Tuesday, July 16, 2013

I think they can see in the dark, like bats.

The surroundings of North Howard Street are a bizarre area. Back in the day, it was the cultural and mercantile heart of the city. It was destroyed during the Great Baltimore Fire of 1904 and eventually abandoned for good after WWII, when Americans began relocating to the suburbs.

Not much goes on here but, as of lately, a few new businesses are sprouting. One of the safest neighborhoods in the city is just a few blocks away, also a few blocks away are the parts where I would not choose to wander. It's the charm of Baltimore.

We explored it one day. For the first time in a while, I did not have to wait for unwanted pedestrians to leave my frames. There was nobody there! I wonder if this area comes to life after dark but I doubt it and won't be checking anytime soon.

Without further ado, I present you with some analog pictures. Sadly, this is the last film from my Pentax which, after a fall to the sidewalk, met its fatal end. I will share the second part of this final roll with you soon. 
Okolice ulicy North Howard to dziwaczne strony. Niegdyś kulturowe i handlowe serce miasta, zniszczone zostały podczas wielkiego pożaru w 1904 roku i ostatecznie porzucone po II wojnie światowej, kiedy Amerykanie masowo zaczęli przeprowadzać się na przedmieścia.

Niewiele się tu dzieje, choć od niedawna kiełkuje parę nowych biznesów. Kilka przecznic oddziela North Howard od jednej z bezpieczniejszych dzielnic miasta, kilka przecznic oddziela ją od okolicy, w którą nie zapuściłabym się dobrowolnie. Taki już urok Baltimore.

Szperaliśmy tam pewnego dnia. Po raz pierwszy od dawna nie musiałam przeczekiwać włażących mi w kadr niepożądanych przechodniów. Tam nikogo nie było! Ciekawa jestem czy okolica ożywa po zmierzchu, ale wątpię i raczej nie będę tego sprawdzać.

A zatem trochę zdjęć z analoga. To niestety ostatnia rolka z Pentaxa, który po upadku na chodnik wyzionął ducha. Druga część tej finalnej kliszy pojawi się niedługo.


Lee and I often fantasize about buying this beautiful 19th century theater. It used to be one of the finest in the country. It was famous as much for its plays and vaudeville acts, as it was for its interior. It seated 2000, and sported frescos, crystal chandeliers, a Hungarian orchestra, a palm garden, and a rarity at the time - a telephone! In the 1940s, it was turned into a first-run movie theater, in the 1950s, it was degraded to a Grade B horror and action movie theater. In the 1980s, it went out of use. In the 1990s, the roof collapsed. It's only a matter of time before even its beautiful facade is gone. It's a great shame that Baltimore will allow this to happen. Fantazjujemy czasem z Lee, że kupimy ten piękny XIX-wieczny teatr. Kiedyś był jednym z najpiękniejszych w kraju. Był równie znany ze swoich wodewili i sztuk, co ze swojego wnętrza. Mieścił 2000 widzów i szczycił się swoimi freskami, kryształowymi żyrandolami, węgierską orkiestrą, palmiarnią oraz rzadkością w tym czasie - telefonem! W latach 40. XX wieku przemieniony został w kino grające premierowe filmy; w latach 50. zdegradowany do roli podrzędnego kina grającego horrory klasy B i filmy akcji; w latach 80. zamknięty. W latach 90. zawalił się dach. To tylko kwestia czasu kiedy zniknie również piękna fasada. Wielki wstyd, że Baltimore do tego dopuści.

4 comments:

  1. Świetny klimat. Szkoda, że takie miejsca ulegają zniszczeniu, w Polsce też tak się dzieje, aż serce pęka. Najbardziej nie mogę odżałować warszawskiego kina Relaks, które kupiła Alma żeby zrobić tam sklep. Sklepu nie ma, kina nie ma, a budynek niszczeje...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wielka szkoda. Pamiętam jak rok temu się gorączkowaliśmy kiedy krakowski ARS miał być wykopany z lokalu przez (kolejny w centrum) sklep spożywczy. A w miejscu Relaxu ma stanąć jakaś nowoczesna szklana piramida, tak?

      Delete
  2. Wow... ile bym dała, by w Rzeszowie spotkać takie miejsca!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Za to w Rzeszowie trudniej dostać kulkę w łeb!

      Delete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?