The Central Business District is the financial part of town, with skyscrapers, large hotels, Harrah's Casino, con men, shops with touristy crap, and attractions established to squeeze the dough out of visitors. You have to pass through it on your way from the Warehouse District to the French Quarter. All in all, a necessary evil. The main city artery, Canal Street, runs through it (above). It is here where the first scene in one of my favorite books, The Confederacy of Dunces, takes place. Ignatius is waiting for his mother in front of the D.H. Holmes Department Store, studying the crowd of people for signs of bad taste in dress. | Central Business District to dzielnica biznesowa z wieżowcami, wielkimi hotelami, kasynem Harrah's, cwaniakami, sklepami z barachłem i atrakcjami do wyżymania kasy z turystów. Trzeba przez nią przejść żeby z Warehouse District dostać się do French Quarter. Jednym słowem: zło konieczne.
Przebiega przez nią główna arteria miasta, Canal Street (powyżej). To tutaj rozgrywa się pierwsza scena jednej z moich ulubionych książek, Sprzysiężenia osłów. Ignatius czeka na matkę przed domem handlowym D.H. Holmes, dla zabicia czasu oceniając zły gust w ubiorze przechodniów.
|
At Walgreens we found... dried alligators.
|
W drogerii odkryliśmy... suszone aligatory.
|
A hot sauce freebie: a baby alligator foot.
|
Do ostrego sosu łapka aligatorowego dziecka gratis.
|
Ruby Slipper serves breakfast all day. There is always a wait for a table anyways, but on that particular morning we had extra competition. Football fans were in town for an important game the night before. | Ruby Slipper serwuje śniadanie przez cały dzień. Na stolik i tak zawsze się czeka, a my mieliśmy pecha, bo poprzedniego dnia w Nowym Orleanie rozgrywany był ważny mecz futbolowy i tego ranka mieliśmy dodatkową konkurencję w postaci zamiejscowych kibiców. |
Banana Fosters Pain Perdu, a New Orleans version of French toast inspired by a popular Louisiana dessert of flaming caramelized bananas and vanilla ice cream. In the background, there is another Southern staple, shrimp and grits. | Banana Fosters Pain Perdu, czyli nowoorleańska wersja francuskich tostów inspirowana popularnym w Luizjanie płonącym deserem z karmelizowanych bananów i lodów waniliowych. Na drugim planie mamałyga z krewetkami, kolejna sztandarowa potrawa na amerykańskim Południu. |
How do you imagine the Mississippi River? Before my trips, I usually read about the place but avoid seeing pictures. I knew there was a 'riverwalk' but I imagined a boardwalk, not a freaking shopping mall! | Jak wyobrażacie sobie rzekę Mississippi? Przed wyjazdami czytam, ale unikam zdjęć miejsc, które będę odwiedzać. Wiedziałam więc, że wzdłuż Mississippi znajduje się 'riverwalk', ale wyobrażałam sobie deptak, ale nie centrum handlowe! |
Places like this one just make me mad and sad. But we were there with a purpose: to see the river. | Nóż mi się w kieszeni otwiera w takich miejscach. No, ale chcieliśmy zobaczyć rzekę. |
Here it is. I wish we didn't go through the trouble.
|
Oto rzeka. Mogliśmy się nie fatygować.
|
When I was looking for a place for us to stay, no hostel was able to accommodate us for the entirety of our visit. First, I booked a hostel for our last 3 nights, then I found a hotel for the first 3. The price was the same. When we moved from a very comfortable room in the Warehouse District to a claustrophobic, cold shed 15 bus stops from downtown, I just wanted to cry. I was fighting a terrible cold on this trip and it was hard to be a half-happy sicko if you had to put your jacket and a hat on for every venture to the loo. | Kiedy szukałam dla nas noclegów, żaden hostel w mieście nie miał miejsc na całość naszego pobytu. Najpierw zarezerwowałam trzy ostatnie noce w hostelu, potem znalazłam nam hotel na pierwsze trzy. Kosztowały tyle samo. Kiedy z bardzo wygodnego pokoju w Warehouse District przyszło nam przenieść się do klaustrofobicznej, zimnej szopy 15 przystanków od centrum, chciało mi się wyć. Byłam na tym wyjeździe przeraźliwie chora, a kiepsko się choruje kiedy na każdą wycieczkę do toalety trzeba założyć kurtkę i czapkę. |
Our room consisted of a bed, a small shelf, a small heater and a window which we would hang a jacket over. | Nasz pokoik mieścił łóżko, półeczkę, grzejnik i okno, które zasłanialiśmy kurtką. |
Normally, if all the sweets in the world just disappeared, it would take me a while to pick up on it, but in New Orleans I was obsessing over deserts. That's how we ended up at the Palace Café. | Normalnie gdyby wszystkie słodycze świata zniknęły, pewnie długo zajęłoby mi zauważenie, ale w Nowym Orleanie wyjątkowo chodziły za mną desery. Tak trafiliśmy do Palace Café. |
The service there is extraordinary. Each table is taken care of by two waiters. One tends to the drinks, the other one to the food. We remember the second one quite well. He was on a very nervous high. Our tip probably soon ended up up his nose. | Obsługa w Palace Café jest wyjątkowa. Każdym stolikiem opiekuje się dwóch kelnerów. Jeden zajmuje się napojami, drugi jedzeniem. Tego drugiego dobrze zapamiętaliśmy, bo był na bardzo nerwowym haju. Nasz napiwek zniknął zapewne szybko w jego nosie. |
Their white chocolate crème brûlée was first class. The next day, when a high fever took my appetite, this crème brûlée was all I felt like eating. I got it to go, transported it 15 bus stops and ate in with a bamboo spoon under a blanket in our shed. It tasted just as good. | Crème brûlée z białą czekoladą był pierwsza klasa. Następnego dnia, kiedy wysoka gorączka odebrała mi apetyt, ten crème brûlée był jedynym, na co miałam ochotę. Kupiliłam go na wynos, przewiozłam 15 przystanków i zjadłam bambusową łyżką pod kocem w naszej szopie. Smakował równie dobrze. |
Zawsze się zastanawiam dlaczego te "nie nasze" truskawki mają takie mutanckie szypułki?
ReplyDeleteNo i sztuka w szopie, pierwsza klasa! Cud, że nie budziliście się w nocy z krzykiem :-)
Najlepszego.
A faktycznie, inna odmiana, nie zauważyłam tego wcześniej. Ja zawsze kupuję najbrzydsze truskawki jakie mogę znaleźć (małe, niejednorodne), w nadziei, że niepryskane.
DeleteFajna sprawa, że wiele restauracji zaczyna podawać źródło używanych przez siebie składników. Tym samym wiem, że te konkretne owoce wyrosły w Luizjanie, a mieście Ponchatoula, które ogłasza się 'truskawkową stolicą świata'.
Haha, żałuję, że nie zrobiłam zdjęć jednej z łazienek, to dopiero był koszmarogenny widok!
Uwielbiam wszystkie Twoje relacje z podróży tych małych i trochę większych, w tej na pewno zauroczyły mnie suszone aligatory, do tego wasz pokój był naprawdę niezwykły (:
ReplyDeleteA mnie w ogóle! Wolałabym je widzieć w moczarach niż na półce.
DeleteTo fakt, szopę w cenie Marriotta zapamiętamy na długo :)