Wednesday, December 2, 2009

Day 85 / Dzien 85.

There will be more of them from now on, but this one was the first one in a long time, and so it felt very special: a day of (almost) tshirt weather.
We loaded the fridge in a small, very hippie town of Arcata where time seemed to had freezed in the 60s. Then we drove the Avenue of the Giants, a very narrow and full of unexpected turns road through an old redwood forest. When it got too dark to safely navigate it, we returned to the interstate. But not for long. We'll be taking the very scenic and dangerous route that runs along the coast and will eventually take us to San Francisco.

Od teraz bedzie ich wiecej, ale ten byl pierwszy od dluzszego czasu, wiec wydal sie wyjatkowo specjalny: dzien z pogoda na (prawie) krotki rekaw.
Zapelnilismy lodowke w Arcacie, malym bardzo hippisiarskim miasteczku, w ktorym wydaje sie, ze czas stanal w latach 60. Potem przejechalisimy kawal Alei Gigantow, bardzo waskiej i pelnej niespodziewanych zakretow drogi przez stary las wiecznie zielonych sekwoi. Kiedy zrobilo sie zbyt ciemno aby bezpiecznie nawigowac, wrocilismy na autostrade. Ale nie na dlugo. Bedziemy podrozowac wzdluz wybrzeza bardzo malownicza i niebezpieczna trasa, ktora ostatecznie zaprowadzi nas do San Francisco.





It was warm enough for a quick lunch outside!
Bylo wystarczajaco cieplo na szybki lunch na swiezym powietrzu!


One of the giants.
Jeden z gigantow.

No comments:

Post a Comment

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?