Sunday, September 12, 2010

During my nine day visit with the Biaviians aboard the great mothership, I managed to, uh, get some Polaroid shots of the, uhhh, ships.


We just couldn’t get up that morning. The exhaustion of too intense traveling was starting to take the fun out of things. When we finally got onto the train and arrived in Granada, it was already mid-siesta. We were relieved to find our hotel to be air-conditioned and quite luxurious. To lay down, be cold, and eat, was all we wanted. So lazy. We ate sandwiches in bed while watching TV.


Later, we attempted to go get coffee and ice-cream, but didn’t make it far. Defeated by unbelievable heat, we came right back.


And then the time came for the big game. We were lucky to find just the right bar, where we felt the atmosphere, but were also able to actually watch the game. The game was exciting, and the euphoria of the crowd made it an unforgettable experience.


Spain won the Championship! We walked the streets of Granada taking in amazing displays of happiness, that made me cry and laugh. New York was not the only city that wasn’t going to sleep that night...



Nie mogliśmy rano wstać. Wyczerpanie zbyt intensywnym podróżowaniem zaczynało odbierać nam frajdę. Kiedy w końcu dotarliśmy na pociąg i dojechaliśmy do Grenady, była już siesta. Z ulgą odkryliśmy, że nasz hotel ma klimatyzację i jest dość luksusowy. Chcieliśmy tylko leżeć w chłodnym pomieszczeniu i jeść. Lenistwo. Zjedliśmy kanapki w łóżku, oglądając telewizję.


Potem próbowaliśmy pójść na kawę i lody, ale daleko nie zaszliśmy. Pokonani przez niewyobrażalny upał, zaraz zawróciliśmy.


Aż nadeszła pora wielkiego meczu. Znaleźliśmy idealny bar, w którym wiedzieliśmy, że poczujemy atmosferę, ale jednocześnie nie przegapimy żadnej akcji. Mecz był ekscytujący, a euforia tłumu sprawiła, że było to niezapomniane doświadczenie.


Hiszpania wygrała Mistrzostwo! Szliśmy ulicami Granady, napawając się widokiem szczęśliwych ludzi. Na przemian śmiałam się i płakałam ze wzruszenia. Nowy Jork nie był jedynym miastem, które nie spało tej nocy...



Not everyone made it inside. Some people watched the game standing outside.
Nie wszyscy zmieścili się w barze. Część oglądała mecz stojąc na zewnątrz.

City buses kept stopping here, because their drivers were trying to catch the game score through the bar windows.
Co chwilę zatrzymywał się kolejny miejski autobus, bo ciekawi wyniku kierowcy wypatrywali go przez okna baru.



6 comments:

  1. Nonono! Wybraliście sobie porę na zwiedzanie Hiszpanii! Czy to możliwe że ten słoń wkładający trąbę drugiemu w zad dotarł po prostu do nieprzetrawionego jedzenia, a nie że zjadał mu kupę? (jezu, chyba najdziwniejsza rzecz jaką wypowiedziałam, a tym bardziej napisałam!)

    ReplyDelete
  2. Obawiam się, że nie... Powinnam była Cię ostrzec, nic już nigdy nie będzie takie same. Życie przed słoniem i życie po słoniu ;-)

    ReplyDelete
  3. Życie po słoniu jest zdecydowanie ciekawsze!! :D

    ReplyDelete
  4. Tytuły postów potrafią mnie rozbroić :)
    Udało Ci się na zdjęciach pokazać prawdziwe emocje :D

    ReplyDelete
  5. Not an original comment, but still; this IS really a totally different world than our quite solitary, slow pace of life in the woods... quite facinating - and a bit scary too :) Anyway, lovely images! Very vivid!

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?