I can't decide what cracks me up more - the effects of the mole jar opening disaster (those jars must have been designed by a sadist! we manage to spill the contents onto ourselves EVERY TIME), or the fact that Lee has learned to open them over the bathtub (I await the day when he forgets to clean the bathtub well and we break a leg), or maybe how unappealing a dish so so good can look. Anyways, we've been eating this all the time lately, so there may be a recipe coming soon.
Nie wiem co bardziej mnie bawi - skutki katastrofy przy otwieraniu słoika z mole (te słoiki zostały zaprojektowane przez jakiegoś sadystę! oblewamy się zawartością za KAŻDYM razem), czy fakt, że nauczony doświadczeniem Lee otwiera je nad wanną (czekam na dzień, kiedy zapomni dobrze umyć po katastrofie wannę i połamiemy w niej nóżki), czy to jak niezachęcająco może wyglądać coś tak dobrego! Jemy to ostatnio na okrągło, więc może wkrótce zamieszczę przepis, muszę tylko upewnić się, że nie przewidziało mi się i faktycznie widziałam mole na sklepowej półce!
mniam mniam! Podziel się, podziel , bo uwielbiam mole, a znalezienie idealnego przepisu na razie mi się nie udało :)
ReplyDeleteZdjęcia mogły sugerować, że jedno z Was zamordowało drugie ;-)
To niestety nie przepis na samo mole, bo u nas w kuchni ostatnio w gotowaniu same drogi na skróty. Niestety.
ReplyDeleteWiem ;) I przerobiło je na nadzienie ;)
Troche nie na temat. Czytam Cie od dawna, a moze raczej ogladam, to ze wzgledu na zdjecia. W kazdym razie musze sie pochwalic ze wlasnie mija 9-ty dzien master cleanse i czuje sie fantastycznie. Zainspirowal mnie Twoj wpis. Nigdy wczesniej nie slyszalam o master cleanse a po tym wpisie zrobilam research i przekonalam sie ze to cos co warto sprobowac. Nie powiem, tesknie za jedzeniem i nie moge sie doczekac srody! Ale nie jestem glodna nic a nic. W 3. i 4. dniu mialam silne bole glowy - pewnie ze wzgledu na brak kofeiny jak u Ciebie - ale teraz jest super, i najwazniejsze ze nie czuje ze zaraz po obudzeniu musze wypic kubek kawy zeby sie 'zalogowac'.
ReplyDeleteA poza tym, fajny blog i fajne zdjecia. Szczegolnie zatesknilam za Praga.
Marianna
O! Ale fajnie! Gratulacje :) Muszę powiedzieć, że już marzę o kolejnej MC, bo czułam się na niej/po niej świetnie, a po powrocie do normalnej diety kiepsko. Staram się odkryć co mi służy a co nie, więc pewnie trochę to potrwa. I dzięki Marianna za miłe słowa. Acha, pamiętaj o powolnym zejściu z MC. Smacznej zupy!
DeleteHej! Wczoraj byl ten pierwszy dzien jedzenia. Mialam w planach soki i zupy. Byla zupa na lunch ale wieczorem staff party i zakonczylo sie salatka i winem... Ale dzis dobrze. Zrobilam SWF po obudzeniu zeby sie poczuc lepiej. Szkoda mi 'zabrudzac' moje czyste jelita, serio! ;)
DeleteCzuje sie swietnie, poza tym cera jest naturalnie rozswietlona. No i waga nieco spadla, taki fajny bonus.
Podobnie jak Ty teraz tez sie zastanawiam nad tym co jem. Na poczatek postanowilam nie wracac do miesa. No i generalnie musze bardziej planowac jadlospis a nie jesc prawie w biegu czy na stojaco w kuchni!
Acha, i kolejna rzecz - jak cudownie teraz wszystko smakuje! Proste dania a ja sie w nich rozsmakowuje.
I rowniez mysle ze to byla moja pierwsza MC!
Pozdrawiam,
Marianna
Haha, tak to jest. Dla mnie te dwa dni pomiędzy MC a powrotem do normalnego jedzenia były najtrudniejsze - tyle pokus!
DeleteŻałuję tylko, że nie mogę MC robić raz w miesiącu ;)
Ty to jestes zajebista Gosia.
ReplyDeleteJak to jest, ze u ciebie nie ma giwolejow i postow sponsorowanych?
A jest taka potrzeba? Przygotowujemy się do przeprowadzki, więc w razie czego giwełejów mamy pod dostatkiem ;)
DeleteBoże, ktoś się wykrwawia... :)
ReplyDelete