśmy gośćmi na rodzinnym weselu. Cindy i Jeff (starszy brat Lee) pobrali się... na swojej werandzie. Nie tylko samo miejsce sprawiło, że to wesele było wyjątkowe. Było bardzo kameralne (tylko najbliższa rodzina), a ślubu udzielili im ich najbliżsi przyjaciele.
Nasza rodzina jest naprawdę duża, a w związku z tym, że większość nie mogła tam być, ten wpis jest dla nich. Wiem, że chcieliby przynajmniej zobaczyć zdjęcia.
Cindy left these post-its on the bathroom mirror early on in their relationship. They're still there!
Cindy przykleiła te karteczki do lustra w łazience na początku ich związku. Nadal tam są!
Pops (mój teść) i jego narzeczona Jane.
Lee, jego najstarszy brat Dave oraz Pops. Dwoje z nich stoją na palcach...
Żona Dave'a, Rachel.
Imprezę czas zacząć!
photo/fot.: Dan Dienemann
Córka Dave'a i Rachel, Emma, oraz syn Jeff'a, Connor.
Stan cywilny na Facebooku został natychmiast uaktualniony!
Great shots...thanks Gosia!
ReplyDeleteBardzo urocze i przyjemne zaślubiny ;) A i państwo młodzi także świetni,super sprawa z tymi karteczkami na lustrze,bardzo romantycznie :) I weranda wydaje się być piękna,a już na pewno to co jest widokiem z niej,mam rację?
ReplyDeleteBardzo fajnie,że pobędziecie w Polsce,Lee musiał być świetnym kandydatem skoro tak chętnie przyjeli go po terminie :D Mam nadzieję,że Wasza przeprowadzka nie znaczy że blog będzie rzadko/wcale uaktualniany ;) ?
Jeśli mogę zapytać-jakie Ty masz plany jeśli chodzi o ten rok w Polsce?:)
I jeszcze raz muszę się zachwycić,jesteście świetną parą,zazdroszczę Wam tego dopasowania,wspólnych pasji i pragnień :) O zazdrości o coraz ciekawsze podróże nie wspomnę ;)
Pozdrawiam
M.
Kristin: Thanks, Cuz!
ReplyDeleteM.: Dzięki! Weranda jest piękna, w ogóle cały dom jest fantastyczny, ale niestety widoków nie ma żadnych. Zawsze dziwiło mnie, że ktoś wybrałby takie kiepskie miejsce (zbocze brzydkiego lasu - dużo poszycia, kolców i trującego bluszczu) na budowę takiego wspaniałego domu.
Blog nadal będę prowadzić. Zresztą narobiłam sobie zaległości, więc materiału napewno długo nie zabraknie :-)
Ja wybieram się na zaoczne studia fotograficzne i mam zamiar zająć się tłumaczeniem literatury. Mam nadzięję, że to się uda. Plan B jest mniej ekscytujący ;-)
Zapewniam, że po spędzeniu z nami godziny nie uważałabyś nas za tak dopasowanych ;-) Niemniej dziękuję za miłe słowa!
fantastyczny ślub! też bym chciała taki bez nadęcia, tylko domu z werandą brak;)
ReplyDeletea lee jest przeprześliczny, czy on o tym wie?
No właśnie. Ja jestem ogólnie uczulona na śluby, ale ten przeżyłam bez uszczerbku na zdrowiu. Może kiedyś opowiem o naszym.
ReplyDeleteDziękuję! Niestety, coś tam mu świta ;-)
:) Ostatnie zdjęcie jest chyba najsympatyczniejsze :) Ja po ślubie też zostałam zalana żądaniami zmiany statusu na Fejsie, ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby robić to w dzień ślubu :D
ReplyDeleteA ja właśnie kontempluję nad założeniem konta. Ja i Lee jesteśmy chyba ostatni bezfejsbukowi...
ReplyDeleteGosia to jestem z Wami jeszcze ja !;)
ReplyDeleteM.