Wednesday, June 1, 2011

Is minic an fhírinne searbh.


Every first Sunday of each month, for almost three centuries, the Smithfield Horse Market takes place in Dublin.
W pierwszą niedzielę każdego miesiąca, niezmiennie od prawie trzech stuleci, w Dublinie odbywa się Smithfield Horse Market.


Most of the sellers and buyers are Travellers, nomads of Irish descent, whose lifestyle draws strong comparisons to the lifestyle of the Roma.
W targu udział biorą głównie Travellerzy, nomadzi irlandzkiego pochodzenia, którzy stylem życia bardzo przypominają Romów.











We've seen many neglected horses.
Widziałyśmy wiele zaniedbanych koni.

Despite the Garda presence, it is not a safe place. Robberies and fights are common. This March a shooting between two Traveller families took place, and one person got cut up with a sickle. Also, as I found out later, the day I took these pictures, there was a violent incident as well and three people got arrested.
Pomimo obecności Gardy, nie jest to bezpieczne miejsce. Często zdarzają się rozboje i bójki, w marcu tego roku doszło nawet do strzelaniny pomiędzy dwoma rodzinami travellerów, a jedna osoba została pocięta sierpem. Zresztą, jak się później okazało, w dniu kiedy robiłam te zdjęcia również doszło do burdy i Garda aresztowała trzy osoby.


Horses can be bought for as little as 8€ and those cheapest ones are commonly purchased by children. Later, they are often starved or ridden to death and, for the fun of it, they are drowned or set on fire. It's also worth mentioning that many Travellers live in the city, so they don't have proper conditions to keep horses to begin with!

Konia można kupić już za 8€ i zdarza się, że te najtańsze konie kupowane są przez dzieci. Potem często są głodzone, zajeżdżane na śmierć, topione lub podpalane dla zabawy. Trudno pominąć też fakt, że wielu Travellersów mieszka w mieście, więc w ogóle nie mają warunków do trzymania koni!



For many years now, city officials, people who live in the area, and animal right activists have been trying to close the market down, with no success. The main obstacle is a piece of legislation from 1899.
Myself, I'm torn as to what stand to take. As an anthropologist, I'm fascinated with the market and with Travellers, whom I've been recently reading up on. But as an animal lover, I am absolutely horrified by the ways the horses are treated and by how tragically they often end up.
If you want, you can learn more here. And if you decide that some traditions are just not worth cultivating, you can sign this petition.

Od wielu lat władze miasta, okoliczni mieszkańcy oraz obrońcy praw zwierząt bezskutecznie usiłują zamknąć targ. Na drodze stoi prawo ustanowione w 1899 roku.
Sama nie wiem jakie stanowisko powinnam zająć. Jako etnolożka, jestem zafascynowana zarówno samym targiem, jak i Travellersami, na których temat ostatnio czytam. Natomiast jako nie-etnolożka jestem przerażona tym, w jaki sposób konie są tutaj traktowane i jak tragicznie często kończą.
Jeśli macie ochotę, to tutaj możecie dowiedzieć się więcej. I jeśli uznacie, że nie wszystkie tradycje warte są kontynuowania, możecie podpisać tę petycję.

12 comments:

  1. No i kolejny kraj do skreślenia na liście, które chcę odwiedzić.

    ReplyDelete
  2. Niestety owi Travellerzy lub inaczej knockersi są dosyć osobliwymi jednostkami i niestety licznymi w Irlandii.Jedno z dużych miast Irlandii-Limerick-jest zwane miastem nożowników..
    Dla nich taki targ to rozrywka,a koń zabawka.

    Jedynym pozytywnym aspektem dzisiejszej wizyty na blogu jest usprawiedliwienie Lee z powodu wizyty u wetenariusza :D

    Pozdrawiam
    Marcelina

    ReplyDelete
  3. Zafascynowana jestem koniem-kucem wielkości psa... :)
    Bardzo ładne zwierzaki, ale rzeczywiście ich szkoda. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można być tak nieodpowiedzialnym i kupić konia tylko dlatego że ma się te 8€ mimo, że nie jest się w stanie zapewnić mu jakichkolwiek warunków do bytowania. Myślę, że najtrudniej jest zmienić mentalność niektórych ludzi. Myślisz, że to jest jakiegoś rodzaju społeczne przyzwolenie na takie rzeczy, tak jak u nas niektórzy robią smalec z psa(i uważają go za lekarstwo(sic!))?

    ReplyDelete
  4. Niewidzialna: Ja ostatnio tak myślę nad stworzeniem listy podróżniczych priorytetów. Zadanie trudne, bo wszędzie chcę jechać (na dzień dzisiejszy nie ciągnie mnie chyba tylko do Somalii, Pakistanu i Afganistanu)...

    Marcelina: Bardzo jestem ciekawa Twoich doświadczeń. Wstyd się przyznać, ale o Travellersach nadal wiem bardzo mało.

    Renata: Bo taki koń to ekscytujący transport do domu, więc 8 euro dobrze wydane... A swoją drogą trafiłam na ludzi, którzy leczyli się smalcem z psa przy okazji badań terenowych nad tradycyjnym jedzeniem polskiej wsi.

    ReplyDelete
  5. Gosia a więc w wolnej chwili zastukam na maila ;)

    Marcelina

    ReplyDelete
  6. czytałam kiedyś fotoreportaż w czeskim magazynie o tym zjawisku i było to niezbyt optymistyczne. Konie w większości służą jako zabawka, a później często są gdzieś zostawiane i np. padają z głodu.
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  7. moje ulubione zdjecia z Dublina! Swietny reportaz!

    ReplyDelete
  8. Piękne zwierzęta.


    Irlandia ma(chyba) problem z nieludzkimi metodami znęcania,porzucania tych zwierząt.

    ReplyDelete
  9. Marcelina: To ja już czekam!

    Marta: Dziękuję pięknie :)

    Holka Polka, Kaina: Smutna prawda.

    ReplyDelete
  10. nie znałam irlandii od tej strony.
    wiesz może co oni robią z tymi końmi których nie sprzedadzą? i gdzie oni trzymają te konie, skoro mieszkają w mieście?!

    ReplyDelete
  11. Nie mam pojęcia. Ale dzień przed targiem widziałyśmy grupę Travellersów z końmi na boisku w centrum miasta. To był mój pierwszy kontakt z nimi i stałam jak wryta, nawet aparatu nie wyjęłam.

    ReplyDelete
  12. Mi te koniczki wszystkie wyglądają na zaniedbane i nieszczęśliwe...

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?