Last week we had our first house guest in Brookline - Pops! He doesn't like airports, so he decided to forgo flying and instead embarked on an old-fashioned train journey. 23 hours after boarding in South Carolina, he arrived in Boston.
We resuscitated him with home-cooked meals and ice cream and he was back in his fighting form just in time to cheer for his favorite football team.
| W zeszłym tygodniu odwiedził nas pierwszy gość w Brookline - Pops! Nie lubi lotnisk, więc postanowił wybrać się w staroświecką podróż kolejową. 23 godziny po tym, jak wsiadł do pociągu w Karolinie Południowej, dotarł do Bostonu. Ocuciliśmy go domowymi posiłkami i lodami, i powrócił do swojej normalnej walecznej formy na czas żeby dopingować swojej ulubionej drużynie futbolowej. |
Billy and Pops in matching fan gear.
|
Billy i Pops w bliźniaczych rynsztunkach kibica.
|
Billy quickly established that milk was not the drink of choice on game day. * No babies were hurt in the making of this post. | Billy szybko ustalił, że w dniu, w którym jest mecz, mleko nie jest napojem pierwszego wyboru. * Żadne dziecko nie ucierpiało podczas tworzenia niniejszego posta. |
Football. Yaaay! (I wished I had brought a book.) |
Futbol. Hurrra! (Żałowałam, że nie zabrałam ze sobą książki.) |
Lee looks tired. Is he alright?
ReplyDeleteThat's the price you pay when you stay up way too late - you miss out on your beauty sleep!
DeleteUwielbiam te klimaty (:
ReplyDeleteLody płyną, czas płynie, browar się kończy a przyjaciele zostają na zawsze!
ReplyDelete