I finally sucked it up and went to get the films developed. With the comfort of online shopping, film processing being way less popular, and hardly anybody getting prints anymore, photo stores have disappeared from downtown Baltimore. The ones that are still hanging on, are located on the outskirts of the city, where the rent is cheaper. Getting there is a major headache, and the employees could not tell a shutter from their asses. But I had little choice, so I decided to risk putting my babies into their unworthy hands. After 90 nerve-wrecking minutes of waiting, the films were developed.
W końcu się przemogłam i oddałam klisze do wywołania. Mało kto kupuje sprzęt fotograficzny w sklepach, mało kto wywołuje filmy czy zamawia odbitki, więc sklepy fotograficzne poznikały z centrum miasta. Pozostały te na obrzeżach, gdzie czynsz jest niższy. Dojazd do nich jest bólem w tyłku (jak malowniczo określiliby to Amerykanie), a pracownicy równie dobrze mogliby sprzedawać watę cukrową, bo znają się na swoim fachu jak ja na obróbce skrawaniem. Ale ryzyk-fizyk. Po 90 minutach nerwowego przebierania nogami dostałam wywołane klisze.
Oh film, I love you and the surprises you bring. The oldest roll had pictures from three different countries. Let's go back to Ukraine then.
Our guide was anything but ordinary. He was clearly a crazy but he gave us a fantastic tour of Lviv's hidden gems. Too bad we're not very good about being part of an organized group. We got distracted a lot and parted ways a few times to do our own thing.
Kliszo, wielbię Cię i niespodzianki, którymi raczysz. Najstarsza rolka filmu zawiera zdjęcia z trzech krajów. Najpierw przeniesiemy się z powrotem na Ukrainę.
Nasz przewodnik był nietuzinkowy. Zdecydowanie miał nie do końca równo pod sufitem, ale pięknie poprowadził nas po ukrytych klejnotach Lwowa. Szkoda, że tak ciężko jest nam być częścią zorganizowanej grupy. Rozpraszaliśmy się i kilka razy odłączyliśmy się, żeby pójść własnymi ścieżkami.
After reading a study on teflon, I went into maniac mode and threw away our non-stick frying pans. For the last few weeks in Kraków, we fried everything in a large pot.
Po przeczytaniu rezultatów badań nad szkodliwością teflonu jak maniak wyrzuciłam do śmieci nasze patelnie. Przez ostatnie kilka krakowskich tygodni smażyliśmy wszystko w garnku.
Gooseberries are virtually unknown in the US. I've only seen them around South Dakota, but I guess that's no surprise since there's a good amount of Scandinavian blood in its residents.
Agrest jest właściwie nieznany w Stanach. Widziałam go tylko w Południowej Dakocie, ale to żadna niespodzianka skoro w jej rezydentach jest sporo skandynawskiej krwi.
W Krakowie zawsze można liczyć na jakąś religijną imprezę.
Somebody glued Scrabble to a wall of a building in the Jewish Quarters. I'm curious what that's all about?
Ktoś przykleił Scrabble do muru kamienicy na Kazimierzu. Ki licho?
Update: Wszystko jasne! Link podesłany przez Hangai z Naturalnej Sprawy rozwikłał tajemnicę. Litery na powyższym zdjęciu to część Scrabble Project autorstwa NeSpoon. Scrabble umieszczone w różnych częściach Krakowa nawiązują do filmów dotyczących problemów współczesnego świata. Układanka na Kazimierzu odnosi się do filmu The Shock Doctrine.
Niesamowite są te zdjęcia! Chciałabym kiedyś otrzymać podobnej jakości niespodziankę w swoje ręce:-)
ReplyDeleteuwielbiam podglądać świat przez Twoje kadry :P :)
ReplyDeleteŚwietne zdjęcia, a Scrabble na ścianie b. intrygujący.
ReplyDelete1 zdjęcie,to mój faworyt.
ReplyDeleteZmartwiłaś mnie tym teflonem! Powstrzymam się od doczytania o wynikach badań. Uwielbiam moją małą, czerwoną patelnie!;)
Ach! I szykuję się na Lwów we wrześniu!:)
Dzięki!!!
ReplyDeleteMaddie: O! Super! Wiesz już gdzie się zatrzymasz?
Jeszcze nie. Prawdopodobnie odkurzę profil z couchsurfingu lub wybiorę jeden z hosteli ze stron, które podałaś. :) Oby trafiły mi się ładne, jesienne dni (błaga!) :)
ReplyDeleteo ceramicznych scrabble na ścianie -http://fundacjasztuki.blogspot.com/2011/06/nespoon-na-artboomie.html
ReplyDeleteMaddie: No to trzymam kciuki za pogodę. Nie mogę się doczekać Twoich wrażeń, no i zdjęć, rzecz jasna!
ReplyDeleteHangai: Mówisz-masz! Bardzo dziękuję. Post już uaktualniony :)
Podoba mi się pomysł z Scrabble,ogólnie bardzo podobają mi się takie akcje w mieście gdzie trzeba trochę się wysilić i pomyśleć, poszukać etc. Ja niestety nie jadę do Lwowa:(
ReplyDeleteTen "pain in the ass" jest jednym z wyrażeń, które ciężko mi zastąpić jakimś polskim, a do niektórych sytuacji pasuje idealnie, więc chyba pozostanie w moim słowniku na dłużej;).
ReplyDeleteBardzo fajne zdjęcia! Ja dzisiaj wysłałam mój skaner do Polski, więc możliwe, że najbliższą kliszę zobaczę u siebie na kompie dopiero na Boże Narodzenie :P.
Rób wiecej takich zdjęć! I jak maddie pierwsze zdjęcie to mój faworyt!
ReplyDeleteJeszcze tylko 2 tygodnie bez internetu i pózniej wracam!!!!
DeZet: Mi również! Buu :( Czemu nie jedziesz do Lwowa?
ReplyDeleteUla: Cały czas zastanawiam się nad zakupem skanera. Z jednej strony szkoda mi kasy wywalanej na skanowanie kliszy, ale z drugiej strony mam fazę na pozbywanie się ciężaru 'dorobku'. Dylematy, dylematy...
Marta: Dzięki! Czekam na Twój powrót!