When I looked out the window of Miśka's apartment, I knew right away that I'd like Dublin. What I could see seemed clean enough, peaceful enough, there was a manicured patch of grass and a figure of a saint. But the barbwire and the wall topped with broken bottles told me the truth. And the truth was that this city is only polished on the surface, and there's still a bit of dirt behind it's ears. And that is exactly the kind I like.
Kiedy wyjrzałam przez okno mieszkania Miśki, to wiedziałam od razu, że polubię Dublin. Niby czysto, niby spokojnie, obok zadbany trawnik i figura święta, ale drut kolczasty i tulipanki z butelek wmurowane w mur prawdę Ci powiedzą. A prawda jest taka, że to miasto tylko z wierzchu ugrzecznione, brudek za uszami nadal tkwi. I takie miasta lubię.
After a bit of desperate acrobatics that short people are doomed to do sometimes, I managed to take a look inside of the The Iveagh Markets. Too bad an interesting building like this one is left to decay, although supposedly renovation is in the plans.
Po akrobacjach na jakie skazani są krótcy ludzie, udało mi się zajrzeć do wnętrza The Iveagh Markets. Szkoda, że taki ciekawy budynek niszczeje, choć podobno renowacja jest w planach.
Meath Street is a destination in itself. The charm of this non-pretentious, old-school market street has been noticed by the makers of the documentary The Liberties. 15 short films feature the most colorful characters of the area. You can watch them here.
Meath Street jest sama w sobie warta odwiedzenia. Urok tej bezpretensjonalnej ulicy targowej starej daty dostrzeżony został przez twórców dokumentu The Liberties. 15 składających się na niego krótkich filmów ukazuje najbardziej barwne postaci tej dzielnicy. Filmy można obejrzeć tutaj.
And even though I haven't been eating meat in many many years (and I'm not planning to again), on Meath Street I even liked the butchers' shops. Well, kinda.
I choć mięsa nie jem od wielu, wielu lat (i nie zamierzam zacząć) to na Meath Street do podobały mi się nawet sklepy mięsne. Tak jakby.
Ciekawie ukazałaś to miasto :P Długo uczyłaś/uczysz się angielskiego? :)
ReplyDeleteDzięki :) Uczyłam się w podstawówce i w liceum, na studiach miałam przerwę, a potem mieszkałam w Stanach.
ReplyDeleteciekawy, klimtyczny zestaw zdjec.
ReplyDeleteMysle ze tak najbardziej widac prawdziwa twarz miasta- wlasnie w takich starszych, lekko zakurzonych czesciach miasta.
Gosia ! Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę tego Dublina!Planowałam wyjazd do Irlandii w tym roku, ale będę 'musiała' ograniczyć się do zwiedzania Londynu. :( Dawno byliście ?
ReplyDeleteMam sentyment do opuszczonych budynków..
P.S To ja grałam hejnał. :D
Marta: No właśnie. W 'reprezentacyjnej' nawet nie chciało mi się wyciągać aparatu.
ReplyDeleteMaddie: O! Czyli jednak angielskie wakacje! Byłam sama, bez Lee, w kwietniu. Jak będziesz grać następnym razem, wpadnij na kawę :)
Zdjęcie Prime Meats bardzo mi się podoba. Niemniej, umieram jednak z zazdrości, że miałaś okazę wyjść na dach swojej kamienicy... wiele bym dała za to, gdyby w wyjściach w naszych blokach nie było pozakładanych kłódek.
ReplyDeleteUwielbiam włazić na ostatnie piętra, dachy i wszędzie tam, gdzie jest wysoooooko :)
angielskie i do tego 2miesięczne. jeśli praca pozwoli. na dniach bookuję bilet. :)
ReplyDeleteA ogólne wrażenia z Dublina? Warto jechać? Mi się marzy taka wyprawa wzdłuż wybrzeża, mmm.
Wpadnę na pewno. Tylko nie wiem czy dadzą zagrać mi drugi raz :-(
Aliszia: Miałam szczęście do fajnych dachów w Stanach. Często na dziko wychodziłam na dach kamienicy, w której znajdowało się moje pierwsze mieszkanie, zdarzało mi się nawet na nim sypiać. Potem poznałam kogoś, kto miał jeszcze fajniejszy dach i chociaż było stromo, to spędzałam tam mnóstwo czasu. A teraz boję się wejść po drabinie... ludzie na starość dziwaczeją ;)
ReplyDeleteMaddie: Ja też chcę zobaczyć wybrzeże. Trudno mi chyba obiektywnie ocenić Dublin. Mnie się bardzo podoba, ale napewno w dużym stopniu ma na to wpływ to, że mieszka tam jedna z moich ulubionych osób na świecie. Do kiedy będziesz w UK?
mnie chyba najbardziej 'ciągnie' do Cork. naczytałam, nasłuchałam się o tamtejszym food festival i nie ma bata, kiedyś moja noga tam postanie! :)
ReplyDeleteW Uk będę (choć nie na 100%) do 4 września. Z tym że 4 ostatnie dni już w Londynie.