Sunday, January 16, 2011

W tym kierunku- odpowiedział kot, zataczając krąg łapą - mieszka kapelusznik, a w tym kierunku - machnął tak samo drugą łapą - mieszka Zając Marcowy.


Szopkas (creches) have been built in Kraków since the 17th century (some haters claim the 19th century) and I've got to tell you: not only do they go way over the top with building them, but things have gotten a bit out of control when it comes to szopka figurines. The yearly competition for the most beautiful one is tight. The model for the creche is always the architecture of Kraków, usually St. Mary's, Cloth Hall, or Wawel Castle. Szopkas can be as tall as 10 feet or so tiny you could fit them in a match box.
Szopki budowane są w Krakowie od XVII wieku (choć niektórzy zawistnicy twierdzą, że od XIX) i muszę Wam powiedzieć, że krakowiacy idą z ich budową na całego, ale jeśli chodzi o dobór figurek, to sprawy wymknęły się spod kontroli. W dorocznym konkursie na najpiękniejszą szopkę konkurencja jest bardzo zawzięta. Bryła szopki inspirowana jest krakowską architekturą, najczęściej Kościołem Mariackim, Sukiennicami lub Wawelem. Szopki mogą być wysokie na kilka metrów, lub tak malutkie, że mieszczą się w pudełku od zapałek.

But the most wicked thing about szopkas are the figurines. I mean, who would you expect to find in the nativity scene? Just the regular holy crew, right? Wrong. This one above is pretty plain but some of them include historic figures, like Kościuszko (you should know him, he fought in the American Revolutionary War), Copernicus, contemporary artists and politicians (even our left wing atheist ex-president got a spot), the pope, Jews and Gypsies, the legendary wizard Twardowski, and even the the Wawel Castle dragon.
Ale najbardziej szalone w szopkach są figurki. Kogo można się spodziewać w scenie z betlejemskiej stajni? Stałej świętej ekipy? Nie tylko. Ta na zdjęciu jest dość zwyczajna, ale często pojawiają się postaci historyczne, takie jak Kościuszko czy Kopernik, współcześni artyści i politycy (nawet Kwaśniewski się załapał), papież, Żydzi i Cyganie, Twardowski, oraz smok wawelski.

A variety of figures from Lesser Poland, who in the spring terrorized people into giving them money or just played cruel jokes on them. Our traditions are very colorful.
Paczka z Małopolski: Siuda baba i dziady śmigustne.

Faces only mother could love.
Twarze, które mogłaby kochać tylko matka.

And these two crack me up.
Ci dwoje zupełnie mnie rozbrajają.

I cooked a Thai dinner for 8 (sorry, no food pics). I made sure to keep the guests in mind and cut the spiciness by a half. But it turned out not to be enough and I burned everybody's mouths out. Then there were drinks and some more drinks.
Ugotowałam tajski obiad na 8 osób (sierota jestem, zdjęć jedzenia brak). Wzięłam poprawkę na gości i zmniejszyłam poziom ostrości o połowę, ale nie wystarczyło i wszystkim i tak wypaliło buzie. Potem były drinki i więcej drinków.

Five minutes after the guests left.
Pięć minut po wyjściu ostatnich gości.

My girlfriend Sabinka came to visit. She caught me in the middle of my temporary aversion to cooking and taking pictures, usually my two favorite things. I hope that next time she'll let me make up for it and I'll feed her and shoot her until I drop.
W odwiedziny przyjechała moja przyjaciółka Sabinka. Trafiła na okres mojej chwilowej niechęci do ulubionych przeważnie zajęć - gotowania i robienia zdjęć. Mam nadzieję, że następnym razem to nadrobimy i Sabinka pozwoli mi się karmić i fotografować podwójnie.

Every few weeks I refuse to cook and we grab pizza.
Raz na kilka tygodni odmawiam gotowania obiadu i idziemy na pizzę.

My obsession with tacos is doing well. We have them almost daily. These are not very adventurous, just simple egg tacos for breakfast. But I think that some of my creations would give Mexicans a heart attack.
Moja obsesja na punkcie tacos ma się dobrze. Jemy je prawie codziennie. Te są dość typowe, śniadaniowe, z jajkiem. Ale pewna jestem, że niektóre z moich kreacji przyprawiłyby Meksykanów o zawał.

We spent New Year's Eve filling out Lee's college applications last minute. We got done just in time to grab dinner at an Indian restaurant and get back home before midnight.
Sylwestra spędziliśmy na wypełnianiu w ostatniej chwili aplikacji na kolejne studia Lee. Skończyliśmy akurat na czas żeby załapać się na obiad w Indus Tandoor* i wrócić do domu przed 12. Restauracja pozytywnie nas zaskoczyła, jedzenie jest na bardzo przyzwoitym poziomie.

*Indus Tandoor, Sławkowska 13-15
Jeśli lubicie bardzo ostre jedzenie, polecam vindaloo. Tylko trzymajcie się z daleka od raity!

16 comments:

  1. Na jakie drugie studia aplikuje Lee?

    ReplyDelete
  2. ciekawie wyglądają te ślady na śniegu :) widzę te zdjęcie jako tapetę na pulpicie :D
    ostatnie zdjęcie kota jest rozczulające.. takie 'niezwierzęce', cokolwiek to znaczy :)
    I przypomniałaś mi jak bardzo lubię kuchnie indyjską. Ślinka mi leci na te kociołki.. :D

    ReplyDelete
  3. Anonim: Na studia nad Bliskim Wschodem, na kilku amerykańskich uczelniach. Ale na razie nie mówimy o szczegółach, bo jeszcze nic może z tego nie wyjść. Póki co proszę trzymać kciuki!

    Maddie: Wiem dokładnie o czym mówisz. A czasem ktoś kto nigdy nie miał w domu zwierzaków mówi, że one nie robią min! Chociaż z drugiej też strony możliwe, że my z kolei je nadinterpretujemy :) No to wpadaj na indyjskie do Krakowa!

    ReplyDelete
  4. W Krakowie będę za 2tyg. Ale powiem szczerze,że mam obawy,żebym po imprezie urodzinowej w akademiku była w formie 'wyjściowej' :)
    O zaproszeniu będę pamiętać, może tym razem lepiej pójdzie mi rozplanowanie wycieczki w czasie :)

    ReplyDelete
  5. po zobaczeniu zdjęcia z tacos naszła mnie na nie ochota :)
    czyli macie jakieś plany odnośnie przeprowadzki na Bliski Wschód?
    a Ty nie masz jakiś planów odnośnie studiów za granicą?

    ReplyDelete
  6. zatem trzymam kciuki bo fajnie jak się marzenia tudzież plany spełniają/realizują, a kociska w istocie urocze,sama miałam 2 Stefana krakowskiego i Hermana H. niemieckiego ;)

    ReplyDelete
  7. Maddie: Wszyscy wiemy jak impreza w akademiku może się skończyć :) Ale ostre jest dobre na kaca!

    Anonim: Polecam. Uzależnienie od tacos jest bardzo przyjemne. Właśnie pochłonęłam kolejne.
    O tym, żeby pomieszkać na Bliskim Wschodzie lub w Północnej Afryce myślimy od lat, czy coś z tego kiedyś będzie, zobaczymy.
    Mnie na kolejne pełne studia zupełnie nie ciągnie. Magisterkę mam za sobą. Jeśli już, to ciekawe kursy, gdzie uczestnik to partner a nie chłopiec do bicia, czyli niestety na pewno nie w Polsce.

    Miami: Dziękuję. Bardzo lubię kiedy zwierzaki noszą ludzkie imiona. Ja miałam żółwie Rudolfa i Rufina :)

    ReplyDelete
  8. Hej,

    dzięki za odpowiedz o inspiracje filmowo-ksiazkowe (pare odcinkow blogowych temu ;-)! Kilka nowosci dla mnie..bede sprawdzac :) Dzieki za podzielenie sie!

    To niesamowite z tymi ewentualnymi planami zmiany zamieszkania. Jesli moge spytac -co Lee studiowal wczesniej & co teraz studiuje..czy chce isc bardziej w dzialalnosc naukowa, bycia tzw. aktywista czy ...moze polityczna :)?

    Naprawde tworzycie niezwykla pare..i wygladacie na BARDZO szczesliwych..oby wiecej takich par poczkowalo na swiecie..to bylby love & peace jak Lennon sobie to wymarzyl ;-)

    pozdrowienia serdeczne

    Kalina

    ReplyDelete
  9. acha pardon..jesli chodzi o Twoje pytanie - to ja jedynie urodzilam sie w Gliwicach & potem wyjechalam w swiat :) Ale kocham i pamietam dobrze ulice Damrota gdzie chodzilam na spacery z dziadkami jak przyjezdzalam ich odwiedzac :)

    Kalina

    ReplyDelete
  10. Ja podobnie jak Maddie zauroczylam sie zdjeciem ze sladami i kotem.
    Piekne zblizenia (i ostre!!!).
    Czyli Lee chce nadal studiowac? Czy to oznacza ze wracacie do US of A?

    ReplyDelete
  11. Cudowny kotek, świetne zdjęcia :)) Pozdrawiam! I powodzenia Lee ;)

    ReplyDelete
  12. Kalina: Lee najpierw studiował inżynierię, ale tylko przez rok, bo go wyrzucili. Potem arabski. A licencjat ma taki ogólny, humanistyczny.
    Hehe, tak myślisz bo nie widać na blogu jak drzwiami trzaskamy ;) No to z Gliwicami wszystko jasne :)

    Marta: Bardzo dziękuję. Lee na pewno jeszcze przez 3 lata będzie studiować, bo za tyle zapłaci rząd. Mamy tylko nadzieję, że się dostanie tam gdzie zaplanował, a może być różnie, bo mierzy bardzo wysoko. Więc raczej do Stanów wracamy. Mam nadzieję, że się nie miniemy kontynentalnie? :)

    Anonim: Dzięki! Przekażę :) Pozdrawiam również.

    ReplyDelete
  13. a wiecie do kiedy zostajecie w PL-u? Tak pytam bo do Krakowa blisko...tylko ze sama nie wiem kiedy w Krakowie bede ;-(

    ReplyDelete
  14. haha trzaskanie drzwiami..to najpewniej tylko taki maly byproduct procesu 'make love not war' :)

    pozdrawiam serdecznie
    Kalina

    ReplyDelete
  15. Marta: Do obrony Lee. Mam nadzieję, że będzie się bronił w czerwcu, ale może być i wrzesień. Zapraszamy! P.S. Jeszcze nie byliśmy w Zakopcu (tzn. Lee nie był)!

    Kalina: Mamy pod sobą sąsiadów, więc z uwagi na nich staramy się nie trzaskać często. Na starość złagodnieliśmy ;)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?