Friday, November 5, 2010

Przykro mi Angela, ale obawiam się, że masz szlaban w ten weekend.

As my cousin Krzysiek was getting married, Lee had a chance to attend his first Polish wedding. It took place in Lublin, in the eastern part of Poland. I'd been there once before, and I was excited to visit again. And Lee... well, as usually, he discovered yet another one of 'his places on Earth'.
Mój kuzyn Krzysiek żenił się, więc Lee miał okazję gościć na swoim pierwszym polskim weselu. Odbywało się ono w Lublinie. Byłam tam już kiedyś i cieszyłam się na ponowną wizytę. A Lee, zgodnie z przewidywaniami, ochrzcił kolejne już miasto 'swoim miejscem na ziemi'.


We took an early train.
Wsiedliśmy w poranny pociąg.

You can take Lee away from school, but you can't take school away from Lee.
Można wyciągnąć Lee ze szkoły, ale nie można wyciągnąć szkoły z Lee.

Lee's head piece is Renia's sweater belt.
Ozdoba na głowie Lee to pasek ze swetra Reni.

You probably know these two by now.
Tych dwoje już pewnie kojarzycie.


After the five hour train ride we took two buses to get to the hotel. We were pretty exhausted.
Po pięciogodzinnej podróży pociągiem musieliśmy dwoma autobusami dojechać do hotelu. Padaliśmy z nóg.

fot. Michał
But we collected ourselves and headed to see the old town.
Ale zebraliśmy się do kupy i ruszyliśmy na zwiedzanie starówki.

fot. Michał

fot. Michał


I joke that Lee looks like a fashion blogger here.
Śmieję się, że Lee wygląda tutaj jak szafiarka.

fot. Michał

fot. Michał
Lublin is so gorgeous. But many buildings (like the ones on the right) are in a pretty bad shape and whole parts of the old town look abandoned.
Lublin jest piękny. Ale wiele budynków (jak np. te po prawej stronie) jest w dość kiepskim stanie, a niektóre części starówki wydają się być zupełnie opuszczone.

fot. Michał

We stopped for a bite to eat and a cup of mead. And another one. And one more. And when we left the bar, it was dark already.
Zatrzymaliśmy się na coś do jedzenia i na kubek ciepłego miodu. I kolejny. I jeszcze jeden. I kiedy ponownie ruszyliśmy w miasto, było już ciemno.



fot. Michał
The next day Lee and I slept in and then slowly started getting ready for the wedding.
Następnego dnia spaliśmy z Lee do późna, a potem na wolnych obrotach zaczęliśmy się przygotowywać do wesela.

Michał was wearing all black, so he improvised a clerical collar for the kicks.
Michał był ubrany na czarno, więc na szybko dorobił koloratkę.

Renia and her dad.
Renia i jej tato.

The young couple and the ob/gyn best man.
Młoda para i drużba ginekolog.

I stole the wedding photographer's flash.
Ukradłam weselnemu fotografowi błysk flesza.

A million toasts of vodka later, Lee gracefully retired. I didn't take pictures at the wedding, but if I get my hands on any, I'll share. While the rest of us were hiding in the restroom, Lee was ambushed by a video crew and gave an interview in Polish, so I'm hoping to see it soon as well!
Milion toastów wódką później, Lee z gracją przeszedł w stan spoczynku. Nie robiłam na weselu zdjęć, ale jeśli jakieś trafią w moje ręce, to się podzielę. Kiedy reszta grupy ukrywała się w toalecie, Lee został zaatakowany przez weselną ekipę filmową, która wycisnęła z niego wywiad po polsku, więc mam nadzieję, że uda mi się to niedługo zobaczyć!

14 comments:

  1. Lee wymiata. Tu szafiarka, a tam student z imprezowym zacieciem.
    Ostatnie zdjecia- boskie!

    ReplyDelete
  2. pod zdjęciem Lee brakuje tylko opisu skąd każda z części garderoby jest :D
    A film z jego wywiadem pewnie zrobi furorę :D
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. Marta: Hehe, dzięki.

    Maddie: No właśnie, czekam z niecierpliwością na film!

    ReplyDelete
  4. o wow, jestem zdumiona ze podobalo Wam sie to gniazdo rozpaczy :)
    mowila bzu

    ReplyDelete
  5. Jak przeczytalam, ze Lee uznal Lublin za swoje kolejne miejsce na ziemi, to szybko zjechalam do komentarzy, zeby zobaczyc, czy Bzu juz zostala zszokowana tym tymi slowami hahaha:D

    ReplyDelete
  6. No właśnie przy śniadaniu czytałam Lee komentarz Bzu, a on niezrażenie odparł, że się zgadza i właśnie dlatego lubi Lublin. Ale jemu chyba chodziło o to, że miasto nie jest odpicowane, a Tobie Bzu raczej o... No właśnie, o co? Stawiam na KUL ;-)

    ReplyDelete
  7. Hej właśnie trafiłam na Twojego bloga, świetnie piszesz. Co do wcześniejszego postu, byłam w Krakowie i jadłam zapiekanki na Kazimierzu, ale na te lody nie natrafiłam ;-( Jednak najlepiej zwiedzać Kraków z kimś kto tam dłuuugo mieszka, no cóż może następnym razem ;-) A i z tym że jestem tu pierwszy raz mam kilka pytań: Lee jest amerykaninem? Jak się poznaliście? ;-) I czy mieszkałaś w USA? Jeśli tak to jak długo i dlaczego akurat tam? Z góry dziękuję

    ReplyDelete
  8. Oj, to koniecznie następnym razem: Starowiślna 83, kawałek za Miodową. Ale w zimie zamknięte :-(
    No to lecę po kolei: Lee jest Amerykaninem, poznaliśmy się w barze w Baltimore, mieszkałam w Stanach przez 7 lat, a trafiło na USA, bo szukając lekarstwa na złamane serca, razem z przyjaciółką postanowiłyśmy czymś się zająć i stanęło na organizacji wakacyjnego wyjazdu Work&Travel. To tak w wielkim skrócie ;-) Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  9. Przez 7 lat Work&Travel tak? ;-) A w jakich miastach/stanach byłaś? ;-) Dziękuję bardzo, naprawdę genialny blog!

    ReplyDelete
  10. Haha, faktycznie tak to zabrzmiało ;-) No oczywiście od tylko W&T się zaczęło. Musiałam policzyć. Nie byłam w 11 stanach: w Alabamie, Kolorado, na Hawajach, w Idaho, Luizjanie, Michigan, Mississippi, Montanie, Utah, Vermont i Wyoming. W wielu byłam tylko przejazdem, więc trudno je tak naprawdę uznać za 'zaliczone'. Sporo jeszcze przede mną.
    Dziękuję za komplement!

    ReplyDelete
  11. Ach i tak Ci zazdroszczę, ja poza moim miastem, które nie należy do najciekawszych, kilkoma w Polsce, Dreznem i Pragą nic więcej nie widziałam. Fakt, że nawet to co ja zobaczyłam może się dla kogoś wydawać czymś fajnym, kiedy on nie opuszcza granic Polski, ale dla mnie, której marzeniem jest zwiedzenie Londynu, Paryża, USA to wciąż mało ;-) W moim liceum organizowana jest wycieczka do Paryża, jednak jest poza moimi możliwościami finansowymi ;-( Jak to się mówi, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę :-/

    ReplyDelete
  12. Wiem jak to jest, jeśli Cię to pocieszy to ja przed maturą mało gdzie byłam, właśnie ze względów finansowych. Potem zaczęłam jeździć po Europie stopem, z namiotem, więc nadal były to tanie podróże. Teraz jest couchsurfing, tanie bilety lotnicze w promocjach, więc jest trochę łatwiej. Trzymam kciuki, że uda Ci się spełnić marzenia o dalekich podróżach. Myślałaś może o wakacyjnym wolontariacie za granicą? To byłby dobry sposób, żeby gdzieś wyjechać za darmo. I na koniec: powiem szczerze, że zorganizowane wycieczki to według mnie najgorsza opcja - drogo, mało wolności, ciągłe czekanie na kogoś. Kiedyś pojedziesz tam na własnych warunkach. Pozdrawiam :-)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?