Sunday, October 28, 2012

Day 18. You won't get away from me, 'cause I'm the Dawg.


Wherever we went, we were immediately attacked by scammers for two main attractions of Bahir Dar: the Blue Nile Falls and the monasteries on the islands and peninsulas of Lake Tana. We're not able to get any information because every answer we get is meant to make us pay for a tour.

Last night the hotel manager swore that the ferry to Zege Peninsula runs only on Sundays (but for a small fee...), and today at the ferry dock we found out that it actually runs every morning. If he hadn't lied to us, we would have been there already.

Same thing with the falls. We wanted to use public transportation to get there but a persistent swindler would not let us get to the bus station information. He tired us so much that we just left. It turned out to be a good thing because we found a fantastic juice bar. A huge mug of thick juice costs birr 9 ($o.50). We chose spris (a mix) - hearty layers of guava, avocado and mango juice.

And then we learned what the Ethiopian government did to the Blue Nile Falls... They built a dam that took away 95% of the water feeding the falls. 95%! Things are probably not too bad right now that the rain season is in the full swing but we decided that it was inappropriate to pay to see a wonder of nature that was deliberately destroyed. If the government thinks it over, we'll come back. But I'm not getting my hopes up, after all it's the same government that applauds the Chinese project of building a dam that will flood the Omo Valley, plans of monstrous sugar cane plantations (the Chinese are already building access roads) and the American scheme to drill for oil. I wanna cry from helplessness.

We went to see the Nile. When I was taking a picture of the river from the bridge, guards went nuts. A picture OF a bridge, I get it, a strategic object, but a picture FROM a bridge? Come on! It was one of the last frames on the Pentax roll and I shivered at the thought of them taking it away. We decided to roll before they had a chance to ask for it.

We bought cards and we're practicing the game C. and the crew taught us how to play. The boys better be saving money. When we come back, we're getting them back!


Gdziekolwiek się nie ruszyliśmy, zaraz dobierali się do nas naganiacze na jedną z dwóch głównych atrakcji Bahir Dar: wodospad Nilu Błękitnego i monastyry na wyspach i półwyspach jeziora Tana. Niczego nie możemy się dowiedzieć, bo wszyscy swoimi odpowiedziami usiłują nakłonić nas do wykupienia wycieczki.

Wczoraj wieczorem menadżer hotelu zarzekał się, że prom na półwysep Zege kursuje tylko w niedziele (ale za to za niewielką opłatą...), a dzisiaj na przystani promowej dowiedzieliśmy się, że kursuje codziennie rano. Gdyby nas nie okłamał, już byśmy tam byli.

To samo z wodospadem. Chcieliśmy tam pojechać miejskim transportem, ale naciągacz nie dopuścił nas do dworcowej informacji i tak zmęczył, że wyszliśmy z dworca. Na dobre nam to wyszło bo trafiliśmy na barek z pysznymi sokami. Wielki kufel bardzo gęstego soku kosztuje birr 9 (1,50 zł). Wybraliśmy spris (mieszankę) - grube warstwy soku z guawy, awokado i mango.

A potem doczytaliśmy co etiopski rząd zrobił z Nilem Błękitnym... Otóż wybudował tamę pozbawiając wodospad 95% wody. 95%! Trwa pora deszczowa, więc nie powinno teraz być najgorzej, ale płacenie za zobaczenie zniszczonego z premedytacją cudu natury wydało nam się niewłaściwe. Jeśli rząd pójdzie po rozum do głowy - wrócimy. Ale nie mam większych nadziei. Ten sam rząd przyklaskuje chińskiemu projektowy budowy tamy, która zaleje Dolinę Omo, planom ogromnych plantacji trzciny cukrowej (Chińczycy już budują drogi dojazdowe), amerykańskim zakusom żeby w Etiopii wydobywać ropę. Płakać się chce z bezsilności.

Poszliśmy zobaczyć Nil. Kiedy robiłam zdjęcie rzeki z mostu, strażnicy się wściekli. Zdjęcie mostu - rozumiem, obiekt strategiczny, ale zdjęcie Z mostu? Bez przesady. To była jedna z ostatnich klatek kliszy w Pentaxie i zatrzęsło mnie na myśl o oddaniu im rolki. Uciekliśmy.

Kupiliśmy karty i ćwiczymy grę, której nauczyli nas C. i ferajna. Chłopaki niech lepiej odkładają pieniądze. Kiedy wrócimy do Addis, to się odegramy!



The Ghion Hotel, I told you about in the last post.
Hotel Ghion, o którym pisałam w poprzednim poście.



5 comments:

  1. Smutne jest to co piszesz, bardzo smutne :(.

    ReplyDelete
  2. Ręce opadają. Ludzie zniszczą wszystko..
    Piękne te ptaszki na ostatnich zdjęciach :)

    ReplyDelete
  3. Ja jak nie lubię namolnych ludzi, naciągaczy i tego typu ludzi....

    ReplyDelete
  4. LOVE the bird photos!!!! Wonderful!

    ReplyDelete
  5. Jestem wielką miłośniczką ptaków i te ostatnie zdjęcia po prostu mnie rozczuliły! :)

    ReplyDelete

Tyler: Can I ask your name?
Ally: Anonymous.
Tyler: Anonymous? Is that Greek?