Today, the first pictures from Canon 60D, which are also the last shots from Baltimore.
Dziś pierwsze zdjęcia z Canona 60D i równocześnie ostatnie cyfrowe foty z Baltimore.
On our way to a friend's apartment, we were peaking into strangers' places.
W drodze do mieszkania przyjaciół zaglądaliśmy ludziom do okien.
For the last time that summer we were drinking wine with Glenn and Michael...
Po raz ostatni tego lata piliśmy wino z Glennem i Michaelem...
...after which we were going to learn how to play mahjong, but we did not 'cause I did my famous trick and fell asleep at the table.
...po którym mieliśmy uczyć się grać w mahjong, ale nie nauczyliśmy się bo zrobiłam mój popisowy trik i zasnęłam na stole.
We said 'goodbye' to Viv and Axelle...
Pożegnaliśmy się z Viv i Axelle...
...and Aga and I gossiped over coffee for the last time...
...a Aga i ja po raz ostatni poplotkowałyśmy nad kawą...
...for the last time, a glass of whisky and I sat on our porch.
...po raz ostatni siedziałam ze szklaneczką whisky na naszym ganku.
Lately, out of the blue, we were featured in newspapers and on the news. Here: Lee, the bartending sensation.
Ostatnio, zupełnie niespodziewanie, pojawiliśmy się kilkakrotnie w mediach. Tutaj: Lee, barmańska gwiazda.
Świetnie wyszedł :D Ale duża już dzidzia urosła :D
ReplyDeleteI ludzie naprawde maja takie cuda w domach...nie wiem jakos wypchane zwierzeta nie sa opcja w dekoracji domu (przynajmniej dla mnie).
ReplyDeleteChciałabym ,żeby Glenn urządził mi mieszkanie ;)
ReplyDeleteA cóż to za egzotyczna gra,ta mahjong?
Pozdrawiam
Marcelina
Cześć Gosia:)Chyba ciężko było wrócić z powrotem do Polski,co?A jak wam się mieszka znów w Krakowie?Uwielbiam tą małą Axelle,jest prześliczna i taka fotogeniczna!Pozdrawiam ciepło:)
ReplyDeleteSabina
Karolina: No! Aż strach myśleć, że my się starzejemy w takim samym tempie!
ReplyDeleteMarta: Ja lubię trupki, ale takie przypadkowe. Zdecydowanie nie takie, których przeznaczeniem jest dekorowanie ścian, ciał (futra, brrr!) albo stołów.
Marcelina: Ja też! Jego mieszkanie zaskakuje mnie przy każdej wizycie.
Nie zabijałaś nigdy czasu przy Mahjongu na kompie? Domyślam się, że magisterka jeszcze przed Tobą? Ja podczas pisania mojej stałam się mistrzem w pasjansie, mahjongu i wykrywaczu min. A, i w tetrisie, rzecz jasna ;) Prawdziwa gra jest bardziej skomplikowana, przy następnej wizycie w Baltimore nauczę się i zdam raport!
Sabka: Ciężko, oj ciężko, byłam na drodze do muzycznej kariery a tu nici ;) Mieszka nam się dobrze. Wyobraź sobie, odkryłam dzisiaj, że nasza kanapa ma wypisane na sobie Wasze imiona! Znaczy się zapraszamy w odwiedziny! :)
A to zabawne z tymi imionami:)to chyba znak że musimy Was kiedyś odwiedzić!:)jak czytałam o twoim zafascynowaniu wyobrażałam sobie ciebie na tej perkusji:)zawsze możesz próbować tu!cmok,cmok.
ReplyDeleteS.