"I'd discovered (...) that if you do something incorrect at table with certain arrogance, as if you knew perfectly well you were doing it properly, you can get away with it and nobody will think you are bad-mannered or poorly brought up. They will think you are original and very witty.
I learned this trick the day Jay Cee took me to lunch with a famous poet. He wore a horrible, lumpy, speckled brown tweed jacket and gray pants and a red-and-blue checked open-throated jersey in a very formal restaurant full of fountains and chandeliers, where all the other men were dressed in dark suits and immaculate white shirts.
This poet ate his salad with his finders, leaf by leaf, while talking to me about antithesis of nature and art. I couldn't take my eyes off the pale, stubby fingers traveling back and forth from the poet's salad bowl to the poet's mouth with one dripping lettuce leaf after another. Nobody giggled or whispered rude remarks. The poet made eating salad with your fingers seem to be the only natural and sensible thing to do."
Sylvia Plath, The Bell Jar
Czemu Kraków?
ReplyDeleteDwupoziomowe mieszkanie? Szczęściarze!
ReplyDeleteAnonim: Bo Lee się uparł, że magisterkę musi pisać na miejscu, kosztem mojej kariery muzycznej ;)
ReplyDeleteDouble N: Byłoby pięknie... (to tylko antresola z materacem).
Antresole są fajne :)
ReplyDeleteSzklany Klosz jest cudny- a przynajmniej pl.tłumaczenie,bo oryginału nie było mi dane czytać ;(
ReplyDeleteUu już mało zostało naleweczki;) Musi być dobra:)
ReplyDeleteZawsze chciałam mieszkać w kamienicy. Te klatki schodowe, płytki, barierki. mniam.
ReplyDeleteZazdroszczę bardzo, jeśli jeszcze się okaże, że mieszkacie gdzieś w centrum to wprowadzam się jak najszybciej ;)
Ul
Też latem robiłam nalewnę, z malin, miała być na zimone wieczory. Niestety zimy nie dożyła;)
ReplyDeleteWasza wygląda fajnie:)
Double N: Są. Ale zakład zrobiłam, że ze schodów spadnę. Tak więc tak czy inaczej wyjdę na swoje - albo wygram, albo nie złamię nogi.
ReplyDeleteCauldron of morning: Staram się co mogę czytać w oryginale. A tak się złożyło, że mieliśmy Bell Jar w domu. Kiedyś przez dwa lata omijałam 'Cesarza' Kapuścińskiego łukiem, bo był w tłumaczeniu na ang., a ja uparłam się, że przeczytam po polsku :)
Anonim I: Nie, nie, na zdjęciach to dopiero początki produkcji, próbowanie nawet się wtedy jeszcze nie zaczęło!
Ul: Robię zatem miejsce w szafie.
Anonim II: Mmm, musiała być dobra! Naszej jeszcze trochę jest. Powinna jeszcze poleżakować, ale nigdy nie wiadomo...
Może jeszcze zdążę zawitać do Krakowa przed Waszym odjazdem, jeśli takowy planujecie :P
ReplyDeleteBędziemy tutaj do wakacji :)
ReplyDeletea co potem? macie już plan na wakacje i po? Kamienica to tez moje marzenie zwłaszcza taka z takimi fajnymi płytkami i barierkami, no i wysokie sufity, okna i prawdziwy stary parkiet...
ReplyDeletePlany wakacyjne właśnie się rodzą. Jeszcze nic pewnego, ale chcielibyśmy pojechać gdzieś hen daleko. Lee będzie składał papiery do kolejnych szkół, więc od tego gdzie zostanie przyjęty, zależy to gdzie będziemy mieszkać. Zdaje się, że wyniki będą w lutym. Proszę trzymać kciuki!
ReplyDeleteTrzymamy!
ReplyDeleteoch wspaniale. tez chce ladne mieszkanko... ale troche mnie nie stac na londynskie ceny.
ReplyDeleteKaina: Dzięki :)
ReplyDeleteMinger: Ja w ogóle nie wiem jak kogokolwiek na cokolwiek w Londynie stać!
Bardzo klimatyczne mieszkanko...i te schodyna korytarzu. Stare budownictwo, prawda? Wspaniale fotografujesz:))
ReplyDeleteSuper! Co prawda to stare tez mi sie bardzo podobalo...
ReplyDeleteJa mam podobnie- co napisane po angielsku bede czytac po angielsku, a co po polsku- to po polsku. Koniec kropka.