Thursday, November 14, 2013

Let's talk about the probe. I mean, what are they looking for?

This is bizarre. Either I am being regularly abducted by UFOs or it's old age creeping up, because I tend to lose up to a few hours a day in unexplained circumstances. How else do you account for the fact that I brought back only a few pictures from our day trip to Portland or that in a city surrounded by the bay on 3 sides, we did not get even a glimpse of water?Przedziwna sprawa. Albo regularnie porywa mnie UFO, albo to już starość, bo potrafi mi przepaść w niewyjaśnionych okolicznościach nawet kilka godzin dziennie. No bo jak inaczej wyjaśnić, że z całodziennej wycieczki do Portland przywiozłam zaledwie kilka zdjęć, albo że w mieście otoczonym z trzech strony zatoką nie widzieliśmy wody ani przez chwilę?


Pizza is advertised by a turtle ninja that hasn't fully mutated. Because pizza's ready in 10 min. O-kay... Pizzę reklamuje niedomutowany żółw ninja. Bo gotowa w 10 minut. Acha.

We marched to the other end of town to eat scallops at Fisherman's Grill. When I grow up, I'll be eating scallops every day. Przemaszerowaliśmy na koniec miasta, żeby w Fisherman's Grill zjeść przegrzebki. Jak będę duża, to będę jeść je codziennie.

Crab roll, aka we found the relatively weak spot on the menu. The FG gods showed their human side. Crab roll, czyli znaleźliśmy względnie słaby punkt w menu. Bogowie z FG pokazali ludzkie oblicze.

Deep fried locally sourced shrimp. They were good but they could have benefitted from the fine company of beer and a college basketball game (the season has begun!). Lokalnie poławiane krewetki smażone w głębokim tłuszczu. Dobre, ale brakowało im towarzystwa piwa i meczu uniwersyteckiej koszykówki (sezon już się rozpoczął!).

A Czech tea house chain, Dobrá Čajovna, which is also known in Poland and where I pretty much lived during my college years, has come to take over the US! Of course, in the American locations you can not smoke a hookah (safety first!), but the tea is there and so is the atmosphere. Right after taking this photo, we discovered that our return bus to Boston was leaving half an hour sooner than we thought. So much for relaxing. Znana również w Polsce czeska sieć herbaciarni Dobrá Čajovna, w której niemal mieszkałam w czasach studenckich, podbija również USA! Oczywiście w amerykańskich filiach nie można zapalić sziszy (safety first!), ale herbata jest i atmosfera również. Zaraz po zrobieniu tego zdjęcia odkryliśmy, że powrotny autobus do Bostonu odjeżdża pół godziny wcześniej niż myśleliśmy. I koniec relaksu.

19 comments:

  1. Jezuuu...na zdjęciu przegrzebków zatrzymałam się na jakąś minutę a potem jeszcze ten krab...Piszesz, że taki sobie, ale i tak przypomniała mi się miłość do Stanów za to, że nie żałują składników w kanapkach;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda. Trochę czasem przeginają w drugą stronę, no ale kto by narzekał :) Krab niczym nie zawinił, był świeży, lecz bezpłciowy. Pod względem tekstury nigdy nie wygra z wielkimi kawałami homara w lobster roll.

      Delete
  2. poza "polską kuchnią" uwielbiam koreańskie jedzenie i zwykle tam kieruję swoje kroki, na innej się nie znam, wiec widzac crab roll pomyslalam, ze to kapusta kiszona na bułce XD obecnie mam projekt "raz w tygodniu cos nowego", poszerzanie horyzontów i w ogole, wiec mam nadzieje, ze znajde to gdzieś w warszawie :) jecie bardzo pysznie i inspirująco :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też uwielbiam koreańską kuchnię, choć ona średnio dba o nie-mięsożerców. Muszę powrócić do robienia kimchi, w sam raz na zimowy sezon! Z krabem poczekałabym, aż będziesz gdzieś, gdzie kraby się świeżo poławia, bo mięso z puszki jest takie sobie. Fajnie, że w Warszawie można już znaleźć różne kuchnie etniczne, choć nadal brakuje etiopskiej!

      Delete
  3. A taki miks - przegrzebki u jednozębnego żółwia? :) To by było coś.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie ufałabym z owocami morza pizzerii, która pizzę serwuje w 10 minut! Mistrzowie biegu na skróty, jak Da Grasso.
      Ten żółw mnie rozwala, nie potrafię przestać chichotać!

      Delete
  4. Zazdroszczę Ci tych przegrzebków, wyglądają pięknie!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Żeby tylko można było zjeść na zapas...

      Delete
  5. Jakoś ostatnio co oglądam program kulinarny to widzę przegrzebki, a ja jeszcze nie miałam okazji ich spróbować, a teraz i Ty kusisz :)
    Tylko gdzie by tu je zjeść co by były odpowiednio podane :( eshh...
    pozdr:)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Najlepiej byłoby poczekać, aż znajdziesz je świeże. W Polsce najczęściej dostępne są chińskie mrożone przegrzebki (Chiny mają 80% rynku) i raczej tylko się zniechęcisz.

      Delete
  6. Cajovna z Czech też jest w USA !? To zadziwiające bo w Europie nie udało im sie poza Czechami odnieść większego sukcesu, nawet po sąsiedzku, w Austrii i okolicach ich nie ma. a w Polsce też widziałam tylko w Krakowie. Na Śląsku też są? Ja uwielbaim to miejsce, mogłabym w nim siedzieć godzinami. Kiedy jestem w Czechach, zawsze staram sie odwiedzić Cajovne, byly czasy, kiedy byłą ona jednym z głónych powodów moich znojemskich podróży :)

    P.S. Mnie też chyba porywa UFO, z dnia na dzień jest coraz gorzej !

    ReplyDelete
    Replies
    1. Masz rację, faktycznie w Polsce chyba tylko w Krakowie są! Założyłam, że jak tam, to i gdzie indziej też. W Stanach jest w tej chwili 5 lokali (6. w drodze) w bardziej hippisiarskich miastach, głównie na Wschodnim Wybrzeżu. Amerykanie dopiero się uczą picia herbaty, tutaj rządzi kawa, a herbata jest podawana głównie jako 'iced tea'. W wersji gorącej jest domeną dziwaków, hipsterów i starszych pań.

      Delete
    2. http://www.czajownia.pl/ Chodzi o to miejsce? Wybieram się tam już od roku, przechodziłam obok kilka razy, ale nigdy oczywiście nie ma czasu, żeby zajść...

      Delete
    3. Tak! Z mojego doświadczenia te czeskie są najlepsze, więc jeśli kiedyś będziesz miała ochotę przejechać się do Czeskiego Cieszyna (w razie czego służę instrukcjami z Krakowa), to koniecznie polecam zajść. Menu jest też po polsku, więc całkiem bezstresowo :)

      Delete
  7. No to dobrze, że się chociaż uczą! W Europie którą znam, a szczególnie w Polsce i Austrii zauważyłam powszechną ignorancję herbaty, W mało której knajpie można spotkać wiekszy wybór poprawnie parzonych herbat, wychodzący poza te torebkowe z Teekanne ! a szkoda, ja herbaty uwielbiam i długi czas zajmowały u mnie wyższe miejsce niż kawa.

    ReplyDelete
    Replies
    1. To prawda, mało kto je poprawnie parzy (włączając nas), ale przynajmniej się je pije! W Stanach mało kto nawet herbatę w torebkach ma w domu! Pozdrawiam!

      Delete
  8. potrzebuję nowego posta :( co słychać? co jadłaś? jak ćwiczenia? czy byłaś na jakimś super spacerze? czy sa jeszcze jesienne liście czy już idzie zima? Pozdrawiam.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Topię się w bajorku wstydu. Gdybym była mrówką, a nie konikiem polnym, to miałabym przygotowane zapasowe posty na te chwile kiedy życie daje kopala w dupala i nie wiadomo w co ręce włożyć. Siedzę na wrzuconych na bloga zdjęciach, tylko nie mam kiedy dopisać słów. Słowo daję, postaram się dzisiaj! Dzięki za szturchnięcie, pozdrawiam ciepło!

      Delete
  9. Bajorko wstydu. każdy w nim kiedyś pływał, nie ma co się przejmować. (tzn aż tak bardzo) Moje barko jest ciepłe jak dresy w których ciągle wtedy chodze i ma smak odgrzewanego jedzenia. Mam nadzieję, że niedługo wypłyniecie na słoneczny i piaszczysty brzeg (trolololo jakie matefory :D) dzięki za posta

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?