I was on the way from Iceland to the US. I usually take overnight flights across the Atlantic and probably fly through a different air corridor, so I was completely unprepared for the sight that soon appeared.
W drodze z Islandii do Stanów. Przeważnie przez Atlantyk latam nocą, no i zapewne odmiennym korytarzem powietrznym, więc zupełnie nie byłam przygotowana na widok, który wkrótce pojawił się za oknem.
W drodze z Islandii do Stanów. Przeważnie przez Atlantyk latam nocą, no i zapewne odmiennym korytarzem powietrznym, więc zupełnie nie byłam przygotowana na widok, który wkrótce pojawił się za oknem.
Greenland!
Grenlandia!
Grenlandia!
Another beautiful glacier and a road. A road! I do know well that people do live in Greenland, I realize there are towns and villages, schools, airports, stores, and hotels, and yet in my head Greenland is likely to forever remain an inhabited ice desert.
Kolejny piękny lodowiec i droga. Droga! Wiem doskonale, że na Grenladii żyją ludzie, że są tam miasta i wioski, że są szkoły, lotniska, sklepy i hotele, ale w mojej głowie Grenladia chyba na zawsze pozostanie bezludną lodową pustynią.
Kolejny piękny lodowiec i droga. Droga! Wiem doskonale, że na Grenladii żyją ludzie, że są tam miasta i wioski, że są szkoły, lotniska, sklepy i hotele, ale w mojej głowie Grenladia chyba na zawsze pozostanie bezludną lodową pustynią.
An air strip. In Greenland. Area 51 wouldn't excite me more. I dug in the Internet and managed to pinpoint the place. It's a village called Narsarsuaq. There are around 150 people living here, but during the season tourists arrive (by air or cruise ships) to set out of here on glacier viewing tours. Local attractions include an airfield museum (in the 40s Americans built a base here where planes made a pit-stop on their way from factories to the WWII front) and an arctic botanical garden. I was most surprised with the local temperatures - between 12 and 57 ° F. Not bad!
Pas startowy. Na Grenlandii. Strefa 51 nie zrobiłaby na mnie większego wrażenia. Poszperałam nieco w internecie i udało mi się ustalić co to za miejsce. To wioska Narsarsuaq. Mieszka w niej około 150 osób, ale w sezonie przylatują (i przypływają) turyści żeby stąd wyruszyć na lodowce. Lokalne atrakcje to muzeum lotnictwa (Amerykanie wybudowali tu w latach 40. bazę, w której zatrzymywały się samoloty w drodze z fabryk na front wojenny) i arktyczny ogród botaniczny. Najbardziej zaskoczyły mnie temperatury - między minus 11 a plus 14 °C. Nie tak źle!
Pas startowy. Na Grenlandii. Strefa 51 nie zrobiłaby na mnie większego wrażenia. Poszperałam nieco w internecie i udało mi się ustalić co to za miejsce. To wioska Narsarsuaq. Mieszka w niej około 150 osób, ale w sezonie przylatują (i przypływają) turyści żeby stąd wyruszyć na lodowce. Lokalne atrakcje to muzeum lotnictwa (Amerykanie wybudowali tu w latach 40. bazę, w której zatrzymywały się samoloty w drodze z fabryk na front wojenny) i arktyczny ogród botaniczny. Najbardziej zaskoczyły mnie temperatury - między minus 11 a plus 14 °C. Nie tak źle!
I have been digging through the Internet lately in a a quest to learn more about Greenland. The local music scene is unexpectedly large, especially given that 10 times as many people live in Albuquerque that in whole of Greenland. I will share my favorite discovery with you: Nive Nielsen!
Dłubię ostatnio sporo w internecie w poszukiwaniu informacji na temat Grenlandii. Lokalna scena muzyczna jest zaskakująco duża, zwłaszcza jeśli weźmie się po uwagę, że na całej Grenlandii mieszka mniej osób niż w Białej Podlaskiej. Podzielę się z Wami moim ulubionym odkryciem: Nive Nielsen!
Piękne!
ReplyDeleteTyle Cię oglądam i czytam, że postanowiłam wyruszyć w jakąś podróż.Nie wiem jeszcze dokąd ani kiedy ale tym lepiej (: Inspirujesz!
Świetnie! Szerokiej drogi zatem :)
Deletebeautiful pictures! and beautiful music. I 'd love to learn more about Nive Nielson - she sounds amazing. Thanks for sharing!
ReplyDeleteThanks! I am very smitten with her music and can only hope I will get a chance to catch a show in the US (or maybe one day in Greenland?).
DeleteBardzo fajne zdjęcia, zwłaszcza te z Etiopii!
ReplyDeleteMam jeszcze pytanie - w jakim miesiącu byłaś na Islandii?
Pozdrawiam, Luiza
Dzięki! We wrześniu. Pozdrawiam również.
DeleteZnowu przeszukuję twojego bloga w poszukiwaniu inspiracji i informacji. Jutro jadę do Edynburga i wiem, że na pewno nie wyjadę stamtąd bez spróbowania wypasionego, wypchanego Baked Potato! :)
ReplyDeleteAle fajnie! Baw się dobrze i zjedz dodatkowego ziemniaczora za mnie.
Delete