Yesterday at breakfast Muchaw took our passports and 2000 birr and went to buy us tickets for today's plane to Addis. It turned out that there was only one seat left but nothing is impossible for Muchaw. Therefore, today begins in breathtaking Lalibela and ends in dreadful Addis.
I cry on the way to the airport. It is hard to leave Lalibela.
Antonio from Spain, who's awaiting a promised ride to the west part of Ethiopia, is surfing C.'s couch. Antonio should have been there already to work on his photo project but Africa gives lessons on patience and humility, just like Alaska does. 'Tomorrow' does not necessarily mean tomorrow but we do hope that 'tomorrow' will indeed happen for Antonio within the week.
There is just something about Antonio we can not pinpoint. We go to lunch with him and finally we're able to put our finger on it. He speaks and laughs exactly like our friend Chris.
The evening brings a long-awaited card game with C. and the crew. After all we've been practicing for 2 weeks. Unexpectedly (for us, not them), we lose. It's probably because they get much needed support from the chat that we were late for.
Wczoraj przy śniadaniu Muchaw wziął nasze paszporty i 2000 birr i poszedł kupić nam bilety na dzisiejszy samolot do Addis. Okazało się, że jest tylko jedno wolne miejsce, ale dla Muchaw nie ma rzeczy niemożliwych. Zatem dzisiejszy dzień rozpoczyna się w przepięknej Lalibeli, a kończy w paskudnym Addis.
Wczoraj przy śniadaniu Muchaw wziął nasze paszporty i 2000 birr i poszedł kupić nam bilety na dzisiejszy samolot do Addis. Okazało się, że jest tylko jedno wolne miejsce, ale dla Muchaw nie ma rzeczy niemożliwych. Zatem dzisiejszy dzień rozpoczyna się w przepięknej Lalibeli, a kończy w paskudnym Addis.
Płaczę w drodze na lotnisko. Lalibelę trudno jest opuścić.
U C. kanapuje Hiszpan Antonio, który utknął w Addis w oczekiwaniu na obiecany transport do zachodniej części Etiopii. Antonio powinien tam już dawno być i pracować nad swoim projektem fotograficznym, ale Afryka uczy cierpliwości i pokory, podobnie jak Alaska. 'Jutro' niekoniecznie oznacza jutro, ale mamy nadzieję, że 'jutro' przydarzy się dla Antonio w ciągu najbliższego tygodnia.
Coś w Antonio nie daje nam spokoju. Jedziemy razem na lunch i w końcu to przygważdżamy. On ma głos i śmiech naszego przyjaciela Chrisa!
Wieczorem długo wyczekiwany wieczór karciany z C. i ferajną, w końcu ćwiczyliśmy przez dwa tygodnie. Niespodziewanie (dla nas, nie dla nich) przegrywamy. To pewnie dlatego, że ich wspomaga czat, na który my się spóźniliśmy.
On the way to the airport, the minibus stopped at various local hotels to pick up passengers. The first 2 pictures are from a new expensive hotel overlooking nearby valleys. It also has a spectacular view of Abuna Josef, the mountain where we hiked yesterday.
(If you look just below the right peak, you'll find some light rock formations. That's where the monastery is.)
The rest of the pictures are taken from the minibus and from a plane.
W drodze na lotnisko miniubus zatrzymywał się przy różnych hotelach żeby zabrać pasażerów. Pierwsze dwa zdjęcia są z nowego, drogiego hotelu, widoki z którego rozpościerają się na okoliczne doliny. Widać z niego również Abuna Josef, na którą się wczoraj wspinaliśmy.
(Jeśli spojrzycie na prawy szczyt, to tuż poniżej niego zauważycie jasne skalne formacje. To właśnie tam znajduje się monastyr).
Reszta zdjęć jest zrobiona z minibusu i samolotu.
An airport tower, a shepherd and oxen. The presence of animals this close to the airstrip made me a little nervous.
Wieża lotniska, pasterz i woły. Obecność zwierząt tak blisko pasa startowego nieco mnie zaniepokoiła.
A turn around at the end of the strip.
Nawrót na końcu pasa.
Addis. Having grown up in an industrialized and polluted region of Poland, I remember that, as a kid, I attempted to explain to other children from the clean coast, that in my city the air was visible. They did not believe me. In Addis as well, air is visible.
Addis. Pamiętam, że jako dziecko próbowałam wytłumaczyć rówieśnikom znad morza, że u nas na Śląsku powietrze widać, ale mi nie wierzyły. W Addis też powietrze widać.
o bogowie co za widoki! zupelnie nie przystaja do moich wyobrazen o Afryce i Etiopii
ReplyDeleteWiem! Wiedzieliśmy, że będzie zielono, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak! Bardzo chciałabym wrócić w porze suchej żeby zobaczyć różnicę. Piękny, piękny kraj.
Delete