Saturday, June 4, 2011

-Why is your dog wearing glasses? -Oh, because his insurance won't pay for contacts.


On the flight back from Dublin I met Gerry who was flying to Kraków to meet up with his sis Catherine, who was arriving from London. Couple days later, the three of us went out. I didn't have my camera on me, but they brought two disposable ones, so we could document the night. Here, getting pierogies at 3am.
W samolocie z Dublina poznałam Gerry'ego, który w Krakowie spotykał się ze swoją siostrą Catherine, która przylatwywała z Londynu. Dwa dni później wybraliśmy się w trójkę na drinki. Nie wzięłam ze sobą aparatu, ale na szczęście oni mieli dwa jednorazowe aparaciki, więc mogliśmy udokumentować co robiliśmy tej nocy. Tutaj o 3. nad ranem w pierogarni.

Little Man had a stomach bug and puked green for a few days. Thanks to that, he finally lost some weight and now Victoria's Secret won't stop calling. They want him to be in the next swimsuit catalog.
Little Man złapał żołądkowego wirusa i przez kilka dni puszczał zielone pawie. Dzięki temu w końcu pozbył się nadwagi i teraz wydzwania do nas Victoria's Secret. Chcą, żeby zrobił zdjęcia do następnego katalogu ze strojami kąpielowymi.

Lee suffered from a bad hangover. Why? I'll explain next time.
Lee cierpiał z powodu bardzo okropnego kaca. Dlaczego? Powiem Wam następnym razem.

Marta and I share fascination with sights like this one.
Ja i Marta podzielamy fascynację takimi widokami.


One morning Thom and I had breakfast on the bench in the Main Square.
Pewnego ranka zjedliśmy z Thomem śniadanie na ławce na Rynku.


At an Easter Market. The bear was a bit scary. Good thing it didn't chase people around.
Jarmark wielkanocny. Misiu trochę mnie przeraził. Brakowało jeszcze tylko, żeby gonił za ludźmi.

In front of Prowincja bar. That day many people stopped to take a picture of us, even when Pierun didn't have the glasses on.
Przed Prowincją. Tego dnia co chwilę ktoś się zatrzymywał, żeby zrobić nam zdjęcie, nawet kiedy Pierun nie nosił okularów.



Lately, we've been drawn to all things green. We've developed an obsession with green onions.
Rzucamy się ostatnio na wszystko co zielone. Obsesyjnie jemy szczypior w ogromnych ilościach.

15 comments:

  1. Wstyd się przyznać, ale byłam pewna, że to nie zielony paw, tylko pesto... Tak już mam weekendami. Ja chcę zobaczyć Little Mana w najnowszej kolekcji ;). Mam nadzieję, że wetenariusz mu pomógł!

    Szczypior rządzi.
    ;)

    ReplyDelete
  2. Kocham zdjęcia Twoich zakupów :)

    ReplyDelete
  3. Za to zdjęcie zielonego pawia chyba przyjadę do Krakowa Cię wyściskać ;))). Chociaż ja też myślałam, że to pesto. Nic tylko rzucić na podłogę trochę spaghetti, wszystko wymieszać i obiad gotowy w 2minuty!

    ReplyDelete
  4. Miami: Tak! I są zwrotne!!! Kupując ten kefir zawsze myślę o sikorkach. Czytałam o tym jako dziecko w książce Larousse'a i zapadło mi w pamięć. Za Wikipedią:
    "An interesting example of culturally transmitted learning in birds was the phenomenon dating from the 1960s of Blue Tits teaching one another how to open traditional British Milk bottles with foil tops, to get at the cream underneath. This behaviour has declined recently because of the trend toward buying low-fat (skimmed) milk, and the replacement of doorstep delivery by supermarket purchases of milk."

    Holga, Ula: Dobre! Może jeśli jego kariera anioła VS nie wypali, to założy włoską restaurację.

    Karolina: Dzięki :) Ja kocham je jeść. Zakupy znaczy się, nie zdjęcia.

    ReplyDelete
  5. pawik mnie urzekł :) taki szpinakowy! a namiętność do szczypioru podzielam, moglabym go jesc nawet na suchym chlebie...

    ReplyDelete
  6. Oj, ja też uwielbiam zdjęcia Twoich zakupów! Na szczęście wychowywałam się na wsi i takie rarytasy miałam w ogródku, na nieszczęście te czasy się skończyły ;)
    Kupujesz szczypior? Nie lepiej włożyć cebulę do naczynia z odrobiną wody i poczekać kilka dni aż urośnie? Cieszy i oko i kubeczki smakowe :]

    Anastazja

    ReplyDelete
  7. obstawiałam że to śmietana kremówka w butelce ;)

    ReplyDelete
  8. jeśc! ;d
    i ciekawam tego gigant kaca ;>

    ReplyDelete
  9. Anastazja: Pewnie, że byłoby lepiej, ale kilka cebul nie nadążyłoby z produkcją... Nie wiem nawet czy kilkanaście poradziłoby sobie z popytem :)

    ReplyDelete
  10. Gdzie Ty znajdujesz takie cuda, jak ten kefir? :D Albo takie piękne jabłka!

    ReplyDelete
  11. też myślałam,że to pesto!
    zdjęcia Twoich zakupów zawsze rodzą u mnie ochotę wybiegnięcia z domu w celu poszukiwania takich dobrości..
    i zjadłabym zupę marchewkową. przekonałaś mnie :)

    ReplyDelete
  12. Kleks szpinakowy jest mistrzowski! Taaaak, też pomyślałam o jedzeniu patrząc na niego :)

    ReplyDelete
  13. Uwielbiam Twoje komentarze (pod)zdjeciowe. Szybka poprawa humoru gwarantowana! A kefir w takich butelkach- takie mam wspomnienia...mama naszej kolezanki pracowala w mleczarni. I kiedy trzeba bylo udekorowac klase na impreze ( bal przebierancow w tym wieku raczej) przynosila tasmy folii aluminiowej z wycietymi kolami. Do tej pory to pamietam...ach ten socjalizm, uczyl czlowieka kreatywnosci!

    ReplyDelete
  14. Karolina: Jabłka na Starym Kleparzu (ostatnio przerzuciliśmy się na brzydkie lecz tanie jabłka-kurduple), a kefir w Kefirku (to nie żart).

    Maddie: Powiem szczerze, że ta Twoja z pieczoną marchewką była jednak lepsza... Teraz mamy obsesję na punkcie chłodnika z botwinką.

    Abs: Little Man kazał przekazać, że ćwiczy z kulkami sierści od kocięctwa.

    Marta: Haha, moją zabawką były folie bąbelkowe i wytłoczki styropianowe. To se ne vrati!

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?